• @didlethOP
    link
    42 years ago

    wyzywanie ludzi od “gówniaczków” nie jest dobrą metodą prowadzenia dyskusji na szmerze, serio. Fora były wtedy publiczne (przynajmniej te, które ja kojarzę). Fajnie, że w fediwersum tworzy się możliwość zamkniętych grup. Tradycyjnie za wolno i niewystarczająco do potrzeb (fediwersum dramatycznie potrzebuje finansowania i wyjścia poza wolontariat) - ale zawsze to krok naprzód. Co do reszty: no właśnie nie. Tzn. owszem, big-techy to ważny problem, ale nie ważniejszy od tych lokalnych. Bo co z tego, że ktoś spędzi życie w internecie na walkę z fb, jak okaże się, że w międzyczasie jego dziecko skończyło w sekcie lub skończyło ze sobą, w mieście nie ma już ani jednego parku, szkołą rządzi proboszcz (tak, wiem, to wciąż w wielu miejscach rzeczywistość), a w wyborach startuje tylko 1 kandydat, który wykończył opozycję (lub opozycja się nie pojawiła zajęta, bo potencjalni kandydaci wybrali walkę z fb)? Obecnie problemem jest raczej to, że ludzie za mało czasu spędzają ze sobą offline niż to, że za mało angażują się online. No i najważniejsze: działalność internetowa, na rzecz prywatności itp. oraz działalność lokalna nie są ze sobą sprzeczne. Tylko przez specyficzne uwarunkowania psychologiczne i środowiskowe w głowach jednych siedzi “to ci, co tylko krytykują naszą walkę o park i marnują czas w internecie” vs “to ci, którzy skupiają się na walce o park, zamiast walczyć o swoje dane i prywatność”. Minusem polskiego cyfrowego społeczeństwa obywatelskiego jest właśnie brak organizacji. Jak dziwnie by to nie brzmiało - jesteśmy zwyczajnie za bardzo zdecentralizowani. Jest “Internet. Czas działać”, jest “Fundacja Panoptykon” - i coś jeszcze? W moim mieście nie kojarzę żadnej organizacji zajmującej się takimi prawami (pomijając lokalną szkołę rejonową z adekwatnymi naklejkami na schodach - i chwała im za to), ale we Wrocławiu też nie kojarzę, a przynajmniej w każdym mieście wojewódzkim powinno imo coś być. I jedyny imo sposób, by na takie kwestie ludzi uwrażliwić (pomijając kwestie legislacji) - to dołączyć do tej walki o park czy inny bazarek i uwrażliwiać przy okazji. Metodą kropli drążącej skałę.

    Btw używałam riseupa (cb), jak wchodziły klasyczne socialmedia. Był bez porównania lepszy: logiczny, sensownie zorganizowany, z możliwością tworzenia edytowalnych dokumentów, list, podgrup, dyskusji, chatów - no w porównaniu z tym co oferuje fb to jak niebo i ziemia na korzyść cb. Wiesz, czemu przegrał? Bo był narzędziem tylko dla aktywistów i innych społeczników. A na fb milie widziany był każdy: i aktywiści, i koleżanki ze szkolnych lat, i ciocia Krysia z imienin, i mamuśki z danego osiedla, i nauczyciele z danej szkoły, i pobliski warsztat szewski, i odległe centrum handlowe odwiedzane 2 razy do roku. I z tego też musimy wyciągnąć wnioski na przyszłość.

    • dreiwert
      link
      fedilink
      1
      edit-2
      2 years ago

      @didleth @lysy W pełni się zgadzam, jeśli chodzi o znaczenie działań lokalnych. Oczywiście scentralizowane inicjatywy, takie jak Polski @icd lub @panoptykon, Niemiecki @digitalcourage lub @kuketzblog, lub Austriacki @noybeu w tym zakresie są ważne jako węzły. Ale wszyscy, którzy narzekają, dlaczego by nie rozpocząć jakiejś initiatywy tutaj, gdzie mieszkasz? (1/2)

      • @didlethOP
        link
        1
        edit-2
        2 years ago

        Bo jestem w moim mieście jedyną osobą, którą to interesuje (a przynajmniej jedyną, o której wiem - dlatego właśnie nieraz otwarcie podaję nazwę miasta, na wypadek, jakby ktoś z okolicy to czytał). I to jako humanistkę, a nie kogoś, kto umie wyczarowywać klucze szyfrujące i inne tego typu rzeczy. A tego typu inicjatywy to zwyczajnie za dużo jak na jedną osobę. Szkoła moich dzieci nie zmuszają nikogo do whatsupa czy fb. Są za to dobrowolne grupy rodzicielskie - w jednej szkole na fb, w drugiej na whats upie. I zdecydowanie lepszy mam kontakt z rodzicami z grupy na fb - chociażby z tego względu, że dzięki mojej obecności na grupie ten kontakt na co dzień istnieje. Czy warsztaty z linuxa w tej szkole byłyby możliwe? Pewnie tak, ale po pierwsze - nie wiadomo, czy byliby na nie chętni, po drugie - trzeba by załatwić komputery do instalowania tego linuxa, po trzecie - musi to zrobić ktoś, kto się na tym zna i ma kwalifikacje. Czyli znów - brak ludzi. Btw nieraz warunkiem lokalnego działania (tj. w lokalnych organizacjach) jest whats up czy fb.

    • dreiwert
      link
      fedilink
      1
      edit-2
      2 years ago

      @didleth @lysy Może mieszkasz w mieście uniwersyteckim z mnóstwem ludzi ze świeżymi pomysłami. Może istnieje potrzeba działania teraz, np., gdy szkołą Twoich dzieci chce zmusić wszystkich do #whatsapp. Lub myśli o podpisaniu kluczy kryptograficznych lub zainstalowaniu linuxa razem: po prostu działają lepiej lokalnie. Może zamiast zawsze patrzeć na rzeczy z daleka, powinniśmy podzielić się doświadczeniami, jak najlepiej zorganizować się lokalnie. (2/2)