Na tym właśnie polegają media społecznościowe. To wymiana informacji w sieciach połączonych ze sobą osób. Czy to znajomych z klasy, czy znajomych w ogóle, czy kontaktów zawodowych jak LinkedIn. Ponieważ znamy się z daną osobą lub ją obserwujemy, to w feedzie widzimy treści tworzone przez tę osobę. A im więcej ktoś ma znajomych lub obserwujących, do tym większej grupy odbiorców dociera. To podstawa sukcesu każdego influencera.

Jeśli więc tak definiować medium społecznościowe, to TikTok… nim nie jest.

Różnica tkwi w algorytmie. Chińska platforma nie rozprowadza treści na podstawie tego, kogo użytkownik obserwuje. Nie ma dużego znaczenia, jaką zbudował sieć połączeń z innymi osobami. Na TikToku użytkownik widzi to, co algorytm uważa za najlepsze dla niego. Wyświetla mu te treści, które cieszą się największą uwagą innych użytkowników oraz ich największym zaangażowaniem, czyli skomentowaniem lub polubieniem danego filmiku. Bo siła tego algorytmu wynika właśnie z ilości feedbacku, jaki TikTok zbiera od użytkowników. Facebook czy YouTube mają mniej sygnałów. Krótkie filmiki w połączeniu ze sposobem przełączania się między nimi pozwalają zbierać TikTokowi znacznie więcej danych i algorytm może lepiej określić preferencje użytkownika. To z kolei przekłada się na dłuższy czas w serwisie i jeszcze raz więcej danych.

  • @truffles
    link
    32 years ago

    Kapitalizm szerzy innowację, odcinek 2137