[repost Aborcyjny Dream Team] Zdarza nam się wspierać osoby w aborcjach, które naprawdę uważają, że popełniają grzech ale mimo to robią to, a potem czują potrzebę wyspowiadania się. I wiecie co? My to akceptujemy. Tak samo jak akceptujemy to, że tak wiele z was ma zupełnie inne podejście do ciąży, inaczej traktuje zarodek.

Jeśli jakaś osoba pisze tu, że widziała dziecko podczas swojego usg i miała takie emocje względem tego badania - to my to uznajemy i szanujemy. Tak samo to powinno działać w drugą stronę. Jeśli jakaś osoba podczas USG tylko utwierdza się w przekonaniu, że nie chce tej ciąży - nie ma żadnych emocji względem zarodka/płodu, to powinna być potraktowana z szacunkiem, jej decyzja powinna być uznana i przerwanie ciąży powinno być nie tylko możliwe, ale też faktycznie dostępne.

Znamy takie przypadki, że osoba w pierwszej ciąży już podczas testu z moczu była szczęśliwa i nadawała imię zarodkowi/płodowi, odkładała test do szuflady na pamiątkę a przy kolejnej ciąży (tym razem niechcianej) widok usg przysparzał jej tylko niepotrzebnego trudu, bólu i miał na celu zmienić jej nastawienie do decyzji o aborcji.

Zachęcamy po obu stronach do empatii. Problem nie leży w osobach, które widzą w swojej wczesnej ciąży dziecko, nadają mu imię. Problem nie leży w katoliczkach, które robią aborcję choć przynależą do kościoła.

Problem leży w systemie, który nas ignoruje, w polityce, która nas traktuje jako inkubatory bez uczuć i możliwości podejmowania racjonalnych decyzji, w przeciwnikach aborcji, którzy nas próbują podzielić na „dobre matki” i „złe zabójczynie”. Ten podział jest bardzo fałszywy i szkodliwy. Zawsze powtarzamy, że tak jak nikt nie powinien być zmuszany do aborcji, tak samo nikt nie powinien być zmuszany do kontynuacji ciąży i przede wszystkim do porodu. Ta decyzja powinna należeć WYŁĄCZNIE do osoby, która w tej ciąży jest oraz do osób, które ona zaprosi do tego procesu decyzyjnego. To nie jest decyzja kościoła, lekarza, rządu czy partii politycznej.

#aborcja @aborcja