Tak wygląda grafik w supermarkecie. Wyobraźcie sobie że dochodzą pracujące niedziele i przeanalizujcie go sobie jeszcze raz. Chcielibyście tak pracować? I po co? Żeby ktoś mógł kupić sobie piwo i fajki bo k…nie mógł kupić w sobotę. Tak pracują praktycznie wszyscy pracownicy usług. Jak w takich warunkach zakładać związki, czy brać udział w jakimkolwiek aktywiźmie czy chociażby mieć jakieś hobby. Na żaden kurs się nie zapiszesz, na zebrania kolektywu nie pójdziesz regularnie, na wycieczkę dwudniową nie pojedziesz. Nawet na koncert trudno pójść wieczorem. Zostawiam do przemyślenia i ani mi się ważcie robić zakupy w niedziele!

  • ether
    link
    1
    edit-2
    3 years ago

    W wielu miejscach po prostu wszystko jest zamknięte w niedziele, poza placówkami potrzebnymi do przeżycia (ekhm ekhm i rozrywki). W innych sieciówki i supermarkety mają zakaz a małe placówki mają prawo do samostanowienia (co nie poprawia warunków zatrudnionych tam osób). No i gdzieniegdzie jest świadomość praw pracowniczych i po prostu prawa do godnego życia. Gdzieniegdzie pokolenia się o to biły, by zmniejszyć godziny pracy z 40 do 35 na tydzień (teraz prawicowy prezydent takiego kraju właśnie chce to cofnąć).

    Ale by osiągnąć godne prawa pracy społeczeństwo musi się choć trochę zgadzać, że jest to dla niego ważne, albo przynajmniej ważniejsze niż hurra-budowanie kapitalizmu. Widać kwestia priorytetów.

    Wolne niedziele i rególarne grafiki są promowane przez państwa również nie koniecznie z przyczyn politycznych/społecznych, ale i czysto ekonomicznych. Wie się, że nieregularny tryb życia bardzo negatywnie odbija się na zdrowiu o co za tym idzie, na skarbie państwa.

    A co do kwestii osób które z przyczyn różnych unikają miejsc publicznych / tłocznych, mam pewność, że znajdą sposób, na przykład robiąc zakupy przez internet w tygodniu lub w tygodniu prosząc sąsiada o pomoc.

    Jak dla mnie, ważna w tym jest refleksja nad rozgraniczeniem potrzeb od przywilejów.

    • kwj
      link
      33 years ago

      A co do kwestii osób które z przyczyn różnych unikają miejsc publicznych / tłocznych, mam pewność, że znajdą sposób, na przykład robiąc zakupy przez internet w tygodniu lub w tygodniu prosząc sąsiada o pomoc.

      Ale to jest dokładnie to samo, tylko, że w druga stronę. Może niech pracownicy znajdą trochę empatii dla osób, które z różnych przyczyn unikaja miejsc publicznych / tłocznych?