To recap on this, postanowiłem uruchomić burzę mózgów wśród społeczności Szmeru, moich obserwujących i forum fundacji “Internet. Czas działać!”. Dyskusje sprawiły, że ostatecznie propozycje zmian legislacyjnych przybrały taką formę:

  • art. 8 ust. 7 i 7a - zobowiązuje podmioty publiczne do posiadania kanałów RSS/Atom w swoich BIPach. Ustęp 7a doprecyzowuje główną “siódemkę”, i choć pełni on funkcję bardziej wyjaśniającą, a nie zobowiązującą, tak wciąż argumentuje, że dopełniłoby to realizację obowiązków wynikających z UDIPu. Poza tym, czy dostęp do informacji publicznej nie byłby prostszy, gdybyśmy nie zmuszali wszystkich zainteresowanych do pisania scrapperów, w szczególności osoby atechniczne?

  • art. 8 ust. 8 - zobowiązuje podmioty publiczne do nielinkowania do stron internetowych niezwiązanych z działalnością podmiotu publicznego, a także do kont w korpomediach, nad którym de facto nie mają żadnej kontroli (w końcu właściciele korpomediów uzurpują sobie prawo do zamknięcia konta w każdej chwili nawet z kompletnie zmyślonych i niemających miejsca przyczyn). [Sprawdź na dole postu dygresję po bardziej wyczerpujące wyjaśnienie]

  • art. 8 ust. 9 z kolei zabrania posiadaczom dedykowanych BIPów do obierania ścieżek na skróty. Przez to mam na myśli to, że niektóre BIPy pobierają i inicjują skrypty zewnętrzne, arkusze styli, czcionki itd. bez świadomej interakcji użytkownika. Tak być nie powinno. Argumenty typu “ale po co samohostować sobie wszystko dla tego 1% blokującego dżawaskripta?!?!?” nie wchodzą tu w grę. BIPy powinny być projektowane z należytą starannością i jednym z obowiązków podmiotu publicznego powinno być zapobieganie śledzeniu przez podmioty trzecie.

  • Aktualizacji poddany zostanie także art. 9 ust. 4a, gdzie dopisane zostanie następujące: “Minister właściwy ds. informatyzacji obowiązany jest zapewnić bezpłatny i równy dostęp, za pośrednictwem Scentralizowanego Systemu Dostępu do Informacji Publicznej, do informacji zawartych w Biuletynach Informacji Publicznej także poprzez ogólnodostępne, otwarte kanały informacyjne, w tym kanały w standardzie RSS lub Atom”. Jakoś niemiecki Bundestag ma RSSy. Albo holenderski rząd. Albo francuskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, więc czemu my nie możemy?

Dygresja: dane firmy Ahrefs o backlinkach, obecność linków do korpomediów na niektórych stronach rządowych

Spójrzmy na dane firmy Ahrefs, która zbiera informacje o backlinkach (hiperłączach umieszczonych na stronie zewnętrznej odnoszących się z powrotem do danej strony):

  • Instagram ma 2 miliardy backlinków rozmieszczonych po 1,8 miliona stron;
  • YouTube ma 199 milionów backlinków rozmieszczonych po 152 tysiącach stron;
  • Twitter (albo niech już im będzie, “platforma iks”) ma 4,3 miliarda backlinków rozmieszczonych po 2,9 miliona stron;
  • z kolei Ahrefs danych dla Facebooka, niestety, nie podaje.

Każdy marketingowiec wie, jak cenne są backlinki - oraz jakość wykonania stron czy ich zawartości, na których się one znajdują. Nie zawsze “więcej” znaczy “lepiej”, ale z racji tego, że powyższa czwórka w zasadzie zmonopolizowała rynek internetu, to często też w wynikach najpopularniejszych wyszukiwarek internetowych do czynienia często będziemy mieli z kontami z powyższych platform, a nie z niezależnie od nich prowadzonych stron internetowych.

Jak wskazałem w jednym ze swoich postów na Szmerze, dla testu wyszukałem w Google’u hasła “Ministerstwo Cyfryzacji” tylko 2 na 10 pierwszych wyników wskazywały na strony pod faktyczną kontrolą tegoż ministerstwa. Z kolei Ministerstwo Zdrowia może “poszczycić się” wynikiem 5 na 10, ale zamiast tego już na drugiej pozycji mamy facebookowy fanpage MZ.

Google czy Bing mają bardzo zaawansowane algorytmy w swoich wyszukiwarkach, biorących pod uwagę ogromną ilość zmiennych. Liczba i jakość backlinków, czas publikacji, dokąd dany wynik zaprowadzi to tylko niewielki ułamek tych zmiennych. Obstawiam też, że popularność danej strony w poszczególnym kraju - mierzoną przez często inwazyjne sposoby w przypadku Google’a czy Binga - wchodzi w grę.

Pamiętajmy też, że ludzie i roboty indeksujące się bardzo od siebie różnią. My linki zauważymy dopiero po pewnym czasie od zapoznania się ze stroną. Z kolei roboty indeksujące nie biorą często tego pod uwagę, jak dana strona wygląda i jak się z niej korzysta. Jeżeli link istnieje w strukturze strony, to znaczy to, że można go poddać dalszej analizie.