W jakim sensie “nie jest wegański” ? Tylko od właściciela instalacji zależy czy napompuje stronę skryptami śledzącymi z korpo czy nie. Interakcja tutaj to żadna interakcja jeśli u źródła, w miejscu gdzie ktoś czyta treść, nic o tym nie ma.
Może właściciel strony się wypowie bo “tak na oko” to strona stoi w ovh i na 99% właściciel domeny ma pełny dostęp do administracji swojego wordpressa włącznie z dodawaniem/usuwaniem dowolnych elementów kodu strony.
Strona stoi na ovh. A te nowatorskie rozwiązania rozważę, jak to wyjdzie z fazy “highly experimental” i “beta”, bo wszędzie straszą mnie takie informacje. Rozwój jest jakiś powolny tego.
Ten post nie ma sugerować, że ze świata Facebooka przechodzimy magicznie do świata “poza okiem korpomaszyny”. Ponieważ czy OVH jest koszerne? Czy mój dostawca internetu jest koszerny? Czy nie mam gdzies backdoora o którym nie wiem?
I żeby było jasne, ograniczyłem różne bajery, ale nie obiecywałem że w ogóle porzucam korponarzędzia i że w ogóle człowiek może się w 100 procentach czuć bezpieczny z tym co pisze na mojej stronie. Wręcz przeciwnie od dawna głoszę pogląd, że w internecie nie istnieją od dawna już żadne “bezpieczne” przestrzenie. Są mniej lub bardziej ograniczone dla szpiegowania, ale bezpiecznych nie ma. Ja już się dawno temu poddałem jeśli chodzi o walkę o “technoutopię” w obecnym internecie w ramach obecnego systemu. I tylko gościnnie mogę wpadać i ewentualnie popierać to co robicie, ale nie obiecuję, że jestem w 100 procentach technokoszerny. Używam korporacyjnych sprzętów, używam korporacyjnych programów. Żyję w kapitalizmie i nie wierzę w żadną możliwości “odłączenia się” z niego dopóki ten system jako całość trwa. Jeśli ciebie nie śledzą, to śledzą twoich znajomych i na tej bazie zdobywaja pośrednio też informacje o tobie. Dlatego przyjąłem skrajnie odmienną strategię i mówię ludziom: tak jesteście śledzeni, jesteście namierzani non stop i jeśli chcecie robić coś co nie powinno być namierzane po prostu nie używajcie elektroniki. Żadnych złudzeń lepiej nie mieć.
Tak więc oczywiście fajnie że powstają nowe pomysły, ale będę je włączał do swojego świata jak trochę okrzepną. A tak, traktujcie mnie mnie jak “normalsa”. :-D
I żeby było jasne, może dzięki waszej wytrwałości jednak kiedyś okaże się, że się myliłem. Nie wykluczam tego. Chętnie odszczekam za jakiś czas.
Na na razie postawiłem sobie mniej ambitne cele. Nie to żeby ludzie całkowicie porzucili korpo-narzedzia, żeby w 100 procentach porzucili fejsa. Ale żeby chociaż zdywersyfikowali źródła informacji i platformy z których korzystają, bo zapędy kontrolne dominujących społecznościówek ograniczają debatę publiczną. Więc edukuję na nowo, że jest coś takiego jak RSS, po długich namowach postawiłem osobną stronę na Wordpress itd. A i tak piszą mi że w dupie to mają, bo po żadnych stronach łazić nie będą. Mnie wystarczy jak sobie zainstalują czytnik RSS obok Fejsa na razie. Ambicje niewielkie, ale na nic więcej obecnie nie liczę.
