W linku przesyłam intrygujący artykuł z krytpolu nt. darwinizmu społecznego. Myślę, że na szmerze większość ludzi ocenia to zjawisko jako negatywne i należę do nich. Autor artykułu nazywa taki nawet “miękki darwinizm” “skrajną prawicą”. Opisuje dość obrzydliwych ludzi, propagujących taki pogląd. Ale pozwólcie mi być przez chwilę skrytykować ten artykuł. To, że zjawisku darwinizmu społecznego istnieje, nie jest naszym wyborem. Świat jest pełen Musków, czynszojadów i innych kanalii jak z tego artykułu, z którymi przyszło nam rywalizować o kurczące się zasoby. Autor zdaje się, że chce po prostu schować głowę w piasek, użalać się, że ktoś zauważył to zjawisko, a gdyby o nim nie mówić, to by zniknęło. Uważam inaczej. Świat to j###na dżungla, gdzie poza nielicznymi wygranymi, reszta dostaje ochłapy. Tak było, jest i pewnie długo będzie. Nawet w “lewackiej” Europie partie lewicowe co najwyżej nieco pomagają to zjawisko ucywilizować (oczywiście nie PL, gdzie lewica to nisza i żart). Udawanie, że jest inaczej jest po prostu infantylne. Moim zdaniem powinno się mówić o tym dzieciom otwarcie, żeby były gotowe zmierzyć się z tym ch###wym światem, zamiast liczyć, że magiczna lewicowa wróżka wyleczy tę chorobą. Zresztą darwinizm to nie choroba - to po prostu zwierzęcy instynkt, który drzemie w każdym z nas jak i u większości innych zwierząt. K***wa, czy jestem skrajnym prawakiem?
“K***wa, czy jestem skrajnym prawakiem?” Tak. To co napisałeś to ideologia prawicowa głoszona przez Ayn Rand, Korwina-Mikke i tym podobnych zjebów. Przekonanie że ludzkie społeczeństwa podlegają zasadom ewolucji takiej jak gatunki biologiczne jest błędne. Po pierwsze na poziomie ontologicznym jest to redukcjonizm. Po drugie jest niepoprawne historycznie. Rozwój kapitalizmu co prawda prowadzi do skrajnych nierówności, które krytykuje cała lewicowa myśl polityczna, ale nie opierał się wyłącznie na wojnach i rywalizacji jak to opisywał Spencer i jego następcy. Kapitalizm nie byłby możliwy bez długich okresów pokoju, bez umów międzynarodowych, bez rozwju prawa i instytucji czy sieci współpracy jak Hanza, czy współczesne klastery gospodarcze. Przekonanie że świat to dżungla i wygrywają najlepsi, najczęściej głoszą ludzie, którzy sami tak naprawdę nie zbudowali żadnego biznesu ale swój majątek odziedziczyli po przodkach jak Trump, czy Korwin-Mikke.
W żadnym miejscu nie zgadzałem się z tym absurdalnym poglądem. Zgadzam się natomiast z tym, że “świat to dżungla”. Jeśli uważasz, że “na poziomie ontologicznym jest to redukcjonizm” to idź popracuj na kasie w sklepie, w jakimś Januszexie albo spróbuj robić interesy z takimi Januszami.
Nie zgadzam się, że “wygrywają najlepsi” - nie przypisuj mi nigdzie nie napisanych słów. Wygrywają m.in. ci, co dostali potężny majątek w spadku.
Taki przekaz głoszą ci guru krytykowani w tekście, który komentujemy.
Istotnie, często popadajac w nieuchronne wewnętrzne sprzeczności. Nie zmienia to faktu, że istnieją silniejsi i słabsi, do tego mniej i bardziej drapieżni.
Nie bronię tych guru, tylko wytykam autorowi udawanie, że nie istnieje silna rywalizacja pomiędzy ludźmi.
Jest chyba różnica pomiędzy propagowaniem darwinizmu społecznego przez Rand i Kurwina, a dostrzeganiem, że świat jest ekstremalnie nierównym miejscem i ciągłą walką pomiędzy zamieszkującymi go istotami?
