Jako, że niektórzy mają wątpliwości czym jest dziś Wilcza 30 i patoskłot “Przychodnia”. Są tacy, co nadal uważają te miejsca za anarchistyczne. Powyższe zdjęcie rozwiewa jakiekolwiek wątpliwości. To są miejsca pod względem idei niejakie. Dla każdego coś miłego, byle nie dla LGBT+. W powstaniu warszawskim walczyli anarchiści, to fakt. Nie walczyli pod flagą biało-czerwoną, ale to dla ludzi, którzy nas wyrzucili 5 grudnia ubiegłego roku nie ma znaczenia.

Jakieś 3/4 osób na tym zdjęciu nawet nie mieszka obecnie na Wilczej 30, tylko na Skorupki 6. Obydwa miejsca są pod kontrolą kolektywu Przychodnia, acz to tylko ładne pokazuje, że Wilcza jest niczym więcej, jak ich przybudówką.

  • obywatelle (she/her)
    link
    12 years ago

    No, najlepiej to wbić komuś na chatę z cegłami, wyjebać go z domu i oczernić go w środowisku. Wtedy wszystko jest ok. Ale jak ci wyjebani zaczynają się odgryzać to wtedy jest wojenka i dzielenie ruchu. :)

    • @Pajonk
      link
      12 years ago

      Ale ja nie mówię że to co tam się działo jest OK. Różne relacje słyszałem, różne napięcia tam się działy od dłuższego czasu, i to problem środowiska od dłuższego czasu. Ludzie zamiast zająć się swoją robotą, to wolą toczyć wojenki ze sobą i ścigać kto jest lepszym i bardziej prawdziwym anarchistą.

      • obywatelle (she/her)
        link
        22 years ago

        “Różne relacje” i “różne napięcia” to fajny eufemizm, zakładający symetrię pomiędzy sprawcą a ofiarą.

        Nie słyszałam żeby ludzie z Syreny dopuszczali się przemocy na osobach z Przychodni. I nawet ci drudzy nie są tak głupi, by tak mówić.

        Takie pierdolenie o “toczeniu wojenek” zakłada że wszystkie różnice między nami musimy zawsze i wszędzie zakopywać pod dywan, bo musimy “zajmować się swoją robotą”. To nic że właśnie z takiego myślenia m.in. biorą się napięcia.