Kolejne gówno z udziałem krewkiego policjanta (sprawa z 2015, ciągnie się do dziś). Tym razem w bonusie macierewiczowski medyk sądowy pomagający tuszować największe sprawy psów oskarżonych o morderstwo.

*[pisowsy medycy sądowi] Jako jedyni uznali, że wersja policjanta o szamotaninie jest wiarygodna. Uznali, że Stanisławski, z przestrzeloną szyją, przez kilka sekund, mógł stawiać opór, walczyć. I mimo takich obrażeń, w szamotaninie nacisnąć spust i oddać strzał w swoją głowę. Dowodzili także, że nawet z kulą w głowie mógłby się ruszać.

Zanim wydali opinię, w marcu 2016 r. w pokoju przesłuchań w Kutnie przeprowadzili własny eksperyment. Rozwinęli sznurki, zaczęli analizować tor lotu pocisków oraz sekwencję strzałów. Pokusili się o stwierdzenia z zakresu balistyki, w której się nie specjalizują. Zrobili to, choć biegli balistycy z Wojskowego Instytutu Technicznego Uzbrojenia w Zielonce, także powołani do tej sprawy, nie potrafili wskazać kolejności wystrzałów.*

  • makeM
    link
    32 years ago

    warto archiwizować takie rzeczy w dedykowanej społeczności służby

      • @stella
        link
        32 years ago

        Mi się udało, scrosspostowałam