Przekonanie, że świat to ciągła walka to jest właśnie naiwny darwinizm społeczny. Od tego jest tylko krok do przekonania, że biedni są biedni bo są ewolucyjnie gorsi. W rzeczywistości kapitalizm opiera się na umowach, układach, koteriach i państwowej przemocy. Kropotkin wskazał też że sama ewolucja jest błędnie rozumiana przez Spencera, który nie dostrzegał znaczenia współpracy międzygatunkowej oraz miał błędne wyobrażenie o tym jak żyły społeczeństwa łowiecko-zbierackie.
To tylko jeden z elementów darwinizmu społecznego, nie stawiaj znaku równości.
To tak jakby pisać, że od poglądów lewicowych jest tylko krok do gułagu
taaa, bo świat to radosna łączka rozkosznie bawiących się misiów, zazdroszczę położenia materialnego w życiu
Masz skrajnie uproszczoną wizję tego czym są nierówności społeczne i jak rozwijał się kapitalizm. Świat jest bardziej skomplikowany niż to przedstawiają guru z portalu X. Nierówności w takim poziomie jakie są w kapitalizmie nie byłyby możliwe gdyby ludzie byli zafiksowani na ciągłej walce z innymi ludźmi. One powstały dzięki temu że osoby z klasy wyższej współpracowały ze sobą w celu narzucenia prawa gwarantującego im przywileje.
Historia nierówności klasowych to nie jest opowieść o wiecznej rywalizacji między jednostkami, na której wygrywają najlepsi, ale znacznie mniej romantyczna historia traktatów handlowych, umów miedzynarodowych, przepisów prawa i zakulisowych negocjacji.
te rzeczy tylko trochę cywilizują ciągłą rywalizację - te traktaty i przepisy są w końcu tylko po to, żeby łatwiej robić interesy i się bogacić, rywalizując jednocześnie na rynku
Wizja rynku jako miejsca gdzie różne firmy ze soba rywalizują to jest bardziej mit kapitalizmu niż jego faktyczny obraz. W rzeczywistości ten rynek bardzo często jest dzielony między graczy. Dawniej robili to feudałowie, którzy wydawali zgody na prowadzenie różnych biznesów, dziś robią to oligopole. A regulacje tworzone są nie po to by rynek cywilizować ile by ten rynek w ogóle mógł działać.
W pewnym sensie zgoda, kiedy firma dojdzie do monopolu, to nie musi rywalizować. Nie wierzę w istnienie całkowicie wolnego rynku, ale czy chcesz właśnie powiedzieć, że firmy na tzw. wolnym rynku w sensie zachodnim nie rywalizują? Np. BMW i Mercedes za pan brat prześcigają się w ustępstwach i uprzejmościach, oddając drugiemu pole?
Oczywiście, że też by działał (no, może do czasu rewolucji), tylko mielibyśmy np. dzieci pracujące w kopalniach czy ekstremalny wyzysk.
deleted by creator
deleted by creator
no tak, przed kapitalizmem nie było żadnych nierówności /s
no właśnie o to mi chodzi, że ludzie SĄ zafiksowani - może jesteśmy trochę ucywilizowani, już nie rozbijamy kości innych ludzi, żeby zjeść szpik, jak robili to neandertalczycy, ale rywalizacja de facto się nie zmieniła - może los przegranych jest ciut lepszy, ale nie udawajmy, że jej nie ma. Rywalizujemy na poziomie jednostek, poczynając od szkoły, na poziomie firm, państw, na światowych mocarstwach kończąc. Super byłoby nie uczestniczyć w ciągłym wyścigu (np. będąc na ciepłej państwowej posadce albo w firmie u tatusia), ale większość ludzi nie może sobie pozwolić na taki luksus. Większość ludzi sprzedałaby innych za paczkę czipsów, żeby mieć trochę lepiej od sąsiada. Nie bronię guru z portalu X (dawniej twitter). To mądrości wujka janusza z wesela. Po prostu nie zamykam oczu przed rzeczywistością.
