W ostatnich dniach stało się jasne, że wśród próbujących przejść przez granicę polsko-białoruską znaczącą, jeżeli nawet nie główną grupę, stanowią osoby pochodzące z tzw. „irackiego” Kurdystanu czyli Kurdyjskiego Regionu Autonomicznego (KRG) w Iraku. W związku z tym pomyśleliśmy, że warto przybliżyć nieco obecną sytuacje w KRG, aby lepiej zrozumieć możliwe motywacje migrantów/tek. Jest to tym ważniejsze, że w dyskusjach internetowych pojawia się wiele mitów na ten temat.
Zacznijmy zatem od fundamentalnego pytania czy w KRG trwa obecnie wojna?
Odpowiedź na to pytanie wbrew pozorom nie jest jednoznaczna. Z jednej strony nie mamy pełnoskalowego konfliktu. Życie w miastach takich jak Irbil, Dohuk czy Sulejmanija toczy się zupełnie normalnie. Przyjeżdżają tam nawet zagraniczni turyści. Wyjątkiem są tu powtarzające się co jakiś czas próby ostrzału lotniska w Irbilu. Przy czym celem jest tu nie tyle cywilna infrastruktura, co stacjonujący przy lotnisku amerykańscy żołnierz, a domniemanymi sprawcami są wspierane przez Iran szyickie bojówki. Rzadko, ale jednak zdarza się, że w tych atakach giną cywile. Kurdyjskim siłom bezpieczeństwa udało się natomiast prawie całkowicie wyeliminować w miastach zagrożenie terrorystyczne ze strony pozostałości tzw. Państwa Islamskiego.
Nieco inaczej sytuacja wygląda na tzw. prowincji. Od 2019 trwa transgraniczna inwazja armii tureckiej. Regiony przygraniczne „irackiego” Kurdystanu od lat 80 tych XX-wieku stanowią bastion Partii Pracujących Kurdystanu (PKK). PKK ma tam swoje bazy, centra logistyczne, szpitale itd. Celem armii tureckiej jest zniszczenie tej infrastruktury oraz stworzenie „pasa bezpieczeństwa” uniemożliwiające przenikanie partyzantów do północnego Kurdystanu. Turcja próbuje go osiągnąć zarówno poprzez działania sił lądowych jak i intensywną wojnę powietrzną z udziałem dronów, helikopterów i samolotów F16. Walki w górach są niezwykle zacięte, a najeźdźca stosuję w nich również środki bezpośrednio uderzające w lokalną ludność – wypalanie lasów, podkładanie min, a ostatnio nawet broń chemiczną. Ofiarami nalotów padają nie tylko partyzanci, ale również ludność cywilna. Co jakiś czas turecka bomba trafia w grupę pasterzy, albo samochód którym przemieszczają się cywile.
Osobnym przypadkiem jest jezydzki Sinjar oraz obóz dla uchodźców w Makhmour. Oba te miejsca znajdują się formalnie w Iraku poza KRG, ale zamieszkują je Kurdowie/ki, a Turcja bombarduje je bezlitości nie rozróżniając celów wojskowych od cywilnych (np. w Sinjar zbombardowano ośrodek zdrowia).
Druga kwestią wymagającą sprostowania to poszanowanie praw i swobód obywatelskich w KRG. Czy zatem możliwe jest, że ktoś ucieka z KRG ze względu na możliwe represje polityczne?