@Xavier@szmer.info Dzięki za obszerne wyjaśnienia bo one ułatwiają konfrontację twojego tekstu z faktyczną (twoją) gotowością do zmiany, do której w tekście namawiasz. Wg mnie kluczowe dla tej (nie)gotowości są zdania: (z tekstu) “Nie chodzi o to, żeby od razu porzucić fejsy i insta, bo wiem, że to pomysł obecnie nierealny do wykonania” i (z komentarza) “Żyję w kapitalizmie i nie wierzę w żadną możliwości “odłączenia się” z niego dopóki ten system jako całość trwa”. Pytanie w takim razie co konkretnie proponujesz w ramach “internetu poza fejsem” ? Z tekstu wynika ,że jedyną propozycją na “wyplątywanie się z coraz bardziej zmanierowanych algorytmów społecznościówek” jest czytanie treści przez RSS. Tak jak napisałem wyżej, RSS jest OK ale… włąśnie jest kilka “ale”. Najważniejsze takie, że to kanał jednokierunkowy i nie daje żadnej opcji na interakcje z treścią. Żeby w taką interakcję wejść trzeba skorzystać… z jakiś narzędzi społęcznościowych. I teraz wróćmy na twoją stronę i zobaczmy jak twój czytelnik (zainspirowany tekstem :-) ) ma te zmiany wdrożyć korzystając z tego co tam jest. Jest kanał RSS, zgodnie z propozycją. Super. Ale… twój kanał RSS nie pokazuje całej treści tekstów tylko tytuły i linki do strony. Czyli musimy wrócić na stronę (nad którą, jak już potwierdziłeś, masz 100% kontrolę). A na stronie, chcąc przeczytać treść musimy się podzielić swoimi prytwatnymi danymi (co, kiedy, gdzie i na czym czytamy) z co najmniej 7-ma “zmanierowanymi algorytmami społecznościówek” (tyle obcych skryptów pobierających dane pokazuje mi plugin uBlock) . Musimy, bo tak zdecydowałeś - nie masz na stronie ani informacji na ten temat ani możliwości odmowy wysyłania tych danych - obie rzeczy niezgodnie z RODO. Wróciłbym teraz do zdania “Żyję w kapitalizmie i nie wierzę w żadną możliwości “odłączenia się” z niego dopóki ten system jako całość trwa”. Biorąc pod uwagę to co powyżej przedstawiłem, to niestety ale twoja strona, wyłącznie twoją decyzją, jest częscią tego kapitalizmu opartego na danych. I ten kapitalizm trwa m.in. dzieki temu, że miliony ludzi tak właśnie tworzą swoje strony. Tzn nie dają żadnego realnego wyboru swoim czytelnikom. To dobrze , że tworzysz swoje treści w miejscu nad ktorym ty możesz mieć kontrolę, ale z tej mozliwości nie korzystasz, bo nawet jak na fejsbuka nie wejdę, nawet jak nie będę miał konta na FB, to on i tak nadal będzie mnie sledzieć przez strony takie jak twoja.
~30tyś ludzi, którzy śledzą twoje konto na FB jest sporą widownią, ktorą zgromadziłeś i rozumiem, że jest to dla Ciebie jeden z argumentów, że porzucenie FB jest “nierealne”. Ale to jest również 30tyś ludzi którym możesz pokazać, że zmiana jest możliwa. Pod warunkiem ,że zechcesz być częścią tej zmiany. A jeśli (…) zechcesz to gwarantuję, że nie brakuje ludzi, którzy chętnie Ci w tym pomogą.
“konfrontację twojego tekstu z faktyczną (twoją) gotowością do zmiany, do której w tekście namawiasz. Wg mnie kluczowe dla tej (nie)gotowości są zdania”
Ależ to do czego namawiam to dodanie sobie Feedly (też niekoszerne, bo komercyjne) obok Facebooka. Resztę dopowiedziałeś sobie sam, ze ja namawiam do jakiejś techno-rewolucji. Niczego takiego nie ma w tekście, więc nie ma z czego, tzn z żadnej “czystości” za bardzo mnie rozliczać.
Na dole masz “Nie sprzedawaj moich danych” ,gdzie możesz zrobić opt-out dla Disqusa i link do ich polityki prywatności.
RODO dotyczy firm lub osób prowadzących działalnosć gospodarczą, której ja nie prowadzę. Mimo to wtyczkę zainstaluję, jak ogarnę która mi nie rozwala strony.
