CW: libkowa narracja o antyfaszystach. Wklejam, bo nie znalazłam polskojęzycznych tekstów poświęconych Linie.


To jeden z najgłośniejszych i najbardziej polaryzujących Niemców procesów ostatnich lat. Organy ścigania zarzucają Linie E. lewicowy ekstremizm i terroryzm wobec skrajnej prawicy. Społeczeństwo, a szczególnie niemiecka lewica, jest oburzone i zapowiada strajki. Kim jest 27-letnia Lina E., która w najbliższą środę prawdopodobnie usłyszy wyrok za kilka brutalnych pobić? I w jaki sposób udało jej się przez tyle czasu zwodzić funkcjonariuszy? Zdjęcia, na których widać Linę E. wychodzącą z policyjnego helikoptera, stały się dla niemieckiej (i nie tylko niemieckiej) lewicy, ikoniczne. Młoda dziewczyna z jaskrawoczerwonymi paznokciami, ubrana w trampki i spódnicę, otoczona jest kordonem policjantów.

W 2020 r. policjanci zatrzymali ją w jej mieszkaniu. Następnego dnia zabrali ją granatowym helikopterem do Karlsruhe, gdzie sędzia śledczy wydał nakaz aresztowania.

Od zakończenia działalności Frakcji Czerwonej Armii (RAF, lewicowa organizacja terrorystyczna działająca w Niemczech Zachodnich, a następnie w zjednoczonych Niemczech — red.) prokurator generalny bardzo rzadko aresztował lewicowych ekstremistów. W tym przypadku pojawiają się jednak poważne zarzuty.

Historia terrorystów z RAF rozpoczęła się w uniwersyteckiej czytelni Według niemieckiej prokuratury grupa, którą miała kierować młoda studentka, wybierała sobie za cel skrajnie prawicowych ekstremistów, żeby ich ścigać, bić pałkami, młotkami, prętami i kluczami do kół. Nie chodziło o morderstwo. Chodziło o wyrządzenie krzywdy i wywołanie strachu.

I choć opisy jej ewentualnych czynów budzą grozę, to dziś na murach budynków w wielu niemieckich miastach, zwłaszcza Berlina, znajdziemy napisy nawołujące do uwolnienia Liny E. W środę 31 maja ma zapaść wyrok w jej sprawie. Jak Lina E. doszła do miejsca, w którym teraz się znajduje?

Lina E. jest uważana przez śledczych za członka lewicowej ekstremistycznej organizacji przestępczej, która odrzuca “istniejące demokratyczne państwo konstytucyjne”. Śledczy twierdzą, że grupa jest nawet na granicy terroryzmu. Są oskarżeni o szczególnie poważne naruszenie pokoju. Atakują głównie przeciwników politycznych, tj. radykalną prawicę.

“Przywódczyni komandosów” Mówi się, że do grupy należy prawie dziesięć osób pochodzących z Saksonii, Turyngii i Berlina. W toczącym się obecnie postępowaniu oskarżonych jest dziewięć osób. Władze opisują je jako “aktywnych i znanych policji lewicowych ekstremistów”. Wszyscy z nich zwrócili na siebie uwagę w przeszłości przestępstwami motywowanymi politycznie — z wyjątkiem Liny E.

Prokuratura Generalna twierdzi, że Lina zajmowała “prominentne stanowisko”.

Lina E. radykalizowała się po cichu przez lata i od pewnego momentu przygotowała się do ataków. Prowadziła życie, które pozostawiło niewiele śladów. Skrupulatnie obserwowała potencjalne cele ataków. I nawet gdy została złapana, kontynuowała swoją działalność. Jej pogląd na tę sytuację nie jest znany — jej prawnik z Lipska odmówił komentarza.

“Miła, uporządkowana dziewczyna” Lina E. mieszkała w centrum modnej dzielnicy Connewitz w Lipsku, w odrestaurowanym starym budynku. Tuż przy drzwiach jej mieszkania i obok drzwi jej sypialni funkcjonariusze znaleźli torby w różnych kolorach. W nich znajdowały się: telefony komórkowe, peruki, młotki. E. nie była tam oficjalnie zameldowana — władzom podała adres w Kassel, mieście swojego urodzenia.

Niemcy. Neonaziści i ich brunatne biotopy

Dla śledczych jest to jedna z wielu wskazówek dowodzących, że działała w zasadzie potajemnie. Większość czynszu za mieszkanie płaciła jej matka — Lina E. nie płaciła ani za prąd, ani za telefon. Zarejestrowała numer telefonu pod innym nazwiskiem.

Kończąc szkołę średnią w Kassel w 2013 r., była młodą kobietą, która — według jej kolegów z klasy — prawie się nie wyróżniała. Ci, którzy się na nią natknęli w tamtym czasie, mówią dziś, że Lina E. mogła mieć zamiłowanie do radykalnie lewicowych poglądów — ale poza tym?

Walczyła o prawa kobiet i często zwracała uwagę na nierówne płace. Zbliżyła się do Antify i bywała też na demonstracjach. Ale to, co utkwiło w pamięci, to fakt, że była miłą, zabawną dziewczyną z “uporządkowanego środowiska”.

