Ano, zgadzam się. Ja sama prawie zawsze płacę telefonem, bilety MPK kupuję w appce itp, doceniam to że MOGĘ to robić, bo pamiętam zbyt dobrze czasy drżenia przed kanarem albo kupowania biletu “za odliczoną kwotę” u kierowcy. Albo czasy kiedy nie można było na wycieczce sprawdzić rozkładu bez 10-kilometrowego spaceru, a tablica na miejscu i tak była zdarta i nieaktualna.
Ale nie podoba mi się też właśnie to, że żeby w ogóle skorzystać z wiedzy w danym momencie czy zakupić usługę często NIEZBĘDNA jest appka. Zawsze przypomina mi się najidiotyczniejsze miasto na świecie czyli Tel Awiw, gdzie nie ma czegoś takiego jak automaty biletowe, a autobusem jeździ się tylko “na appkę” (super pomysł jak masz polski roaming w telefonie…), ew. z tego co pamiętam można było zdobyć jakiś bilet tygodniowy w tajemniczym punkcie. Za to za bilety kolejowe trudno było zapłacić inaczej niż gotówką, bo terminale kartowe w kółko się wywalały. xD
Koniec końców tworzyło to cudną szarą strefę. Tubylcy mówili mi że prawie wszyscy turyści jeżdżą bez biletu i że kanary jak tylko zobaczą moją aryjską mordę, to nawet nie będą do mnie podchodzić. :D
Czasem zaczynam sobie myśleć że taka cyberpunkowa rzeczywistość z elektronicznymi tablicami czy terminalami wszędzie byłaby o tyle spoko, że nie trzeba by było się logować w pięćset miejsc, a sprawę załatwiałoby się i tak analogowo.
Chyba się za dużo nagrałaś w cyberpunka, albo naoglądałaś futurystycznych seriali.
To, że fajnie i wygodnie jest korzystać z takich rozwiązań to jest główny problem. Bo mało komu się będzie chciało korzystać z analogowych bo po co się męczyć. A jak na na 1000 osób tylko kilka będzie dalej używać analogów to po co te rozwiązania utrzymywać przy życiu?
Gdy uznajemy, że potrzebny jest wybór ale korzystamy z rozwiązania, które stosuje 98% ludzi to robimy krecią robotę bo pracujemy na zabicie wyboru.
Przecież literalnie napisałam że to rzeczywistość cyberpunkowa. Lajk, naprawdę dziękuję za potwierdzenie że w takowej nie żyjemy. :)
Gdy uznajemy, że potrzebny jest wybór ale korzystamy z rozwiązania, które stosuje 98% ludzi to robimy krecią robotę bo pracujemy na zabicie wyboru.
Pewnie tak jest. Na szczęście w anarchizmie nie będzie tramwajów, ani kolei żelaznej, bo tak pan Trocki powiedział. Nie będzie też biletów i nie będzie problemów z urzędami, bo ich też nie będzie.
Ey bo stracę do ciebie szacunek. Myślałem, że jak coś mówisz to poważnie, a nie chrzanisz bez ładu i składu.
Więc co z tym, że jak kolejny raz zarzucę pseudopsychologią i stwierdze, że twoje zdanie wynika z tego, że się czegoś naoglądałaś to sam dostanę psychoanalizę, która mnie zaboli?
No ale ja dosłownie zasugerowałam, że się naoglądałam. Po prostu nie rozumiem o co ci chodzi, to jasne że nie uważam takiego scenariusza za realny, ale w sumie ładny.
Przez ciebie kupiłam dzisiaj bilet kartonikowy i dołożyłam się do zaśmiecenia planety tym gównianym papierem termicznym!
No jak nie masz konta w banku to wypłatę musisz brać do ręki więc średnio ściągną.
Policja nawet po scentralizowaniu systemu mandatowego i ogłoszeniu sukcesu skoczyła do poziomu 60% ściągalności mandatów w zeszłym roku. Także pomyśleć jak tragiczny wynik muszą mieć samorządy.
Pracowałam kiedyś w pobliżu tematu. Długi ze spółek miejskich typu MPK, ZTM itp. są sprzedawane prywatnym windykatorom. A ci już niestety mają sposoby na zamienienie życia jednostki w piekło. Policja, jak się zdaje, nie może tego robić. Albo mandat się przedawnia albo umarza.
Jedyne co jeszcze w miarę działa na Kruków itp. to nie mieć stałego adresu zamieszkania, najlepiej żyć na ulicy. Ogółem sprawić, żeby koszty ściągnięcia długu przewyższały jego sumę. Wtedy windykatorom przestaje się chcieć.
