Dumam od jakiegoś czasu nad tym, jak można przygotować się do zmian klimatu. Nie da się przewidzieć wszystkiego co wydarzy się w najbliższych dekadach, ale można próbować oszacować kierunek zmian.

Z początku myślałem o kupieniu ziemi za miastem, bo spora część mojego miasta zostanie zalana jeśli poziom wody w Bałtyku się podniesie. Ale dziś uderzyło mnie, że to myślenie typowe dla osób uprzywilejowanych i zacząłem myśleć, że stanowi część problemu.

Co Waszym zdaniem ma szansę przygotować nas na zmiany? I mam na myśli szerokie spektrum zmian: poziomu wód, dostępu do wody pitnej (w Gdańsku jedno z ujęć zostanie zalane jeśli poziom Bałtyku przekroczy pewien próg), dostępności suchych nieruchomości, migracji mas ludzi, niepokojów…

Zwłaszcza dla osób bezdzietnych ma to znaczenie, bo w pewnym czasie zaczną potrzebować pomocy, którą mogłoby zapewnić im potomstwo. Nasuwa się wniosek, że inne relacje międzyludzkie muszą zastąpić te brakujące rodzinne.

Szukam pomysłów, więc z góry dziękuję za wszelkie propozycje i wizje!

  • @Mitro
    link
    73 years ago

    Wydaje mi się że jedynym sensem jest budowanie bardzo silnej struktury lokalnej. Samemu- nawet jeśli kupisz ziemię i strzelbę to sobie nie poradzisz. Dużo ludzi = dużo możliwości. To nie musi być sieć sąsiedzka ale wystarczy środowiskowa. Wydaje mi się, że teraz trzeba pchać w te relacje maksimum wysiłku. Zaprzyjaźniona knajpa plajtuje? Benefit. Znajomy się przeprowadza? Pomóż. U nas świetnie się sprawdza robienie grup tematycznych np. “Wyjazd w góry” albo “interwencje przy eksmisjach” ludzie tam dodają znajomych i jest możliwość poznać nowe osoby. My robimy różnie-na signalu, na fejsie. Można sieciować grupy działające społecznie, nawet nieformalnie. Co jakiś czas sprawdzać wspólne zasoby: kto ma auto, gdzie można przenocować, kto skipuje, kto jest prawnikiem a kto lekarzem. Bardzo ważne jest znać prywatnie lekarzy i prawników. Pójść czasem na piwo czy imprezę. Angażować młodych- oni za 20 lat będą dorośli, a my starzy. Kiedyś myślałam żeby zbierać kasę ale ja nie jestem w stanie uzbierać jej wystarczająco dużo żeby to miało sens, więc zrezygnowałam.