Badaczka niemieckiej traumy Studiowała na Uniwersytecie Marcina Lutra w Halle, mieście sąsiadującym z Lipskiem. Zainteresowana prawicowym ekstremizmem napisała później pracę licencjacką na ten temat. — Nie zauważyłem u niej żadnej szczególnej postawy politycznej — wspomina jej profesor.

Temat, którym zajęła się E., ma związek z niemiecką traumą: neonazistowskim terrorem Narodowosocjalistycznego Podziemia (Nationalsozialistischer Untergrund: NSU). Trzej członkowie NSU spędzali swój wolny czas na początku lat 90. w klubie, w którym pracowali z młodzieżą — co oznacza, że tolerowano nawet prawicowe poglądy ekstremistyczne. Lina E. ostatecznie napisała pracę licencjacką pod tytułem: “O radzeniu sobie z neonazizmem w pracy z młodzieżą — NSU w klubie młodzieżowym Winzerla”.

W 2018 r. opuściła uniwersytet. W semestrze zimowym 2019 r. zapisała się na studia magisterskie. Wzięła udział w obowiązkowym seminarium wprowadzającym, ale prawie w nim nie uczestniczyła. — Z perspektywy czasu wyjaśnia to jej bierność, a także nieregularne uczęszczanie na zajęcia, co zaskoczyło mnie ze względu na jej dobrą pracę licencjacką — mówi jej profesor.

Mówi się, że grupa, której — wszystko na to wskazuje — przewodziła Lina, została założona najpóźniej na początku 2019 r.

Od tamtego czasu organizacja była oskarżana o różne ataki. Jak wybierała swoje cele?

“Sprawiedliwość” na własną rękę

Dane niektórych szpiegowanych przez Linę E. i jej kompanów ofiar znajdują się na tak zwanej liście 215, którą antyfaszyści opublikowali w internecie pod nagłówkiem “Sprawcy z 11.01.2016”. To nawiązanie do daty dramatycznych wydarzeń odbywających się tego dnia w centrum Lipska. Tłum ubranych na czarno i zakapturzonych chuliganów i prawicowych ekstremistów zdołał wówczas “przemaszerować” na osiedle Connewitz. Po drodze rozbijał witryny sklepowe, odpalał ładunki wybuchowe i demolował samochody.

Policja szybko pojawiła się na miejscu, otoczyła grupę i spisała uczestników demolki. Latem 2017 r. zapadły pierwsze wyroki dla przestępców zaangażowanych w brutalne ekscesy — długie kary więzienia bez możliwości zwolnienia warunkowego.

Ale w świecie Liny E. i jej towarzyszy broni nie miało to znaczenia.

W październiku 2019 r. razem z kilkunastoma osoba przeprowadziła atak na właściciela i klientów restauracji w Eisenach. Według prokuratury federalnej pub został wybrany jako miejsce spotkań prawicowej sceny. Pomieszczenia zostały splądrowane, a ofiary zaatakowane pałkami lub pięściami. Mówi się, że E. rozpyliła gaz drażniący.

Złapana Zaledwie kilka tygodni później doszło do kolejnego incydentu: najpierw Lina E. została przyłapana w Lipsku na kradzieży młotków w sklepie dla majsterkowiczów. Rzekomo uderzyła ochroniarza w brzuch, a na koniec wyrwała się i uciekła. Już następnego dnia jej grupa najwyraźniej podjęła działania. Mówi się, że ich celem był właściciel pubu, w którym gromadzili się neonaziści.

Według prokuratury federalnej ścigali go i bili pałkami, młotkami, prętami i kluczami do kół. Ofiary musiały zostać opatrzone przez lekarza pogotowia ratunkowego. Wkrótce po przestępstwie E. i jej kompani zostali złapani po krótkim pościgu. Zostali na krótko aresztowani. Od tego momentu śledczy baczniej obserwowali grupę.

W końcu do samochodu jednego z członków grupy podłączono podsłuch i nadajnik GPS. Rozpoczęła się inwigilacja radykalnych lewicowców.

Poparcie społeczności

Minęło kilka miesięcy, zanim Lina E. ponownie zwróciła na siebie uwagę. W czerwcu 2020 r. ona i jej towarzysze szpiegowali potencjalną ofiarę w Lipsku: prawicowego ekstremistę. Po raz kolejny skrupulatnie prześledzili nawyki potencjalnej ofiary i sprawdzili jej miejsce zamieszkania. Lina E. nosiła perukę i zmieniła buty, aby nie zostać zauważoną. Miała też kilka par okularów. Znaleziono ją z dowodem osobistym innej kobiety, który został zgłoszony jako skradziony.

Śledczy stoją teraz przed zadaniem uzasadnienia poważnych oskarżeń wysuwanych pod jej adresem. Społeczność, zwłaszcza w Lipsku, jest podzielona. Wiele osób wyraża swoją solidarność z 27-latką. Wyrok w jej sprawie ma zapaść ostatniego dnia maja 2023 r.