Wiadomo, że PiS nie zagłosuje za legalizacją aborcji. Ale jeżeli część KO zatrzaśnie się w windzie, wyborcy dobrze to zapamiętają. Dlaczego? KO już raz zawaliła, a wybory za rok. Przypominam, że 88 proc. jej wyborców popiera prawo kobiety do przerwania ciąży do 12. tygodnia Pamiętacie styczeń 2018 roku? Projekt „Ratujmy kobiety” legalizujący aborcję przepadł, bo 29 posłów/posłanek PO i 10 posłów/posłanek Nowoczesnej nie przyszło na głosowanie. A za przesłaniem projektu do komisji zagłosowało… 58 posłów/posłanek PiS, zgodnie z zasadą, że projektom obywatelskim trzeba dać szansę. Za zagłosował m.in. Jarosław Kaczyński, Mariusz Błaszczak, Joachim Brudziński, Krystyna Pawłowicz, Witold Waszczykowski.

Część posłów i posłanek opozycji była oczywiście usprawiedliwiona (nie było ich już wcześniej), ale byli też tacy, którzy najzwyczajniej uciekli. Zabrakło ośmiu głosów, żeby projekt przeszedł do komisji. Oczywiście, zachowanie 58 parlamentarzystów PiS było zaskoczeniem i sprawiło, że rejterada opozycji została zauważona.