“no tak, przed kapitalizmem nie było żadnych nierówności /s”
Napisz to komuś kto tak twierdzi. Nierówności pojawiły się wraz z patriarchatem.
"no właśnie o to mi chodzi, że ludzie SĄ zafiksowani "
Nieprawda. Tylko niektóre osoby są zafiksowane na rywalizacji. Zreszta ci najbardziej zafiksowani niekoniecznie odnoszą największe sukcesy, bo robią sobie dużo wrogów. To jest pierwszy błąd w twoim rozumowaniu. Drugim jest mieszanie perspektywy klasowej i indywidualnej. Traktujesz stosunki klasowej jakby były analogiczne do stosunków między rywalizującymi jednostkami.
Być może żyjemy w zupełnie innym otoczeniu, ale z moich obserwacji wychodzi, że tylko niektóre osoby nie są zafiksowane na rywalizacji, na prawie każdym możliwym poziomie. Cóż, cieszy mnie, że w niektórych środowiskach jest lepiej.
Już Gramsci widział, że liczenie na klasową świadomość i solidarność do niczego nie zaprowadzi, bo kapitaliści wyjęli głowy z dupy, żeby czerwona rewolucja nie wjechała na pełnej. Nie widzę obecnie czegoś takiego jak klasa robotnicza - to przeżytek 19 wieku. Są prekariusze, owszem, ale ile solidarności klasowej ich łączy można zaobserwować po wynikach Razem czy Podemos. Nie zaryzykuję twierdzenia, że klasy nie istnieją, ale na pewno nie robotnicze.
Klasa robotnicza to nie tylko pracownicy wielkich fabryk, ale też magazynów, budowy, sklepów. W zasadzie większość ludzi pracujących najemnie. To nie jest tak, że nagle wszyscy zrobili się klasą średnią. Gramsci jest defetystą, ale myślenie, że nie warto się organizować, tylko lepiej samemu wejść do tego wyścigu szczurów by się awansować klasowo jest strasznie naiwne. A na tej naiwności jadą ci guru biznesowi z X.
@Wyrak – @lemat_87 nie przedstawił tych poglądów ani jako swoich, ani jako promowanych, a tylko je zacytował, strawestował, posłużył się ironią czy sarkazmem, lub wywiódł gorzkie (czyli nie promowane) wnioski – tak to odebrałem. Wywołujesz “zjeba JKM” – czytałem gościa od małego, czując masochistyczną [nie]przyjemność z (kontekstowo) trafnego, cynicznego, acz spłyconego i wybiórczego opisania przezeń spotykanej natury ludzkiej. Następnie oddzielaliśmy się celami – korwiniści ponad tymi obserwacjami budowaliby liberalizm/libertarianizm, sankcjonując dżunglę, u JKMa z autorytarnym arbitrażem monarchy, zaś dla mnie był to bodziec do dalszych dociekań z odwrotnym znakiem (i też nie podobają mi się wnioski). Coś podobnego z WC (ten to lubi dżungle) albo programem “Plus Minus”.
Przygotować dzieci na to zderzenie społeczne jest gorzką, acz jakąś radą. Reakcjoniści tak postępowali za stalinizmu – artystycznie w filmie “Cwał”.
Dzięki za ładniejsze wyrażenie o co mi chodzi - czyli właśnie wywiedzenie gorzkich wniosków nt. natury stosunków międzyludzkich, przygotowanie dzieci na zderzenie z gorzką rzeczywistością i pewną bezsilność wobec niej. Z jednej strony cieszy mnie, że najgorszy syf dzikiego kapitalizmu został zduszony, z drugiej strony wygląda mi to na punkt, gdzie dalszy postęp (zmniejszenie nierówności) nie jest możliwy, przynajmniej w perspektywie mojego życia. Na roztrząsanie, czy elementem ludzkiej natury jest to, że chcemy mieć więcej niż inni, chcemy nachapać się najwięcej jak to możliwe i żeby inni nam zazdrościli, to się nie piszę (zwłaszcza z kolegą @Wyrak@szmer.info