Lata temu w jakiejś gazecie przeczytałam list młodej kobiety do ojca alimenciarza. Autorka wyjaśniała mu, czym się kierowała, podejmując jedne z najważniejszych decyzji w swoim życiu, takie jak ślub, ścieżka edukacji, wybór zawodu czy miejsca zamieszkania. Kiwałam wtedy głową ze zrozumieniem – w jak
Przepraszam, ale gdzie ja cokolwiek podważam? Czy podważaniem jest bardzo skromne przedstawienie mojego doświadczenia i mojej postawy? Jeśli tak, to co powinienem napisać, abyś nie uznał tego za “podważanie”? Czy też najlepiej się nie odzywać?
Trudno mi się w tej sytuacji utożsamiać z abstrakcyjnymi “alimenciarzami” których tak surowo opisuje autorka. Jeszcze trudniej z jej pryncypialną postawą. No a wspólnego gruntu, żeby porozmawiać, ani widu, ani słychu.
Ty naprawdę uważasz, że to, że jeden facet-anomalia napisze, że mu trudno jest się utożsamić z czyjąś podstawą i tezami, PODWAŻA te tezy? No to one muszą mieć bardzo kruchą podstawę, jak takie coś wystarcza do wywołania Twojej kontrakcji.
na ile częsty jest taki scenariusz?
A skąd mam wiedzieć? Jak komuś zależy, to pewnie może poszukać badań. Może istnieją.
Najpierw trzebaby znaleźć jakąś grupę zainteresowaną “rozpakowaniem” tego pojęcia i przypiętych do niego tez.
czyli może być tak że jesteś anomalią ale podważasz coś co dotyczy masy typów wykręcających się z odpowiedzialności?
Przepraszam, ale gdzie ja cokolwiek podważam? Czy podważaniem jest bardzo skromne przedstawienie mojego doświadczenia i mojej postawy? Jeśli tak, to co powinienem napisać, abyś nie uznał tego za “podważanie”? Czy też najlepiej się nie odzywać?
tak to brzmi
Ty naprawdę uważasz, że to, że jeden facet-anomalia napisze, że mu trudno jest się utożsamić z czyjąś podstawą i tezami, PODWAŻA te tezy? No to one muszą mieć bardzo kruchą podstawę, jak takie coś wystarcza do wywołania Twojej kontrakcji.