Szklane i plastikowe butelki, opakowania po papierosach, kisielach, batonach, zużyte środki higieniczne i plastikowe siatki pełne innych odpadów. To wszystko znajduje się na ulicach i trawnikach, a większość osób przechodzi obojętnie. Ja tak nie potrafię. Podczas krótkiej przebieżki po mojej okolicy w Warszawie zebrałam tak dużo śmieci, że nie byłam w stanie ich unieść.
Ja zbieram śmieci raz na 2 tygodnie zanim przyjadą odebrać. Biorę np worek na plastik lub szkło i zbieram. Jesteśmy społeczeństwem jebanych syfiarzy. Ludzie regularnie wywożą śmieci do lasu, to ciągły napływ. Wszyscy wywalają śmieci. Od wielkich zrzutów po bzdety. Od Januszy biznesu po… pracowników Lasów Państwowych. Bogaci, biedni. Co coś sprzątnę lub kto inny to znów dołożą. To jest prawdziwy dramat. A wiecie ile trudu ludzie potrafią sobie zadać żeby wyrzucić śmieci w lesie? Dotrzeć tam, gdzie ręka ludzka jeszcze nigdy nic nie wyrzuciła? Najbardziej spektakularny przykład jaki miałem to, kiedy ktoś wymieniając meble w salonie stare zapakował na samochód i ustawił ponownie w ich konfiguracji na środku leśnego oddziału: ława, fotele i meblościanka. Jakby kogoś to bawiło.