Trochę pytanie, trochę zaczepka do dyskusji i pretekst zwiększania świadomości w świetle nadchodzącej fali.
Moja odpowiedź w komentarzu
Ja nie uzależniam moich działań ochronnych od wykresów, chronię się cały czas w postaci noszenia maski ffp2 zawsze gdy jestem poza domem. Zdejmuję na trochę tylko jeśli serio jestem w środku lasu i nikogo nie ma, ale tu też trzeba uważać, bo wykazano że jelenie potrafią przenosić covid i się nim zarażać. Generalnie nie widuję się z nikim i nigdzie specjalnie nie chodzę, bo miejsca w których ludzie nie noszą masek nie są dla mnie bezpieczne. Miejsca takie zresztą wyraźnie pokazują że nie chcą żeby osoby niepełnosprawne do nich przychodziły. Jedyny wyjątek to lekarze, bo nie mam wyboru - już mam long covid.
Generalnie badania pokazują że działania ochronne działają najlepiej gdy są stosowane cały czas- gdyby ludzie konsekwentnie nosili maski, gdyby była wszędzie filtracja powietrza itp to możnaby by unikać tworzenia się kolejnej “fali”. Oczywiście kolejna sprawa to że środki ochrony mają największą skuteczność gdy konsekwentnie stosuje je cała populacja… Nie zmienia to faktu że im więcej osób nosi maski, tym lepiej. Każde działanie ma sens, każde zmniejszenie transmicji, i każda uniknięta reinfekcja to sukces.
Brakuje mi uczestnictwa w społeczeństwie. Chciałubym mieć poczucie że ludzi obchodzi to czy przeżyję czy umrę. Ludzie na ulicy rutynowo są wobec mnie agresywni z powodu tego że noszę maskę. Zaczepiają, śmieją się, wytykają palcami, komentują, gapią się w obrzydliwy sposób, teatralnie kaszlą… Zobaczymy kto zakaszle ostatni…
Nie mam poczucia że się boję wirusa, ani że mam nerwicę ani fobię. Podejmuję racjonalne działania oparte o wiedzę naukową. Powiem więcej, noszenie maski w obliczu agresji na ulicy wymaga ode mnie odwagi. Ciągle się zastanawiam jakie mogę podjąć działania aby zachęcić innych do dbania o swoje życie i zdrowie. Na razie trudno mi coś dobrego wymyślić, jako że ciężko jest coś osiągnąć samotnie wobec ogromu niewiedzy, złej woli i propagandy państwowej.
wyhcodzę z założenia, że skoro jest em z tym sam to kalkuluję ryzyko indywidualnie lub z najbliższymi bo na zdrowie publiczne nie mam żadnego wpływu. Odczuwam potrzebę robienia rzeczy i wyluzowania więc na bardzo ciche okresy pozwalam sobie odpocząć. Jestem też nauczony doświadczeniem, że nawet noszenie maski nie niweluje ryzyka do zera, więc próbuję balansować minimalizację ryzyka z dobrym samopoczuciem bo wiem że za chwilę przez kwartał, pół roku, a może nawet cały rok będę musiał powstrzymać się od różnych istotnych dla mnie przyjemności i przenieść większość aktywności na zimno. Jestem gotów pić kawę czy piwo nawet w śniegu, albo jeździć w nim rowerem, ale czy inne osoby z którymi się chcę spotkać też? Wątpię.
Niestety z tego co pamiętam metaanaliza od Cochrane wykazala, że nakazy noszenia masek nie spełniają swojej roli, ludzie po prostu nie chcą i nie umieją tego robić skutecnzie, nawet lekarze którzy zostali przeszkoleni, Było wokół niej dużo dość żałosnej dyskusji ale tą jedną rzecz faktycznie wykazała. W związku z tym nie wyobrażam sobie żeby w naszej kulturze (bo w takiej Japonii to co innego) możliwe do utryzmania było coś innego niż poprawna wentylacja i samoizolacja “zakatarzonych”. Ale to tak na marginesie
Na szczęście mi się rzadko zdarza spotkać z otwartą agresją będę się jednak upierał że też często się na mnie gapią. 3M Aura nie pomaga bo wygląda jednak dość specyficznie, szczególnie wersje z zaworkiem. Okzajonalnie ktoś zagada przy kasie czy wróciłem właśnie z lakierni. Więc niestety też odczuwam silną presję społeczną żeby być “normalnym”. Jeszcze niedawno osoba parterska mi mówiłą że przesadzam, nie patrzą, aż i na nią popatrzyli bardzo wymownie.
