Wybory w USA dobiegają końca. Trwa liczenie głosów. Na odpowiedź na pytanie, kto wygrał wyścig po prezydenturę jest jeszcze za wcześnie, ale przewaga Donalda Trumpa nad Kamalą Harris jest wyraźna. Cząstkowe wyniki i sondaże stacji CNN pokazują, że kandydata republikanów od zdobycia 270 głosów elektorskich dających wybór na prezydenta, dzieli niewiele. Oto, jak przebiegały ostatnie godziny za oceanem.
A żeby to był pierwszy raz, to bym się bardziej przejął. USA miało już prezydentów celebrytów, gwałcicieli, ludzi o elokwencji młodszego Busha. Wszyscy robili dobrze sobie i bogatym, a ten przynajmniej jest zbyt dużym gamoniem, żeby ogarnąć najechanie losowego kraju trzeciego świata.
Nie spodziewałbym się jakiegoś wielkiego ataku na mniejszości. W każdym stanie gdzie było robione referendum aborcyjne opcja „tak” robiła zauważalnie lepsze wyniki niż Kamala Harris. Nawet nie wierzę, że będzie jakiś wielki problem z oddaniem władzy, bo Trump to narcyz, a sam następnej kadencji nie będzie robił.
No zapowiadał też, że nie będzie kolejnych wyborów i w jego otoczeniu jest masa ludzi, którzy są zwolennikami dyktatury, więc jednak jest trochę inaczej niż zazwyczaj… Trump przekracza granice, których nawet Bush jr “z woli bożej” najeżdżający Irak nie odważyłby się ruszyć.
Będę tu bronił Trumpa jak Żukowskiej i Korwina, bo najwyraźniej taki już mój los.
Trump zapowiada reformy, które zmienią paradygmat myślenia w nieodwracalny sposób - dlatego następne wybory nie będą ostatnie, a „ostatnie jakich potrzebujecie”, co faktycznie powiedział. To można rozumieć jak się tylko chce i czarnowidztwo nie jest nieuzasadnione. Ja myślę jednak, że jak każdy radykał, nawet z doświadczeniem, ugrzęźnie w zwykłej polityce, rozlicznych zależnościach biznesowo-dyplomatycznych i dowiezie co najwyżej mocno ogryziony pakiet faszyzujący już dość mocno faszystowski kraj.
A żeby to był pierwszy raz, to bym się bardziej przejął. USA miało już prezydentów celebrytów, gwałcicieli, ludzi o elokwencji młodszego Busha. Wszyscy robili dobrze sobie i bogatym, a ten przynajmniej jest zbyt dużym gamoniem, żeby ogarnąć najechanie losowego kraju trzeciego świata.
Nie spodziewałbym się jakiegoś wielkiego ataku na mniejszości. W każdym stanie gdzie było robione referendum aborcyjne opcja „tak” robiła zauważalnie lepsze wyniki niż Kamala Harris. Nawet nie wierzę, że będzie jakiś wielki problem z oddaniem władzy, bo Trump to narcyz, a sam następnej kadencji nie będzie robił.
Tylko tej Ukrainy szkoda.
No zapowiadał też, że nie będzie kolejnych wyborów i w jego otoczeniu jest masa ludzi, którzy są zwolennikami dyktatury, więc jednak jest trochę inaczej niż zazwyczaj… Trump przekracza granice, których nawet Bush jr “z woli bożej” najeżdżający Irak nie odważyłby się ruszyć.
Będę tu bronił Trumpa jak Żukowskiej i Korwina, bo najwyraźniej taki już mój los.
Trump zapowiada reformy, które zmienią paradygmat myślenia w nieodwracalny sposób - dlatego następne wybory nie będą ostatnie, a „ostatnie jakich potrzebujecie”, co faktycznie powiedział. To można rozumieć jak się tylko chce i czarnowidztwo nie jest nieuzasadnione. Ja myślę jednak, że jak każdy radykał, nawet z doświadczeniem, ugrzęźnie w zwykłej polityce, rozlicznych zależnościach biznesowo-dyplomatycznych i dowiezie co najwyżej mocno ogryziony pakiet faszyzujący już dość mocno faszystowski kraj.