Coraz głośniej robi się o problemach związanych z obecnymi, scentralizowanymi, sieciami społecznościowymi. Kto ma ostateczną decyzję o tym, jakie treści mogą się znaleźć na Facebooku? Dlaczego prywatna firma może zamknąć komuś konto na Twitterze? Co ma zrobić twórca, któremu algorytm YouTube’a niesłusznie zdemonetyzował filmik?

  • didleth
    link
    fedilink
    arrow-up
    1
    ·
    2 years ago

    Ok, rozdzieliłabym tu pare rzeczy:

    1. szyfrowanie
    2. treści publiczne i treści prywatne Jeśli chodzi o szyfrowanie - to dostęp do tego, co publikuję na fb mają administratorzy fb i wszyscy, którzy fb o te treści poproszą, z mastodonem czy ogólnie fediversum jest podobnie - dobrze rozumiem? End-to-end przed czymś takim chroni czy nie? Bo już pierdyliard wersji słyszałam…Jeśli wyślę komuś prywatną wiadomość na szmerze, to mają do tego dostęp admini szmera i każdy kto nas podsłuchuje, jeśli wyślę prywatną wiadomość whats upem, to kto ma dostęp? Odnośnie treści publicznych i prywatnych - to właśnie fb nie jest z natury “publicznym blogiem”, to raczej platforma do komunikacji, zwykle komunikuję się tam albo w opcji “dla znajomych”, albo na “zamkniętych grupach”. Na mastodonie pisze się publicznie - bo obserwujących jest mniej, no ale przede wszystkim dlatego, żeby rozwijać mastodona. Dla przykładu: podobny postu wrzuciłam ostatnio na fb i na mastodonie, na fb tylko w opcji dla znajomych których często znam albo osobiście, albo przez neta - ale właśnie dzięki messengerowi też na stopie prywatnej, na mastodona wrzuciłam do publicznie - żeby zmniejszać wrażenie, że mastodon jest tylko dla geeków, fanów angielskiego itp. Paradoksalnie przez to, że na mastodonie trzeba się starać, żeby go rozwijać, to trochę traci na funkcji użytkowej którą ma fb i gdzie wrzuca się post, bo akurat są tam znajomi a nie po to, by rozwijać fb
    • eluvinar
      link
      fedilink
      arrow-up
      2
      ·
      2 years ago

      End-to-end przed czymś takim chroni czy nie?

      Teoretycznie tak, praktycznie zależy od algorytmu i od tego, kto ma klucze. Wersje, które faktycznie zapewnią, że tylko Ty i adresaci będziecie mieć dostęp do treści to też te, które są najbardziej uciążliwe w użytkowaniu (gpg, matrix, signal). Często z różnych względów to jest nie do końca pożądane (bo np. użytkownicy nie znają się na kryptografii i klikają wszędzie OK i lepsze bezpieczeństwo zapewni im firma decydująca za nich, komu ufają. Albo zgubili telefon i chca mieć dostęp do wcześniejszych wiadomości, a nie zrobili sobie kopii zapasowej kluczy. Albo żeby w razie czego wydać logi FBI). Do tego w przypadku aplikacji closed-source to autorzy mogą sobie powiedzieć co tam mają ochotę o Twojej prywatności i jest to w zasadzie niesprawdzalne.

      Jeśli wyślę komuś prywatną wiadomość na szmerze, to mają do tego dostęp admini szmera i każdy kto nas podsłuchuje

      Szmer jest szyfrowany SSLem, więc nikt ‘po drodze’ nie powinien mieć dostępu do danych. Co innego jak ktoś uzyska fizyczny albo zdalny dostęp do komputera Twojego albo szmerowego.

      jeśli wyślę prywatną wiadomość whats upem, to kto ma dostęp?

      Jeśli wierzyć producentowi, to tylko korespondenci. Czy są podstawy, żeby wierzyć producentowi w kwestiach prywatności i braku współpracy ze służbami? No ja bym powiedział źe średnie, ale to wszystko closed source i tajemnice firmowe, więc można wierzyć albo nie wierzyć. Co jest jasne, to że nawet jeśli Twoje wiadomości są szyfrowane, to metadane zbierają na potęgę. Zarówno o tych wiadomościach, jak i o tym jakie strony odwiedzasz po kliknięciu w linki z tych wiadomości, co tam wpisujesz i co klikasz itp. itd. W moim odczuciu się to nie przekłada na wysoką prywatność.

      Ogólnie jeśli interesuje Cie prywatność, to żadna z tych opcji nie jest dobrym wyborem - z czego jedna się nie nadaje, bo nie o prywatność chodzi, a druga się nie nadaje, bo żyje z naruszania prywatności użytkowników.

      • didleth
        link
        fedilink
        arrow-up
        2
        ·
        2 years ago

        Plus pewnie dochodzi kwestia tego, kto ma dostęp do twojego telefonu - jeśli do wszystkiego jest apka, to prawem statystyki któraś będzie wyciągać dane, a mam wrażenie, że wciskanie ludziom korzystania z aplikacji jest równie powszechne, co wciskanie im mięsa 20 lat temu - niby odmówić można, ale trzeba się z tym mocno użerać. Techniczna nie jestem, do tej pory nie wiem, jakie aplikacje wyciągają z mojego telefonu jakie dane. Co masz na myśli przez “Albo żeby w razie czego wydać logi FBI”?