Nie wiem skąd bierzesz to przekonanie o stosunku większości środowiska.
Z rozmów z ludźmi ze środowiska. Niekoniecznie na facebooku. Oczywiście nie napisałam nigdzie o tym, jaki stosunek ma “większość” środowiska z całym ciężarem tego stwierdzenia, bo nie można tego zbadać twardymi metodami. Uważam po prostu że pewne poczucie wyższości i zawiści jest z nim doskonale rozpowszechnione i nie raz nie dwa widziałam na to dowody. Przecież nie będę sypać nazwiskami ani miejscami. Naprawdę, skończmy już te obsesje na punkcie złych algorytmów i mediów społecznościowych. Nawet gdybym opierała się tylko na dyskusjach tamże, miałabym na myśli zamknięte grupy, a na kształt dyskusji w nich nie wpływa żaden algorytm tylko mentalność użytkowników. Jeśli ktoś wypisuje idiotyzmy w grupie zamkniętej (tak jak np. pewna grupa z Poznania…) to wypisuje idiotyzmy, a nie jest ofiarą algorytmów cukierberga.
Nieprawda, ciężarówka była blokowana wcześniej już wielokrotnie, przez osoby z różnych środowisk. Nawiasem mówiąc zdziwiłabyś się pewnie wiedząc, kto brał istotny udział w tej akcji (i nie chodzi o mnie, żeby uniknąć nieporozumień).
Nie napisałam nigdzie że to była pierwsza próba zablokowania ciężarówki, bo musiałabym też zignorować pomniejsze akcje przeciwko działaniom Fundacji Pro pod szpitalami, ciężarówkom z płodami i tak dalej. Mam na myśli jedynie to, że akcja mocno bezpośrednia i mocno radykalna zainspirowała wylew podobnych, mniej radykalnych, a ich autorzy korzystali niejako z zasłony dymnej rozpostartej przez osoby, na których skupiała się główna uwaga służb i mediów.
Akurat co do sprawy, o którą oskarżona jest m.in. Margot chodziło o ciężarówkę zaparkowaną na jednym z parkingów (i to z niej pochodziła tablica), nie o akcję pod Syreną. Mylą ci się dwie różne rzeczy, które miały miejsce w innym czasie. O tym, czy słuszna była akcja pod Syreną wypowiadać się nie chcę, bo ani mnie tam nie było, ani nie wiem jak przebiegała.
Z krytyką ruchu anarchistycznego z punktu 2 się mniej więcej zgadzam, chociaż dużo tam przerysowania i pierwsze słyszę, żeby ktoś komuś bronił organizowania własnych akcji albo rwał się do trzymania banerów.
Kwestia doświadczeń. Ja na swoim podwórku widziałam to nie raz i nie dwa. Najbardziej absurdalna rzecz jaką widziałam, to oskarżanie o “prywatę” osób które na własną rękę i we własnym zakresie chciały zorganizować akcję pomocową po tym, jak tzw główny kolektyw stwierdził, że nie ma na nią siły i czasu. Ustalanie hierarchii długości przemówień, istotności poszczególnych bannerów i rozmaite inne dziwaczne zachowania widziałam razy kilka i jest to coś, co tbh skutecznie zniechęciło mnie do formy działania jaką jest demonstracja. Pierwszy raz zetknęłam się z tym ponad 10 lat temu, jeszcze kiedy anarchizm był dla mnie obcą ideą, a będąc luźno związana z lokalnym FnB po prostu chciałam pomóc. Kiedy zobaczyłam w innym miejscu, że zwyczaje pozostają te same, tylko się wkurwiłam. Teraz z kolei miałam okazję podpatrzeć jak w jeszcze innym mieście wygląda dosłowne okradanie ludzi z ich własnej ciężkiej pracy i zawłaszczanie jej efektów przez tak zwany kolektyw dominujący i szlag mnie trafił raz jeszcze.
Odnotowałbym tylko, że osoby LGBTQ tworzyły to środowisko na długo przed pojawieniem się obecnej formy/fali “kultury queerowej”.
