Powrót Donalda Trumpa do Białego Domu zmusza Europę do zmierzenia się z poważnym wyzwaniem — Stany Zjednoczone mają w ręku przycisk wyłączający Internet. Europa jest całkowicie uzależniona od amerykańskich dostawców usług w zakresie chmury obliczeniowej. Jest ona siłą napędową Internetu zasilającą wszystko, od wysyłanych przez nas e-maili i streamowanych filmów po przetwarzanie danych przemysłowych i komunikację rządową. Trzy giganty — Amazon, Microsoft i Google — kontrolują ponad dwie trzecie regionalnego rynku. To sprawia, że europejska obecność w sieci jest w rękach firm przymilających się nieprzewidywalnemu prezydentowi USA.
Czemu by nie działał? Osobiście miałem raz czy dwa problem z moim ISP, że link do “świata” padał. Objawiało się to tym, że wszystko co szło jeszcze w miarę lokalnie (głównie ulokowane w Polsce serwery) to działało normalnie, ale serwisy zza wielkiej wody (serwery AWSa w Stanach, GitHub, GitLab etc.) już były odcięte.
I działało to tak się można spodziewać, tzn. mogłem korzystać z tego co było lokalne albo miało serwery w Polsce. Dzięki temu, że wiele rzeczy self-hostuję, to było to znośne. Z pushowaniem do gita w robocie musiałem się przełączyć na internet mobilny, tak samo z firmowym chatem, ale to nie są narzędzia których w razie W nie dałoby się postawić lokalnie.
No tak, ale gdyby to odcięcie było globalne, a o takim mówię, padłaby cała masa usług, w tym publicznych, stojących zapewne na amerykańskim oprogramowaniu albo przechowująca dane w ich chmurach. Plus nie wiem czy słusznie, ale mam wrażenie że byłyby jeszcze inne skutki uboczne, ale brakuje mi wiedzy żeby się wypowiadać.
Usługi, przynajmniej niektóre, na pewno by padły. Podejrzewam że największy problem byłby z płatnościami kartą. Różnego rodzaju inteligentne domy, auta itp pewnie by zaczęły jęczeć o brak połączenia z siecią, co podejrzewam że byłoby w większości wypadków niewygodą ale nie przeszkodą.
Na pewno byłby to intensywny… tydzień? miesiąc? Ale podejrzewam, że cała masa usług byłaby dość szybko zamieniona na alternatywy, nie z powodów ideologicznych a ze zwykłego przymusu (nie mówię że po tygodniu/miesiącu wszystko by było ogarnięte, ale przynajmniej co bardziej palące rzeczy byłyby jakoś na szybko załatane).
Dostawcy europejskich alternatyw zarobiliby srogie pieniądze.
Ale pod koniec dnia tak, moim zdaniem internet “działałby w jakiejkolwiek formie”, nawet jeśli przez pewien czas dość kulawo.
No właśnie, nie istnieje np. alternatywa dla Mastercard/Visy/AE. To mnie fascynuje, że dosłownie cały świat stoi na amerykańskim systemie finansowym i nikomu to nie przeszkadza.
Ja jestem mniej optymistyczna: myślę że gdyby to się wydarzyło, to Europa zamiast szukać alternatyw, zajęłaby się skamleniem u kolan Trumpa o jak najszybsze przywrócenie łączności - negocjacje trwałyby i trwały, a w tym czasie alternatywy nie byłyby rozwijane. Oddolnie też są granice tego co moglibyśmy zrobić, bo do np. systemu kolejowego etc nie byłoby dostępu.
Teoretycznie mamy rodzimego Blika, który dość powszechnie jest w kraju używany. Mamy też SWIFT, którego szczegółów nie znam, ale Wikipedia podpowiada, że tylko jeden z czterech datacentrów znajduje się w Stanach. SWIFT nie rozwiązuje kwestii płatności drobnych, ale przynajmniej w większej skali nie będziemy zablokowani.
Podejrzewałbym, że w razie faktycznego problemu w Polsce ludzie szybko przestawiliby się na Blika. Jak wyglądąłoby to na dłuższą metę? Ciężko mi powiedzieć, ale nie sądzę żeby to była sytuacja bez wyjścia. Obawiam się jednak, że cokolwiek nowego by się pojawiło, byłoby mocno oparte o apki na smartfonach…
O apki na pewno. Będzie jeszcze więcej odpowiedników Revoluta, Wise i tych wszystkich płatności internetowych, myślę że wielu przerzuci się na to na stałe.
