Dumam od jakiegoś czasu nad tym, jak można przygotować się do zmian klimatu. Nie da się przewidzieć wszystkiego co wydarzy się w najbliższych dekadach, ale można próbować oszacować kierunek zmian.

Z początku myślałem o kupieniu ziemi za miastem, bo spora część mojego miasta zostanie zalana jeśli poziom wody w Bałtyku się podniesie. Ale dziś uderzyło mnie, że to myślenie typowe dla osób uprzywilejowanych i zacząłem myśleć, że stanowi część problemu.

Co Waszym zdaniem ma szansę przygotować nas na zmiany? I mam na myśli szerokie spektrum zmian: poziomu wód, dostępu do wody pitnej (w Gdańsku jedno z ujęć zostanie zalane jeśli poziom Bałtyku przekroczy pewien próg), dostępności suchych nieruchomości, migracji mas ludzi, niepokojów…

Zwłaszcza dla osób bezdzietnych ma to znaczenie, bo w pewnym czasie zaczną potrzebować pomocy, którą mogłoby zapewnić im potomstwo. Nasuwa się wniosek, że inne relacje międzyludzkie muszą zastąpić te brakujące rodzinne.

Szukam pomysłów, więc z góry dziękuję za wszelkie propozycje i wizje!

  • @truffles
    link
    3
    edit-2
    3 years ago

    Jeżeli jednak zdecydowałbyś się na budowę domu, to u mnie priorytetem byłaby jak najbardziej pasywna ochrona przed nagrzewaniem taka jak żaluzje fasadowe, okiennice, zacienienie roślinami. Ostatnio ktoś wrzucał tutaj coś takiego jak chłodzenie za pomocą pompy ciepła/gruntowym wymiennikiem ciepła (?), które to pozwala schłodzić dom o 2-3 stopnie zużywając znacznie mniej prądu niż klimatyzacja. Do tego zbieranie deszczówki z każdej możliwej powierzchni i pewnie jakieś dziwne eksperymentalne rzeczy jak ogrzewanie kompostem albo odzyskiwanie ciepła ze ścieków.

    Co do drugiej części pytania, to w zasadzie @Mitro@szmer.info powiedziała wszystko. Wydaje mi się, że wszelkie kryzysy (jak aktualna pandemia na przykład) wyciągają ze społeczeństwa w większości ludzkie odruchy. Ile było jakichś akcji robienia zakupów starszym ludziom, dostarczania jedzenia na kwarantannie, szycia maseczek dla szpitali zanim kryzys nie spowszedniał. To wszystko było oddolne.

    Powstają na świecie wielopokoleniowe inicjatywy co-housingowe/co-livingowe, ale wydaje mi się, że jest tutaj duże ryzyko kapitalistycznego uszlachetnienia i że będzie to nam sprzedawane jako kolejny stopień optymalizacji. Nie-taksówka taksówka Ubera zamiast taksówki, mikroapartament hotelowy zamiast mieszkania… Z drugiej strony taka forma mieszkania, gdyby działała na zasadach bardzo zżytej spółdzielni chyba byłaby najodpowiedniejsza w obecnych czasach, ze wszystkich rozwiązań zgodnych z prawem :P

    Swoją drogą brak opieki może uderzyć w nas jeszcze szybciej niż podnoszący się Bałtyk, bo struktura wiekowa wśród pielęgniarzy i pielęgniarek wskazuje na to, że więcej osób będzie odchodzić na emeryturę niż rozpoczynać pracę.