To zaledwie kilka wycinków z setek komentarzy z fejsbuka z popularnego peja z informacjami ze świata. Zastanawiam się, co się dzieje, do cholery, z ludźmi. Czy to kwestia lat liberalnej i prawicowej propagandy? Dla mnie jest to logiczne, że każdy człowiek powinien mieć jedzenie, wodę, godne warunki, opiekę zdrowotną i życie bez bomb wybuchających wokół. Nigdy nie dziwię się nikomu, kto ucieka z miejsca ataków zbrojnych. Pewnie nawet sama chciałabym to zrobić, gdyby tutaj wybuchła wojna. I jestem przerażona, bo pewnie byłabym traktowana tak samo podle, jak ludzie stojący właśnie na granicy przez straż, p*licję, wojsko, rząd. Rozumiem, że rząd ma swoje gierki polityczne i interesy. Ale nie rozumiem, dlaczego zwykli ludzie piszą takie rzeczy. W przypadku wojny bylibyśmy tak samo udupieni jak Afgańczyczy, Syryjczycy czy Palestyńczycy.
To mówi przerażenie, frustracja, wyuczona bezradność i beznadzieja. To mówią ludzie, którzy w swojej nędznej egzystencji potrafią się pocieszyć tylko tak, jak ich nauczono: znajdując kogoś, kogo uznają za słabszego, zohydzając go jeszcze bardziej niż ich zohydzono, wreszcie - nie osobiście nawet, bo im odwagi nie staje - zabijając go i świętując to, że sami przetrwali chwilę dłużej. Współczujmy im i płaczmy po nich, ale niech nam ręka nie zadrży.