W jakim sensie “nie jest wegański” ? Tylko od właściciela instalacji zależy czy napompuje stronę skryptami śledzącymi z korpo czy nie. Interakcja tutaj to żadna interakcja jeśli u źródła, w miejscu gdzie ktoś czyta treść, nic o tym nie ma.
Wordpress.com to komercyjna strona wordpressa(.org) i to oni pompują ją skryptami śledzącymi, które na własnych instalacjach są opcjonalne.
Czyli istalacja worpress’a pod domeną Wolnelewo.pl to nie jest instalacja pod kontrolą właściela domeny tylko usługa kupiona w wordpress.com ?
Tak na oko - tak. To bardzo częste rozwiązanie, wp.com jest, jeśli chodzi o udział stron, jednym z większych globalnych hostów.
Może właściciel strony się wypowie bo “tak na oko” to strona stoi w ovh i na 99% właściciel domeny ma pełny dostęp do administracji swojego wordpressa włącznie z dodawaniem/usuwaniem dowolnych elementów kodu strony.
Strona stoi na ovh. A te nowatorskie rozwiązania rozważę, jak to wyjdzie z fazy “highly experimental” i “beta”, bo wszędzie straszą mnie takie informacje. Rozwój jest jakiś powolny tego.
Ten post nie ma sugerować, że ze świata Facebooka przechodzimy magicznie do świata “poza okiem korpomaszyny”. Ponieważ czy OVH jest koszerne? Czy mój dostawca internetu jest koszerny? Czy nie mam gdzies backdoora o którym nie wiem?
I żeby było jasne, ograniczyłem różne bajery, ale nie obiecywałem że w ogóle porzucam korponarzędzia i że w ogóle człowiek może się w 100 procentach czuć bezpieczny z tym co pisze na mojej stronie. Wręcz przeciwnie od dawna głoszę pogląd, że w internecie nie istnieją od dawna już żadne “bezpieczne” przestrzenie. Są mniej lub bardziej ograniczone dla szpiegowania, ale bezpiecznych nie ma. Ja już się dawno temu poddałem jeśli chodzi o walkę o “technoutopię” w obecnym internecie w ramach obecnego systemu. I tylko gościnnie mogę wpadać i ewentualnie popierać to co robicie, ale nie obiecuję, że jestem w 100 procentach technokoszerny. Używam korporacyjnych sprzętów, używam korporacyjnych programów. Żyję w kapitalizmie i nie wierzę w żadną możliwości “odłączenia się” z niego dopóki ten system jako całość trwa. Jeśli ciebie nie śledzą, to śledzą twoich znajomych i na tej bazie zdobywaja pośrednio też informacje o tobie. Dlatego przyjąłem skrajnie odmienną strategię i mówię ludziom: tak jesteście śledzeni, jesteście namierzani non stop i jeśli chcecie robić coś co nie powinno być namierzane po prostu nie używajcie elektroniki. Żadnych złudzeń lepiej nie mieć.
Tak więc oczywiście fajnie że powstają nowe pomysły, ale będę je włączał do swojego świata jak trochę okrzepną. A tak, traktujcie mnie mnie jak “normalsa”. :-D
I żeby było jasne, może dzięki waszej wytrwałości jednak kiedyś okaże się, że się myliłem. Nie wykluczam tego. Chętnie odszczekam za jakiś czas.
Na na razie postawiłem sobie mniej ambitne cele. Nie to żeby ludzie całkowicie porzucili korpo-narzedzia, żeby w 100 procentach porzucili fejsa. Ale żeby chociaż zdywersyfikowali źródła informacji i platformy z których korzystają, bo zapędy kontrolne dominujących społecznościówek ograniczają debatę publiczną. Więc edukuję na nowo, że jest coś takiego jak RSS, po długich namowach postawiłem osobną stronę na Wordpress itd. A i tak piszą mi że w dupie to mają, bo po żadnych stronach łazić nie będą. Mnie wystarczy jak sobie zainstalują czytnik RSS obok Fejsa na razie. Ambicje niewielkie, ale na nic więcej obecnie nie liczę.
