

Znalazłam Fediverse na Reddicie dot. kupowania europejskich produktów. Zaczęłam szukać polskich instancji na Lemmy. Znalazłam Szmer.
Przydatne linki:
European Citizens’ Initiative: https://citizens-initiative.europa.eu/
European Alternatives: http://european-alternatives.eu/
Another European Alternatives: https://www.goeuropean.org/
Fediverse Observer: https://fediverse.observer/
Classification of instances: https://gui.fediseer.com/
Mało przydatne:
Centralized vs. Decentralized vs. Distributed: https://www.geeksforgeeks.org/comparison-centralized-decentralized-and-distributed-systems/
Znalazłam Fediverse na Reddicie dot. kupowania europejskich produktów. Zaczęłam szukać polskich instancji na Lemmy. Znalazłam Szmer.
Ahh akurat wyjeżdżam…
We’ve got to start somewhere anyway…
Załamka. I jeszcze jak słyszę, że członkowie rodziny w sumie nie głosowali, ale cieszą się, że Braun i Mentzen mają takie wysokie wyniki, to czuję się bezsilna.
Sorki, nie doczytałam. Jakby się jednak udało, to chętnie posłucham transmisji ze spotkania.
Fakt. Chyba chodziło mi o to, że te korporacje nie wygladają, jakby miały przez te kary upaść.
Mnie się zdaje, że Unia ma właśnie zawsze dużo litości dla każdego na około.
Udanej zabawy wszystkim widzom. Błogosławieństwo katolików już macie.
Aa, i obczaj sobie, czy uczelnia oferuje stypendia socjalne koniecznie, jeśli cię to dotyczy!!!
Co sądzisz o połączeniu studia plus praca? Same studia to lipa totalna aktualnie. CHYBA ŻE studiujesz medycynę, prawo i inne bardzo wymagające studia. Też druga opcja to studia i praktyki na wakajki. I masz może jakieś przedmioty, które mógłbyś przepisać na tę infę np. z matmy?
Poza tym, co do kierunku, nie musisz studiować samej infy, tylko np. coś pokrewnego np. informatyka w biznesie czy inne pierdy.
Jak chcesz mieć te studia, to:
<p>1. Zastanów się, na ile procent jesteś w stanie napisać maturę.
<p>2. Poszukaj uniwerków, które się interesują i rozważ: studia stacjonarne vs. zaoczne. Jak zaoczne, to trzeba płacić, ale możesz pracować. Sama informatyka vs. informatyka jakaś tam albo w czymś tam.
<p>3. W jakich miastach są te uniwerki? Ile kosztuje życie? Czy akademiki są przystępne cenowo albo czy łatwo znaleźć pokój do wynajęcia?
<p>4. Przeanalizuj sobie też dokładnie sylabusy studiów.
<p>5. Jeśli możesz sobie pozwolić na studia i pracę, to zastanów się, czy masz jakieś zabezpieczenie, w razie gdybyś doświadczał braku sensu studiów / chęci rezygnacji. Spoko pomysłem jest powtarzanie sobie jak mantra, po co to robisz.
<p>6. Studia pozwalają zdobyć znajomości, rowniezprzez targi pracy. Popatrz, czy uczelnia oferuje jakieś koła naukowe, wsparcie itd. Poczytaj opinie o uczelniach. Napisz posta na mediach społecznościowych uczelni i zapytaj ludzi o opinie o danym kierunku.
<p> POWODZENIA. Na pewno to ogarniesz.
<p> PS. Doradca zawodowy też spoko pomysł. Mnie akurat wszyscy irytowali, ale taki porządny doradca, któremu się płaci, pewnie znacznie bardziej pomoże niż taki “ze szkoły” czy coś.
<p> To są tylko moje własne obserwacje, ale może to będzie jakaś wskazówka.
Przydałoby się więcej takich, to fakt. Niestety problem chyba znowu się sprowadza do czegoś w stylu jajka i kury. Bo z jednej strony skoro wszyscy się uczą w szkołach Windowsa i MS Office, to potem w korpo pracy też wszyscy z tego korzystają, bo tak są wykształceni ludzie. A z drugiej strony skoro w wielu firmach używa się Windowsa i MS Office, to po co zmuszać uczniów, a potem też studentów, do nauki czegoś, z czego potem i tak nie skorzystają. Jednocześnie jest to zrozumiałe, że tak powiedziała dyrektorka, ale też na logikę nie dość, że Linux jest znacznie tańszy, to też nauka nowego systemu dla przeciętnej osoby to chwila moment. No i przez takie osoby jak ona nie można nic zmienić w społeczeństwie xd
O, to aż ich zaobserwuję. I teraz też pytanie, czy taka inicjatywa musi wyjść oddolnie czy odgórnie, żeby się cokolwiek zmieniło.
Powrót do korzeni. Albo powrót do trawy. Jak to żaby.
Otrzymał on bowiem skargę od jednej z dyrektorek, w której wdrożony został Linux, gdzie stwierdziła, że „Linux to g…, nie system”. Na rozmowie z dyrektorką informatyk miał też wysłuchiwać, że „jedynym słusznym edytorem był Microsoft Word”, a z LibreOffice’a „nikt nie korzysta”. <p> No nieźle.
Dawać apkę Bielika
Dobrze, że wspomniałeś o czasochłonności tej zmiany. Jednak miło by było, gdyby wszystko to wydarzyło się w trybie natychmiastowym, ale z drugiej strony na rzeczywiście wypracowanie skutecznych rozwiązań potrzeba czasu.
Tzn. wiele alternatywnych rozwiązań i tak wyprowadza dane osobowe poza kraj. Może bardziej chodzi o to, że nie należy dopuszczać do koncentracji tych danych w jednym kraju, w tylko kilku największych big techach. Bo amerykańskie rozwiązania same w sobie nie są złe, ale złe jest stawianie wszystkiego na jedną kartę (tu: USA), a w Europie, czy też w samej Polsce, mamy wiele wartościowych rozwiązań.
Powiedziałabym, że problem nie tkwi w trudności przenoszenia danych, a raczej w trudności “przenoszenia ludzi”, tak żeby oni zaczęli korzystać z nowych rozwiązań.
Czyli aktywne szukanie.