Moim marzeniem dotyczącym przyszłości pracy jest coś a’la Star Trek, gdzie nikt nie musi pracować, żeby żyć, ale nadal jeśli ktoś chce to może być oficerem gwiezdnej floty, naukowczynią, prowadzić restaurację albo uprawiać winorośle.
Nie mniej jesteśmy w 2022 a nie w XXIV wieku, mamy kapitalizm i nie mamy jeszcze replikatorów i napędu warp, więc cieszą mnie przestrzenie gdzie pracownicy zachęcają się nawzajem do organizowania i walki o poprawę warunków pracy. Dlatego mi szkoda tej całej dramy i zapaści tamtejszej społeczności
Myślę żę to się zupełnie nie wyklucza tylko teraz neofici stanowiący większość są w szoku, że antiwork jest anti work. Moim zdaniem walka o lepsze jutro nie wyklucza się, a wręcz uzupełai z walką o antypracowy świat.
Nie mniej jesteśmy w 2022 a nie w XXIV wieku, mamy kapitalizm i nie mamy jeszcze replikatorów i napędu warp
Bardzo poważnie i bez chęci zaogniania przypominam, że kapitalizmu nie wyrugują replikatory (patrz u Doctorowa przewijający się wątek drukarek 3D w fikcji, i wątek “własności intelektualnej” w publicystyce).
Kapitalizm jest superskuteczny w przejmowaniu i przekształcaniu na swoje potrzeby nie tylko technologii, ale nawet pozornie wrogich ideologii.
Wydawałoby się, że nie ma nadziei, prawda? No dużo nie ma, ale coś tam się zbierze.
Pandemia pokazuje, że zasobów kapitalizmowi nie starcza, żeby spełniać obietnicę “zapewnienia powszechnego dobrobytu”, a przodujący kapitaliści i ich firmy zagarniają dla siebie coraz więcej i coraz szybciej.
Wszechkryzys (widoczny przede wszystkim pod postacią klimatyczną, pandemii a ostatnio kolejnych fal uchodźców i ogólnego wzrostu cen) pokazuje, że kłopoty nie przejmują się kolejnymi “tarczami” i podchodzą coraz bliżej – a państwo i korporacje ograniczają się do ruchów symbolicznych.
Powszechny sprzeciw wobec pracy najemnej, która jest jednym z fundamentów kapitalizmu, jest kolejnym ziarenkiem, które może wywoła lawinę, zmiatającą stary świat (przynajmniej miejscami).
Co potem? To już temat na bardzo długi podcast… ;-)
Moim marzeniem dotyczącym przyszłości pracy jest coś a’la Star Trek, gdzie nikt nie musi pracować, żeby żyć, ale nadal jeśli ktoś chce to może być oficerem gwiezdnej floty, naukowczynią, prowadzić restaurację albo uprawiać winorośle.
Nie mniej jesteśmy w 2022 a nie w XXIV wieku, mamy kapitalizm i nie mamy jeszcze replikatorów i napędu warp, więc cieszą mnie przestrzenie gdzie pracownicy zachęcają się nawzajem do organizowania i walki o poprawę warunków pracy. Dlatego mi szkoda tej całej dramy i zapaści tamtejszej społeczności
Myślę żę to się zupełnie nie wyklucza tylko teraz neofici stanowiący większość są w szoku, że antiwork jest anti work. Moim zdaniem walka o lepsze jutro nie wyklucza się, a wręcz uzupełai z walką o antypracowy świat.
Bardzo poważnie i bez chęci zaogniania przypominam, że kapitalizmu nie wyrugują replikatory (patrz u Doctorowa przewijający się wątek drukarek 3D w fikcji, i wątek “własności intelektualnej” w publicystyce).
Kapitalizm jest superskuteczny w przejmowaniu i przekształcaniu na swoje potrzeby nie tylko technologii, ale nawet pozornie wrogich ideologii.
Wydawałoby się, że nie ma nadziei, prawda? No dużo nie ma, ale coś tam się zbierze.
Pandemia pokazuje, że zasobów kapitalizmowi nie starcza, żeby spełniać obietnicę “zapewnienia powszechnego dobrobytu”, a przodujący kapitaliści i ich firmy zagarniają dla siebie coraz więcej i coraz szybciej.
Wszechkryzys (widoczny przede wszystkim pod postacią klimatyczną, pandemii a ostatnio kolejnych fal uchodźców i ogólnego wzrostu cen) pokazuje, że kłopoty nie przejmują się kolejnymi “tarczami” i podchodzą coraz bliżej – a państwo i korporacje ograniczają się do ruchów symbolicznych.
Powszechny sprzeciw wobec pracy najemnej, która jest jednym z fundamentów kapitalizmu, jest kolejnym ziarenkiem, które może wywoła lawinę, zmiatającą stary świat (przynajmniej miejscami).
Co potem? To już temat na bardzo długi podcast… ;-)