Chłopski rozum podpowiada, że byłoby zajebiście. Zdaje się, że likwidacja wielkich sklepów - np. przez ograniczenie maksymalnego metrażu jednego sklepu, powiedzmy do 100m2 sprawiłoby, że sklepów powstałoby wiele - na każdym osiedlu itd. Lokalne struktury, miejsca pracy…

To chyba z jednej strony coś, co “trochę już było kiedyś”, ale z drugiej strony zmieniają się czasy, technologia itd.

Napisałem ten post spontanicznie, może wywiąże się tu jakaś dyskusja. Googlując nie znalazłem żadnego ciekawego artykułu, nie znalazłem nikogo, kto dałby fantazji wodzy.

  • @zeshi
    link
    32 years ago

    Ogólnie zgadzam się z innymi. W kapitalizmie bardzo trudno konkurować z kolosami, a jednocześnie ewentualne wyższe ceny by uderzyły w konsumentów, którzy są przede wszystkm takimi samymi pracownikami żyjącymi od pierwszego do pierwszego.

    Bardzo trudno dostać tak samo niskie ceny jak kolos, który może wymusić na swoich dostawcach super niskie ceny, a w ostateczności zaprząc do roboty niewolników na innym kontynencie skoro transport kontenerowcem jest tak tani.

    Plus myślę że mimo całego narzekania na regulacje państwowe, to jednak kolosy są tymi regulacjami uprzywilejowane. Koszt ogarniania regulacji jest dla nich relatywnie niższy, a łatwiej im wyjść na swoje niż mniejszym sklepikom.

    Myślę że jakby powstały mniejsze sklepiki, to byłyby to przede wszystkim nie mniej patologiczne Żabki czy inne franczyzy jak Carrefour Express - niby małe ale wszyscy wiemy że działające na zasadach giganta.