Nom to jest prawda też niestety, że jedyne zachowanie jakie możemy kontrolować to nasze własne. Pamiętam że wokół tej metaanalizy to jakieś srogie inby były, więc nie wiem na ile temu ufam :D W japonii to faktycznie nadal sporo ludzi nosi maski, nawet bez żadnych nakazów. Aż mam ochotę się przeprowadzić. Jeśli czujesz że się gapią to pewnie się gapią, ja ci wierzę, no bo no na mnie się też gapią. Mam ochotę czasem chodzić w moim respiratorze 3M secure click żeby mieć full wypas cyberpunkowy wygląd, ale jest ciężki, szyja mnie od tego boli (a mam bóle szyi które wymagały rehabilitacji), plus faktycznie jednak podejrzewam że nad zwykłymi ffp2 się ludzie będą mniej dziwować trochę xD
Trochę czytałem o metaanalizie i trochę sam o to kłóciłem bo miałem najpierw podejśćie że całkowicie chujowa i potem zmieniłem że nie zupełnie :D więc pamiętam że sama w sobie jest wartościowa tylko inba się rozkręciła o to “czemu” i niestetty sama metaanaliza mieszała użytecznie i nieużytecnze badania. IMHO można zaufać żę polityka nakazów w znanych nam formach nie działała ale nie odpowiada na pytanie czemu dokladnie, nie za bardzo moze na nie odpowiedzieć, a tym bardziej nie jest dobrym argumentem przeciwko promowaniu masek. Równie dobrze można zrobić test czy oddział żółnierzy bez kamizelek kuloodpornych będzie miał mniejsze straty (wliczając te poza polem bitwy) i potem wnioskować z tego czy kamizelki kuloodporne spełniają swoją rolę
Secure Click jest wybitnei cyberpunkowy, spokojnie widzę go też jako akcesorium dla osoby cybergoth sczególnie po przyozdobieniu :) Słyszałem o nim prawie same dobre rzeczy nie licząc właśnie pokaźnych gabarytów. FFP2 są relatywnie “low-profile” ale jednak mam z tyłu głowy świadomość że nigdy nie będą tak dobre i bezpieczne jak poważne elastometryki
No tak, wiadomo że ma znaczenie nie tylko co się pisze w artykulach, ale jak i w jakim celu. To co piszesz brzmi rozsądnie. Ja szczerze przyznam że nie przeczytałum do końca tej metaanalizy, więc własnej opinii nie posiadam żeby móc coś madrego o niej powiedzieć. No wygląd ma zajebisty ten secure click, to był jeden z powodów wyboru tego respiratora vs bardziej generycznego 3M bez tej funkcji :D no i faktycznie czuć że on dobrze przylega, ma ten guzik do sprawdzania czy jest dobry “seal” też. jak będę musieć chodzić do jakichś przyszpitlanych przychodni to planuję zakładać, ale na spacer po parku raczej nie xD
Ostatnio poluzowałem swoje protokoły antyepidemiczne ponieważ transmisja była na zadowalająco niskim poziomie. Teraz lub zaraz wracam do chronienia się i przede wszystkim rodziny przed zestawem chorób należących do worka zwanego Long Covid
Zastanawiam się czy ktosia ma poczucie, że którekolwiek z moich działań jest dla niej realne lub przynajmniej możliwe do regularnego powtarzania. Czy może już wszystkie mamy tego dość i godzimy się z ryzykiem?