@Xavier@szmer.info Dzięki za obszerne wyjaśnienia bo one ułatwiają konfrontację twojego tekstu z faktyczną (twoją) gotowością do zmiany, do której w tekście namawiasz. Wg mnie kluczowe dla tej (nie)gotowości są zdania: (z tekstu) “Nie chodzi o to, żeby od razu porzucić fejsy i insta, bo wiem, że to pomysł obecnie nierealny do wykonania” i (z komentarza) “Żyję w kapitalizmie i nie wierzę w żadną możliwości “odłączenia się” z niego dopóki ten system jako całość trwa”. Pytanie w takim razie co konkretnie proponujesz w ramach “internetu poza fejsem” ? Z tekstu wynika ,że jedyną propozycją na “wyplątywanie się z coraz bardziej zmanierowanych algorytmów społecznościówek” jest czytanie treści przez RSS. Tak jak napisałem wyżej, RSS jest OK ale… włąśnie jest kilka “ale”. Najważniejsze takie, że to kanał jednokierunkowy i nie daje żadnej opcji na interakcje z treścią. Żeby w taką interakcję wejść trzeba skorzystać… z jakiś narzędzi społęcznościowych. I teraz wróćmy na twoją stronę i zobaczmy jak twój czytelnik (zainspirowany tekstem :-) ) ma te zmiany wdrożyć korzystając z tego co tam jest. Jest kanał RSS, zgodnie z propozycją. Super. Ale… twój kanał RSS nie pokazuje całej treści tekstów tylko tytuły i linki do strony. Czyli musimy wrócić na stronę (nad którą, jak już potwierdziłeś, masz 100% kontrolę). A na stronie, chcąc przeczytać treść musimy się podzielić swoimi prytwatnymi danymi (co, kiedy, gdzie i na czym czytamy) z co najmniej 7-ma “zmanierowanymi algorytmami społecznościówek” (tyle obcych skryptów pobierających dane pokazuje mi plugin uBlock) . Musimy, bo tak zdecydowałeś - nie masz na stronie ani informacji na ten temat ani możliwości odmowy wysyłania tych danych - obie rzeczy niezgodnie z RODO. Wróciłbym teraz do zdania “Żyję w kapitalizmie i nie wierzę w żadną możliwości “odłączenia się” z niego dopóki ten system jako całość trwa”. Biorąc pod uwagę to co powyżej przedstawiłem, to niestety ale twoja strona, wyłącznie twoją decyzją, jest częscią tego kapitalizmu opartego na danych. I ten kapitalizm trwa m.in. dzieki temu, że miliony ludzi tak właśnie tworzą swoje strony. Tzn nie dają żadnego realnego wyboru swoim czytelnikom. To dobrze , że tworzysz swoje treści w miejscu nad ktorym ty możesz mieć kontrolę, ale z tej mozliwości nie korzystasz, bo nawet jak na fejsbuka nie wejdę, nawet jak nie będę miał konta na FB, to on i tak nadal będzie mnie sledzieć przez strony takie jak twoja.
~30tyś ludzi, którzy śledzą twoje konto na FB jest sporą widownią, ktorą zgromadziłeś i rozumiem, że jest to dla Ciebie jeden z argumentów, że porzucenie FB jest “nierealne”. Ale to jest również 30tyś ludzi którym możesz pokazać, że zmiana jest możliwa. Pod warunkiem ,że zechcesz być częścią tej zmiany. A jeśli (…) zechcesz to gwarantuję, że nie brakuje ludzi, którzy chętnie Ci w tym pomogą.
Ależ to do czego namawiam to dodanie sobie Feedly (też niekoszerne, bo komercyjne) obok Facebooka. Resztę dopowiedziałeś sobie sam, ze ja namawiam do jakiejś techno-rewolucji. Niczego takiego nie ma w tekście, więc nie ma z czego, tzn z żadnej “czystości” za bardzo mnie rozliczać.
RODO dotyczy firm lub osób prowadzących działalnosć gospodarczą, której ja nie prowadzę. Mimo to wtyczkę zainstaluję, jak ogarnę która mi nie rozwala strony.