Nikt tego nie neguje. Tylko że wielu z tych osób już dawno w ruchu nie ma. Za to pewni kombatanci, nie należący wcale do grup zmarginalizowanych, trzymają się w nim latami. Fajnie, że kiedyś było kiedyś, niestety teraz jest teraz. Nikt nie uważa że współczesne queery wynalazły queerowość, nawet jeśli parę młodych osób czasem się tak zachowuje.
Z rozmów z ludźmi ze środowiska. Niekoniecznie na facebooku. Oczywiście nie napisałam nigdzie o tym, jaki stosunek ma “większość” środowiska z całym ciężarem tego stwierdzenia, bo nie można tego zbadać twardymi metodami. Uważam po prostu że pewne poczucie wyższości i zawiści jest z nim doskonale rozpowszechnione i nie raz nie dwa widziałam na to dowody. Przecież nie będę sypać nazwiskami ani miejscami. Naprawdę, skończmy już te obsesje na punkcie złych algorytmów i mediów społecznościowych. Nawet gdybym opierała się tylko na dyskusjach tamże, miałabym na myśli zamknięte grupy, a na kształt dyskusji w nich nie wpływa żaden algorytm tylko mentalność użytkowników. Jeśli ktoś wypisuje idiotyzmy w grupie zamkniętej (tak jak np. pewna grupa z Poznania…) to wypisuje idiotyzmy, a nie jest ofiarą algorytmów cukierberga.
Nie napisałam nigdzie że to była pierwsza próba zablokowania ciężarówki, bo musiałabym też zignorować pomniejsze akcje przeciwko działaniom Fundacji Pro pod szpitalami, ciężarówkom z płodami i tak dalej. Mam na myśli jedynie to, że akcja mocno bezpośrednia i mocno radykalna zainspirowała wylew podobnych, mniej radykalnych, a ich autorzy korzystali niejako z zasłony dymnej rozpostartej przez osoby, na których skupiała się główna uwaga służb i mediów.
Akurat co do sprawy, o którą oskarżona jest m.in. Margot chodziło o ciężarówkę zaparkowaną na jednym z parkingów (i to z niej pochodziła tablica), nie o akcję pod Syreną. Mylą ci się dwie różne rzeczy, które miały miejsce w innym czasie. O tym, czy słuszna była akcja pod Syreną wypowiadać się nie chcę, bo ani mnie tam nie było, ani nie wiem jak przebiegała.
Kwestia doświadczeń. Ja na swoim podwórku widziałam to nie raz i nie dwa. Najbardziej absurdalna rzecz jaką widziałam, to oskarżanie o “prywatę” osób które na własną rękę i we własnym zakresie chciały zorganizować akcję pomocową po tym, jak tzw główny kolektyw stwierdził, że nie ma na nią siły i czasu. Ustalanie hierarchii długości przemówień, istotności poszczególnych bannerów i rozmaite inne dziwaczne zachowania widziałam razy kilka i jest to coś, co tbh skutecznie zniechęciło mnie do formy działania jaką jest demonstracja. Pierwszy raz zetknęłam się z tym ponad 10 lat temu, jeszcze kiedy anarchizm był dla mnie obcą ideą, a będąc luźno związana z lokalnym FnB po prostu chciałam pomóc. Kiedy zobaczyłam w innym miejscu, że zwyczaje pozostają te same, tylko się wkurwiłam. Teraz z kolei miałam okazję podpatrzeć jak w jeszcze innym mieście wygląda dosłowne okradanie ludzi z ich własnej ciężkiej pracy i zawłaszczanie jej efektów przez tak zwany kolektyw dominujący i szlag mnie trafił raz jeszcze.
Nikt tego nie neguje. Tylko że wielu z tych osób już dawno w ruchu nie ma. Za to pewni kombatanci, nie należący wcale do grup zmarginalizowanych, trzymają się w nim latami. Fajnie, że kiedyś było kiedyś, niestety teraz jest teraz. Nikt nie uważa że współczesne queery wynalazły queerowość, nawet jeśli parę młodych osób czasem się tak zachowuje.