• kubistyczny kameleonOP
    link
    2
    edit-2
    3 years ago

    W wieku 18 lat jest przedsiębiorcą w Dolinie Krzemowej. W wieku 33 - idzie na emeryturę. A w wieku 35 zostaje pierwszą transpłciową ministrą Tajwanu. Bez studiów.

    18 kwietnia 1981 roku rodzi się na Tajwanie chłopiec, Táng Zōnghàn Autrijus Tang. Ma wrodzoną wadę serca. Nie powinien się denerwować, więc rodzice od najmłodszych lat uczą go medytacji, żeby umiał panować nad swoimi emocjami.

    Mimo to, a może właśnie dlatego, wszystko w jego życiu dzieje się znacznie szybciej niż u innych: czyta klasyczne chińskie teksty literackie w wieku lat pięciu, rozwiązuje symultanicznie zaawansowane zadania matematycznie w wieku lat sześciu, programuje w języku Perl - ośmiu. Krótko mówiąc, jest geniuszem. Roczny pobyt z matką w Niemczech w wieku lat 12 wystarcza, żeby nauczył się mówić biegle po niemiecku i francusku.

    Rodzinę też ma nieprzeciętną. Ojciec, intelektualista, miłośnik książek, prowadzi z synem dialogi sokratejskie, odkąd ten potrafi mówić. Chce nauczyć go w ten sposób sztuki argumentowania, krytycznego myślenia i dochodzenia do prawdy.

    Audrey dwukrotnie ma mierzone IQ. I dwukrotnie brakuje dla niego punktacji.

    Mimo to, a może właśnie dlatego, w szkole nie ma lekko. Aż pięciokrotnie zmienia podstawówkę. Musi wydawać się dziwny: chłopak, a zachowuje się jak dziewczyna; robi się purpurowy na twarzy, kiedy się zdenerwuje; płacze, kiedy innym dzieje się krzywda. Poza tym jest zawsze najlepszy w klasie, co także nie przysparza mu przyjaciół w szkole, w której panuje silna rywalizacja. Wielu rodziców wywiera na swoich dzieciach bardzo silną presję, żeby wygrać w tym wyścigu. Dziewczynka, która jest zawsze druga w klasie, mówi mu: “Chciałabym, żebyś umarł. Zajęłabym twoje miejsce.” Bywa bity, bywa kopany.

    “Jestem kimś pomiędzy”

    Kiedy ma 14 lat dochodzi do wniosku, że ma dosyć szkoły. Rodzina nie jest co prawda zachwycona, ale przeważa zdanie matki, założycielki pierwszej na Tajwanie eksperymentalnej szkoły, że nie ma jednej drogi zdobywania wiedzy. Od tego czasu Autrijus uczy się sam, korzystając z internetu. Znajomość kilku języków umożliwia mu uczestnictwo online w zajęciach na zagranicznych uniwersytetach. Nigdy jednak nie decyduje się na formalne studia.

    Kiedy ma 16 lat, zakłada własną firmę IT. Zajmuje się wolnym oprogramowaniem. Jako 19-latek jest już uznanym w Dolinie Krzemowej przedsiębiorcą.

    Ma 20 lat, więc testosteron powinien w nim buzować. Ale nie buzuje. Jest na takim poziomie jak u siedemdziesięciolatka, choć wciąż wyższy niż kobiece standardy. “Jestem kimś pomiędzy” – mówi.

    Decyduje się na korektę płci. W 2005 zaczyna tranzycję. Ma 24 lata. “Przez całe lata żyłam zanurzona w świecie wirtualnym, bo czułam, że w środku jestem kobietą, podczas gdy społeczeństwo wymagało ode mnie, żebym zachowywała się jak mężczyzna” - tłumaczy.

    Przechodzi terapię hormonalną i kobiece dojrzewanie - już drugie dojrzewanie w jej życiu. Zmienia imię. Od tej chwili nazywa się Audrey Tang i jest kobietą.

    Ma 33 lata i idzie na emeryturę

    W 2010 roku zostaje doradczynią Apple. Angażuje się w projekty związane ze sztuczną inteligencją, m.in. w rozwój wirtualnej asystentki – Siri. Kiedy zaczyna dla nich pracować, umawia się na stawkę godzinową w wysokości 1 bitcoina. Gwałtowny wzrost jego kursu sprawia, że w 2014 Audrey zarabia kilkunastokrotnie więcej. Jej firma programistyczna świetnie prosperuje. Mogłaby dalej pomnażać swój majątek w Dolinie Krzemowej, zamiast tego dochodzi jednak do wniosku, że ma dosyć pieniędzy i postanawia przejść na emeryturę. Ma 33 lata.

    Mimo to, a może właśnie dlatego, zaczyna pracę dla tajwańskiego rządu. Premier Lin Chuan oferuje jej tekę ministry cyfryzacji. Ma 35 lat i zostaje najmłodszą z ministrów w całej historii Tajwanu. Jest także pierwszą na świecie osobą transpłciową, która wchodzi w skład rządu. W dokumentach rządowych nie podaje płci; określa się jako osoba niebinarna.

    Podkreśla, że jej doświadczenia pozwalają jej lepiej rozumieć całą zróżnicowaną gamę ludzkich emocji, doświadczeń i punktów widzenia.

    Tajwanem rządzi Demokratyczna Partia Postępowa. Tajwan, ten 24-milionowy azjatycki tygrys specjalizujący się w produkcji elektroniki i IT, jest uznawany zaledwie przez kilkanaście państw na świecie. Inni boją się podpaść Chinom, które uważają go za zbuntowaną prowincję i dążą do tego, żeby tym czy innym sposobem Tajwan do nich wrócił. Dla zachęty głoszą hasło “Jedne Chiny, dwa systemy”, przekonując, że nie zmieniłoby to życia Tajwańczyków. Nikt w to jednak nie wierzy. Zwłaszcza po wydarzeniach w Hongkongu jasne jest, że taki sam los spotkałby Tajwan. Dlatego Tajwańczycy nie chcą przyłączenia do Chin. Oznaczałoby to dla nich pożegnanie z tym wszystkim, do czego przywykli przez ostatnie 30 lat.

