Inicjatywa rozbiła swój obóz przy drodze do Arłamowa i zablokowała wjazdy do lasu. Władze Nadleśnictwa Bircza nie przejęły się protestem i kontynuowały wycinkę. – Skandalem jest, że nadleśnictwo z pełną świadomością naraziło obywateli – zarówno jedną, jak i drugą stronę konfliktu. Leśnicy doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że może dojść do tragedii. Blokujemy wjazdy do wydzieleń, ale pilarze codziennie przychodzą do pracy i ręcznie wycinają drzewa – skomentowali aktywiści z Inicjatywy Dzikie Karpaty na Facebooku.