Facebook jest bez wątpienia platformą medialną, umożliwiającą publikację treści o ogromnym zasięgu. Ma też swoje zasady, regulamin, standardy społeczności, i decyduje o tym, kto dostęp do tej platformy ma, a kto nie.
Z drugiej jednak strony, portal ten funkcjonuje jako infrastruktura, dla wielu osób (na dobre i na złe) zwyczajnie niezbędna. Facebook jest infrastrukturą prywatnej komunikacji ze znajomymi i rodziną oraz komunikacji grupowej w szkole i pracy. Jest też dostawcą tożsamości dla tysięcy stron i portali pozwalających zalogować się do nich kontem tego portalu.
Pytając o granice działań moderacyjnych Facebooka pytamy więc o kilka zasadniczo różnych rzeczy na raz: o publikacje, o prywatną komunikację z rodziną, o wymianę zdań w pracy, o możliwość logowania się do innych stron.
Nic więc dziwnego, że trudno nam znaleźć sensowną odpowiedź na pytanie o to, jak daleko powinna sięgać odpowiedzialność Facebooka za działania użytkowniczek i użytkowników tej platformy.
Spoko, wcale nie musi. 🤷♀️
Ale jak mi osoby często nękane online (np. transseksualne) mówią, że to pomaga, to ja im wierzę.
Kurczę, przepraszam, ale tu już musisz samemu zrobić sobie risercz.