    Trudno uwierzyć, że jeszcze w 1987 roku obowiązywał tu stan wojenny. Dziś to modelowa demokracja: wolność słowa, wyznania, pełnia praw obywatelskich; od 2019 roku dozwolone są nawet małżeństwa jednopłciowe. Podważa to często powtarzaną przez władze Chin tezę, że demokracja to wymysł kultury zachodniej, który w Azji nie działa. Otóż na Tajwanie działa i to doskonale.

    Chiny jednak nie rezygnują i wchodzą na Tajwan ekonomicznie. W 2014 rządy obu państw podpisują porozumienie, na mocy którego na Tajwan miałby wejść kapitał chiński. Tajwańczycy odbierają to jako początek utraty niezależności. Wybuchają protesty, najpierw studenckie, potem masowe, nazwane później Rewolucją Słoneczników.

    Na ulicach Tajpej manifestuje pół miliona ludzi, między innymi Audrey Tang. “Tajwan nie jest na sprzedaż”, “Bronić demokracji, wycofać układ!" - głoszą napisy na transparentach. Żądają, żeby rząd wycofał się z układów z Chinami. Manifestanci barykadują się w budynku parlamentu. Zależy im na tym, żeby w świat poszedł jak najszybciej ich własny, niezafałszowany przekaz. Niestety livestream w 2014 nie jest jeszcze możliwy. Wtedy na scenie pojawia się Audrey; dzięki jej pomocy studenci transmitują na żywo swój protest za pomocą mediów społecznościowych. To właśnie wtedy zaczyna się jej polityczne zaangażowanie.

    Konserwatywna anarchistka

    Formalnie jest ministrą cyfryzacji, choć w praktyce działa pomiędzy różnymi resortami rządu. Uważa się za łączniczkę pomiędzy władzą a ludźmi - aktywistkę. Nazywa się “konserwatywną anarchistką”, bo jakikolwiek przymus ze strony państwa nie powinien mieć według niej miejsca.

    Do pracy jeździ publicznymi środkami transportu. Lubi rozmawiać z ludźmi, twierdzi, że wiele w ten sposób się dowiaduje na temat rzeczywistych potrzeb i opinii obywateli.

    Wstęp do jej gabinetu jest otwarty dla wszystkich.

    Ale jej głównym narzędziem są nowoczesne technologie. Na przykład sztuczna inteligencja, która analizuje dyskusje obywateli w sieci i wskazuje, które tematy wymagają najszybszego rozwiązania. Tang uważa, że cyfrowe technologie, które pozwalają ludziom usłyszeć się nawzajem i organizować, sprzyjają demokracji. Pozwalają wszystkim współuczestniczyć w rządzeniu, więc wszyscy powinni mieć do nich dostęp.

    Dlatego buduje i rozwija otwarte oprogramowanie. Z jej platformy g0v („gov-zero”) korzystają miliony obywateli. Inna - vTaiwan - pozwala obywatelom pisać cyfrowe petycje. Te, kiedy mają pięć tysięcy podpisów, wędrują do premiera i ministerstw. Tajwańscy parlamentarzyści skarżą się, że obywatele mają lepszy dostęp do regulacji niż oni sami. Tang wyznaje także zasadę przejrzystości władzy, więc wszystkie jej spotkania i rozmowy są nagrywane i umieszczane na publicznej stronie internetowej. W ten sposób Audrey buduje społeczeństwo obywatelskie.

    No powiedzcie - czy to nie cud, taka ministra?

    Szybsza niż świat

    Ostatnio Tajwan zasłynął błyskawicznym zduszeniem pandemii. Ważną rolę odegrała tu Audrey Tang, do walki z pandemią angażując środowisko programistyczne i hakerskie oraz wykorzystując nowoczesne technologie, aplikacje mobilne i Big Data.

    Władze już od grudnia 2019 roku śledziły w serwisie PTT, tajwańskim odpowiedniku Reddita, doniesienia doktora Li Wenlianga, który jako pierwszy ostrzegał przed nadchodzącą pandemią. Natychmiast wysłali pytanie o nowego wirusa do WHO, ale Światowa Organizacja Zdrowia nie odpowiedziała, jako że od lat ignoruje Tajwan, zgodnie z chińskimi wytycznymi. Zaczęli więc działać sami. Okazało się, że zareagowali wcześniej niż cały świat.

    Już w lutym Tang razem z niezależnymi programistami i społecznością hakerską oddała do użytku mapę, która w czasie rzeczywistym informowała o dostępności maseczek w lokalnych aptekach; żeby nikomu ich nie zabrakło, każdemu przysługiwały trzy maseczki tygodniowo.

    Dzięki monitorowaniu danych z telefonów komórkowych, władze mogły też sprawdzać, gdzie przemieszczają się obywatele i z kim mają kontakt; to pozwoliło na szybkie informowanie osób potencjalnie zagrożonych i tzw. cyfrową kwarantannę.

    Od 20 stycznia do 24 lutego władze wyspy wprowadziły w życie 124 takie przepisy, a obywatele się do nich zastosowali. Dzięki temu na Tajwanie z powodu koronawirusa zmarło jedynie 10 osób. Dzisiaj wciąż zachowują ostrożność, ale ich życie wróciło już do normy.

    18 kwietnia Audrey Tang kończy 40 lat. Czym jeszcze nas zaskoczy?