Chodzi o ostatni „incydent”, o którym jeszcze napiszemy. Tymczasem zerknijcie na tego tweeta: No właśnie, bezpiecznedane.gov.pl wymagają zalogowania Profilem Zaufanym (więc przynajmniej w teorii administratorzy serwisu wiedzą, kto wyszukiwał jakie dane), później mamy dostęp do prostej wyszukiwarki: Jak widać pojawiają się tutaj również pierwsze znaki hasła: Dla pewności – wpis...
Wydaje mi się, ze się nie zrozumieliśmy.
Miałem na myśli to, ze nie wierze rządowi, który nas inwigiluje, w to, ze da nam faktyczny dostęp do informacji o tym, kto nas inwigiluje.
a to szerszy problem. Panoptykon o tym pisze.