Ano, zgadzam się. Ja sama prawie zawsze płacę telefonem, bilety MPK kupuję w appce itp, doceniam to że MOGĘ to robić, bo pamiętam zbyt dobrze czasy drżenia przed kanarem albo kupowania biletu “za odliczoną kwotę” u kierowcy. Albo czasy kiedy nie można było na wycieczce sprawdzić rozkładu bez 10-kilometrowego spaceru, a tablica na miejscu i tak była zdarta i nieaktualna.
Ale nie podoba mi się też właśnie to, że żeby w ogóle skorzystać z wiedzy w danym momencie czy zakupić usługę często NIEZBĘDNA jest appka. Zawsze przypomina mi się najidiotyczniejsze miasto na świecie czyli Tel Awiw, gdzie nie ma czegoś takiego jak automaty biletowe, a autobusem jeździ się tylko “na appkę” (super pomysł jak masz polski roaming w telefonie…), ew. z tego co pamiętam można było zdobyć jakiś bilet tygodniowy w tajemniczym punkcie. Za to za bilety kolejowe trudno było zapłacić inaczej niż gotówką, bo terminale kartowe w kółko się wywalały. xD
Koniec końców tworzyło to cudną szarą strefę. Tubylcy mówili mi że prawie wszyscy turyści jeżdżą bez biletu i że kanary jak tylko zobaczą moją aryjską mordę, to nawet nie będą do mnie podchodzić. :D
Czasem zaczynam sobie myśleć że taka cyberpunkowa rzeczywistość z elektronicznymi tablicami czy terminalami wszędzie byłaby o tyle spoko, że nie trzeba by było się logować w pięćset miejsc, a sprawę załatwiałoby się i tak analogowo.
Chyba się za dużo nagrałaś w cyberpunka, albo naoglądałaś futurystycznych seriali.
To, że fajnie i wygodnie jest korzystać z takich rozwiązań to jest główny problem. Bo mało komu się będzie chciało korzystać z analogowych bo po co się męczyć. A jak na na 1000 osób tylko kilka będzie dalej używać analogów to po co te rozwiązania utrzymywać przy życiu?
Gdy uznajemy, że potrzebny jest wybór ale korzystamy z rozwiązania, które stosuje 98% ludzi to robimy krecią robotę bo pracujemy na zabicie wyboru.
Przecież literalnie napisałam że to rzeczywistość cyberpunkowa. Lajk, naprawdę dziękuję za potwierdzenie że w takowej nie żyjemy. :)
Pewnie tak jest. Na szczęście w anarchizmie nie będzie tramwajów, ani kolei żelaznej, bo tak pan Trocki powiedział. Nie będzie też biletów i nie będzie problemów z urzędami, bo ich też nie będzie.
Ey bo stracę do ciebie szacunek. Myślałem, że jak coś mówisz to poważnie, a nie chrzanisz bez ładu i składu.
Więc co z tym, że jak kolejny raz zarzucę pseudopsychologią i stwierdze, że twoje zdanie wynika z tego, że się czegoś naoglądałaś to sam dostanę psychoanalizę, która mnie zaboli?
No ale ja dosłownie zasugerowałam, że się naoglądałam. Po prostu nie rozumiem o co ci chodzi, to jasne że nie uważam takiego scenariusza za realny, ale w sumie ładny.
Przez ciebie kupiłam dzisiaj bilet kartonikowy i dołożyłam się do zaśmiecenia planety tym gównianym papierem termicznym!
Nie kupuj biletu, nie płać mandatu, nie miej konta w banku to nie ściągną
To nieprawda.
Jeśli masz jakieś dochody, to ściągną czy to z rozliczenia podatkowego, czy z wypłaty.
No jak nie masz konta w banku to wypłatę musisz brać do ręki więc średnio ściągną.
Policja nawet po scentralizowaniu systemu mandatowego i ogłoszeniu sukcesu skoczyła do poziomu 60% ściągalności mandatów w zeszłym roku. Także pomyśleć jak tragiczny wynik muszą mieć samorządy.
Pracowałam kiedyś w pobliżu tematu. Długi ze spółek miejskich typu MPK, ZTM itp. są sprzedawane prywatnym windykatorom. A ci już niestety mają sposoby na zamienienie życia jednostki w piekło. Policja, jak się zdaje, nie może tego robić. Albo mandat się przedawnia albo umarza.
Jedyne co jeszcze w miarę działa na Kruków itp. to nie mieć stałego adresu zamieszkania, najlepiej żyć na ulicy. Ogółem sprawić, żeby koszty ściągnięcia długu przewyższały jego sumę. Wtedy windykatorom przestaje się chcieć.
“No jak nie masz konta w banku to wypłatę musisz brać do ręki więc średnio ściągną.” - to bzdury. Niestety.