Pamiętajac, że covid roznosi się prawie zawsze (ale nie wyłącznie) jako aerozol tj. wystarczy być zarażonym i oddychać - robię poniższe - oczywiście będę znacznie bardziej wyluzowany w pewnych miejscach niż np. w zatłoczonej przychodni/aptece lub komunikacji miejskiej gdy non-stop słyszę pokasłujących pacjentów/pasażerów. :
- Noszę dopasowane maski FFP2 lub lepsze. Staram się zbalansować koszty ze skutecznością więc wielokrotnie używam jednorazówek. Moje ulubione maski to 3M Aura z serii 9320+, w tym Gen3 bo wydaje się znacznie lepiej znosić zdejmowanie i zakładanie - szczególnie gumki. Niestety Gen3 bez zaworka jest trudno dostępna. Także maski firmy Zgoda bo może nie są tak dobre ale cholernie wygodne do zdejmowania i zakładania.
- Zwracanie uwagi na wentylację pomieszczenia - jeśli jest sporo ludzi i pomieszczenie niewielkie objętościowo, to bardzo ważny będzie dla mnie dystans do otwartego okna oraz liczba otwartych okien i przeciąg.
- Zawsze staram się siedzieć na zewnątrz jak jestem w kawiarni lub knajpie, jeśli nie ma takiej opcji, a pogoda pozwala to wolę wziąć na wynos na ławkę w parku. Nic się nie stanie nawet jak trochę zmarznę :)
- Alternatywnie filtry powietrza, czy to HEPA, czy tania samoróbka w formie Corsi-Rosenthal box. Niestety nigdzie nie jest to standardem.
- To jak bardzo religijnie przestrzegam powyższych zależy od aktualnie dostępnych informacji, czyli np. regularnie patrzę na wykres czy rzucam okiem na informacje epidemiczne w EU.
- Jak będę mógł to się zaszczepię. Teraz liczę na najnowszą omikronowo-oryginalną szczepionkę, która powinna się pojawić we wrześniu Chociaż nic nie wiem, bo to PL więc kto by tam w Ministerstwie robił poważną kampanię informacyjną na temat szczepień.
- Wiem że powinienem jeszcze robić tzw. fit testing ale nigdy nie nabyłem odpowiedniego środka i nebulizatora więc ograniczam do fizycznego sprawdzenia maski przy każdym założeniu. Zdaję sobie sprawę że to już przesada dla znacnzej większości z nas :P
To jak bardzo religijnie przestrzegam powyższych zależy od aktualnie dostępnych informacji, czyli np. regularnie patrzę na wykres czy rzucam okiem na informacje epidemiczne w EU.
Nie boisz się że takie sprawdzanie cały czas danych może prowadzić do jakichś nerwic, paranoi i tak dalej?
tj ja już mam nerwicę, a tak przynajmniej wiem kiedy mogę się spokojnie nie martwić 😀
Masz rację jednak myslę, że to kwestia umiaru. Patrzę sobie co tydzień i jak widzę coś ciekawego na wykresie to spojrzę też co tam piszą na ECDC i co tam ostatnio sekwencjonujemy. Czasem wiem kiedy to fobia przemawia. Ostatnie pół roku byłem bardzo spokojny bo wiedizałem, że mogę nawet jak ktoś gdiześ obok kaszle. Nawet jako tako cieszyłem się wakacjami i wyjazdami w tym roku!
Chciałbym móc polegać na mediach, miniserstwie i “społeczeństwie” że mnie rzetelnie poinformuje i ochroni przed nadmiernym ryzykiem lub chociaż pozwoli łatwo ocenić ryzyko ale skoro tego nie robi, to nie widzę innego wyjścia. Myślę, że więcej ludzi powinno się bać bardziej tylko nie ma świadomości jakie jest ryzyko i w ogóle nim nie zarządza.
edit: dodatkowo z tego co widzę u mnie koszt choroby jest większy, bo nieco gorzej znoszę infekcje, a mają też dodatkowy koszt nerwicowy więc trochę chcę uniknąć tego stresu w przyszłości