Jak najbardziej. W KRG obywają się wolne wybory i istnieje opozycja, ale to nie znaczy, że osoby sprzeciwiające się władzy nie są poddawane dość brutalnym represjom. Specyfiką miejscowego systemu politycznego jest faktyczny podział władzy między dwie partię-klany dzieląca region na osobne strefy oddziaływania. Podział ten ma swoje korzenie w krwawej kurdyjskiej wojnie domowej toczącej się w połowie lat 90-tych. Od tamtego czasu w strefie „żółtej” ze stołecznym Irbilem rządzi partia KDP klanu Barzanich, zaś w „zielonej” z głównym miastem Sulejmanija klan Talabanich. Partię te monopolizują nie tylko rządowe stanowiska, ale również biznes i media, bardzo nerwowo reagując na jakichkolwiek rywali. Patologie tego systemu najlepiej obrazuje fakt, że nawet siły zbrojne KRG są afiliowane do jeden z tych dwóch partii i służą do realizacji ich interesów w tym zastraszania i represji wobec przeciwników politycznych i tłumienia regularnie wybuchających protestów społecznych. Protestujący mogą się liczyć nie tylko z biciem, gazem łzawiącym czy aresztowaniami, ale również użyciem ostrej amunicji przez siły bezpieczeństwa np. w trakcie protestów w grudniu 2020 od kul zginęło co najmniej 10 osób. Do więzień trafiają dziennikarze czy aktywiści polityczni. Zamykane są nieprzychylne władzy redakcje, partie polityczne i organizacje społeczne. W strefie rządzonej przez KDP na celowniku są również osoby sprzeciwiające się polityce tureckiej i okupacji strefy granicznej. W swojej służalczości wobec Ankary klan Barzanich posunął się nawet do aresztowania oficjalnych przedstawicieli Rożawy w KRG, a podległe mu siły zbrojne współpracują z Turkami dostarczając koordynaty dronom i starając się przeciąć linie zaopatrzenia partyzantów. Prowadzi to do eskalacji wewnętrznego konfliktu pomiędzy różnymi frakcjami kurdyjskimi. W tej sytuacji wciąż realny wydaje się wybuch wojny domowej. Tymczasem w strefie „zielonej” obecnie trwa czystka wewnątrz partii PUK po tym jak Bafel Talabani pokonał w walce o władzę swojego kuzyna Lahura. Jego zwolennicy już teraz wyrzucani są z pracy w mediach czy administracji, a nie jest powiedziane że na tym zakończą się represje.
Głównym zapalnikiem wspomnianych protestów społecznych jest trudna sytuacja ekonomiczna KRG i regularne opóźnienia w wypłatach pensji, co szczególnie dotyczy sektora publicznego. Gospodarka KRG w dużej mierze jest zależna od dochodów z eksportu ropy naftowej. Te zaś wpływają do budżetu jako subsydia udzielane przez rząd centralny w Bagdadzie. Każde napięcie politycznej na linii Irak- KRG kończy się wstrzymaniem pieniędzy, co z kolei skutkuję wstrzymaniem wypłat na długie miesiące. Nawet gdy Bagdad odkręca kurek z pieniędzmi nie jest pewne, że trafią one do pracowników/czek sektora publicznego, a nie do kieszeni rządzących np. w 2019 roku krajem wstrząsnęła informacja, że pieniądze z ropy zamiast na pensje poszły najprawdopodobniej na zakup przez klan Barzanich dwóch domów w Beverly Hills za prawie 50 mln dolarów. Korupcja jest znaczącym problemem, a warunkiem zdobycia wielu stanowisk jest przynależność do dwóch wspomnianych partii politycznych. Osoby niemające koneksji politycznych często ledwo wiążą koniec z końcem, już nie mówiąc o uchodźcach, których jest w KRG ponad 900 tys. (z czego ponad 2/3 to uchodźcy wewnętrzni w ramach Iraku).
Podsumowując, mamy nadzieje, że po tym krótki wprowadzeniu w sytuacje w KRG jesteście w stanie zrozumieć dlaczego ktoś może stamtąd uciec i że powody przekroczenia polskiej granicy mogą być różne. Niezależnie jednak od tego co kieruje osobami na granicy, nikt nie zasługuje na zamarznięcie w lesie.
Za kurdystan info
Hej, dzięki, szukałem właśnie takich informacji!
Coś było wrzucane na !kurdi ale po angielsku chyba głównie.