Rosyjscy oligarchowie wpompowali w europejski ruch antygenderowy prawie 190 mln dol. Do niedawna również w Polsce słychać było głosy podziwu dla krucjaty antygenderowej Moskwy. Rosję przedstawiano jako symbol odnowy moralnej i skarbnicę "tradycyjnych wartości", które Europa odrzuciła i które trzeba jej przypomnieć. Głosiciele takich poglądów sami siebie obsadzili w rolach agentów wpływu, rzeczników rosyjskiej softpower – mówi prof. Elżbieta Korolczuk w rozmowie z Onetem.
Bez przesady, jakaś super nowa to nie jest :p
W sumie nie, ale wojna ją trochę przykryła