Podoba mi się ten projekt z Wiednia, chociaż wygląda przeraźliwie pieniężnie. Ciekawe, że ludzie uciekają z bloków gdzie “nie znają sąsiadów z imienia” do takiego, gdzie niby “zna się każdego”, zastanawiam się po prostu z czego to wynika, że w zwykłym bloku gospodarstwa są coraz bardziej odizolowane od siebie, a w takim projekcie wręcz przeciwnie - uwzględnienie wymuszania interakcji pomiędzy mieszkańcami już na etapie projektu architektury, podobne zainteresowania zamieszkujących projekt, wieloletni najem? Teoretycznie nic nie stoi na przeszkodzie, żeby i w zwykłym bloku pożyczać sobie rzeczy, organizować sąsiedzkie grille…
U mnie w bloku (mały, 4 piętra) wszyscy się znają i są bardzo bliskie relacje ale trochę dlatego że większość tu mieszka już w drugim, a nawet trzecim pokoleniu - w tym ja. Myślę że tak naprawdę na blokowiskach są bliskie relacje, tylko nie we wszystkich i może utarło się takie przekonanie, spowodowane nowymi blokami deweloperskimi. Na pewno blokowiska z lat 70 to silne wewnętrznie społeczności… Może niezbyt filmowe ;>
Co masz na myśli pisząc “bardzo bliskie relacje”? Mi, w tym kontekście, kojarzy się to ze wspólnymi herbatkmi, obiadami, spotkaniami, odwiedzaniem się, zapasowymi kluczami u sąsiadach itd.
Tak, właśnie to. Podlewanie kwiatków, pomoc w remontowaniu, pożyczanie rzeczy, kawka. Sąsiadka to mnie nawet na działkę raz wzięła XD oczywiście wymiana porad na przetwory itp.
Propsuję <3
Wszystko jest łatwiejsze, bo kochasz swoich sąsiadów bardziej niż „swoje” państwo?