SWIFT to przede wszystkim płatności międzynarodowe, choć ofc nie tylko. Ogólnie same przelewy bankowe chyba będą działać (chociaż na pewno same systemy bankowe stoją w takim czy innym stopniu na Microsofcie, to jednak spora część infrastruktury bankowej to różne wewnętrzne systemy oparte o dość wiekowe, ale bezpieczne rozwiązania).
-1 za clickbaitowy tytuł (chmury big tech /= internet), choć widzę, że Onet już poprawił. Poza tym, sensowny tekst.
Niby clickbait, ale z drugiej strony jakby odciąć kable transatlantyckie to nie wiem czy internet działałby nam w jakiejkolwiek formie.
Czemu by nie działał? Osobiście miałem raz czy dwa problem z moim ISP, że link do “świata” padał. Objawiało się to tym, że wszystko co szło jeszcze w miarę lokalnie (głównie ulokowane w Polsce serwery) to działało normalnie, ale serwisy zza wielkiej wody (serwery AWSa w Stanach, GitHub, GitLab etc.) już były odcięte.
I działało to tak się można spodziewać, tzn. mogłem korzystać z tego co było lokalne albo miało serwery w Polsce. Dzięki temu, że wiele rzeczy self-hostuję, to było to znośne. Z pushowaniem do gita w robocie musiałem się przełączyć na internet mobilny, tak samo z firmowym chatem, ale to nie są narzędzia których w razie W nie dałoby się postawić lokalnie.
No tak, ale gdyby to odcięcie było globalne, a o takim mówię, padłaby cała masa usług, w tym publicznych, stojących zapewne na amerykańskim oprogramowaniu albo przechowująca dane w ich chmurach. Plus nie wiem czy słusznie, ale mam wrażenie że byłyby jeszcze inne skutki uboczne, ale brakuje mi wiedzy żeby się wypowiadać.
Usługi, przynajmniej niektóre, na pewno by padły. Podejrzewam że największy problem byłby z płatnościami kartą. Różnego rodzaju inteligentne domy, auta itp pewnie by zaczęły jęczeć o brak połączenia z siecią, co podejrzewam że byłoby w większości wypadków niewygodą ale nie przeszkodą.
Na pewno byłby to intensywny… tydzień? miesiąc? Ale podejrzewam, że cała masa usług byłaby dość szybko zamieniona na alternatywy, nie z powodów ideologicznych a ze zwykłego przymusu (nie mówię że po tygodniu/miesiącu wszystko by było ogarnięte, ale przynajmniej co bardziej palące rzeczy byłyby jakoś na szybko załatane).
Dostawcy europejskich alternatyw zarobiliby srogie pieniądze.
Ale pod koniec dnia tak, moim zdaniem internet “działałby w jakiejkolwiek formie”, nawet jeśli przez pewien czas dość kulawo.
No właśnie, nie istnieje np. alternatywa dla Mastercard/Visy/AE. To mnie fascynuje, że dosłownie cały świat stoi na amerykańskim systemie finansowym i nikomu to nie przeszkadza.
Ja jestem mniej optymistyczna: myślę że gdyby to się wydarzyło, to Europa zamiast szukać alternatyw, zajęłaby się skamleniem u kolan Trumpa o jak najszybsze przywrócenie łączności - negocjacje trwałyby i trwały, a w tym czasie alternatywy nie byłyby rozwijane. Oddolnie też są granice tego co moglibyśmy zrobić, bo do np. systemu kolejowego etc nie byłoby dostępu.
Teoretycznie mamy rodzimego Blika, który dość powszechnie jest w kraju używany. Mamy też SWIFT, którego szczegółów nie znam, ale Wikipedia podpowiada, że tylko jeden z czterech datacentrów znajduje się w Stanach. SWIFT nie rozwiązuje kwestii płatności drobnych, ale przynajmniej w większej skali nie będziemy zablokowani.
Podejrzewałbym, że w razie faktycznego problemu w Polsce ludzie szybko przestawiliby się na Blika. Jak wyglądąłoby to na dłuższą metę? Ciężko mi powiedzieć, ale nie sądzę żeby to była sytuacja bez wyjścia. Obawiam się jednak, że cokolwiek nowego by się pojawiło, byłoby mocno oparte o apki na smartfonach…
O apki na pewno. Będzie jeszcze więcej odpowiedników Revoluta, Wise i tych wszystkich płatności internetowych, myślę że wielu przerzuci się na to na stałe.
SWIFT to przede wszystkim płatności międzynarodowe, choć ofc nie tylko. Ogólnie same przelewy bankowe chyba będą działać (chociaż na pewno same systemy bankowe stoją w takim czy innym stopniu na Microsofcie, to jednak spora część infrastruktury bankowej to różne wewnętrzne systemy oparte o dość wiekowe, ale bezpieczne rozwiązania).