- Mniejsze miasta chętnie zrezygnują z latania samolotami, bo nie latają. Natomiast wyższa klasa średnia z metropolii, która w kółko mówi o ekologii, natychmiast się biesi, kiedy to narusza ich możliwości polatania sobie na Malediwy - z Edwinem Bendykiem, prezesem Fundacji Batorego, rozmawia Grzegorz Sroczyński.
Znałem Bendyka, jak był jeszcze objazdowym budzicielem sumień – z konferencji na konferencję, szerząc, jak to słusznie @rysiek@szmer.info ujął, “rewolucyjne” idee. Sam też zrecenzowałem jego książkę a ACTA (https://klabaternik.wordpress.com/2012/04/01/siedem-tygodni-ktore-wstrzasnely-siecia/) i nadal mi się podoba, choć tamto zwycięstwo było, jak dzisiaj wiemy, pozorne, bo kapitalizm się uczy i adaptuje szybciej niż my.
Natomiast narracja Bendyka et consortes przechodzi mi wysoko nad głową. To jest narracja uprzywilejowanych, którzy zastanawiają się, jak zmniejszyć swoje przywileje (i jak przekonać innych uprzywilejowanych), żeby jakoś zmniejszyć nierówności, z jakimi żyjemy w tej katastrofie.
Jest to o kant dupy potłuc, jak większość inteligenckich rozkminek, bo kurs już został dawno wyznaczony, jak to mi zapowiadał pewien wspólny znajomy z warszawskiego HS – właściciele się obwarowują tam, gdzie im fantazja podpowiada, nadzorcy będą (do czasu) cieszyć się przywilejami i nadzieją, że ich dzieci awansują do kasty niezbędnego personelu, a my jesteśmy przeznaczeni na rozkurz.
Bendyk jest dzisiaj prezesem Fundacji Batorego, która rozdaje plasterki na co mniejsze wrzody kapitalizmu i musi działać w ramach swojej narracji, żeby nie zwariować. Szanuję go, ale w jego narracji moje miejsce jest w kolejce po zupę socjalną, bo jestem working poor, niezatrudnialny sześćdziesięciolatek z żoną na wózku. I niestety nie wyglądam na biedaka, co paniom z MOPR znacznie ułatwia odwalanie moich wniosków.
Dlatego – szanując (zróżnicowane, jak mniemam) narracje Was wszystkich, nie traktuję tej rozmowy jako dyskusji – żyjemy w różnych światach, które spotykają się tylko dzięki cudowi internetu. A ten cud też się niebawem może skończyć, wraz z postępami kolapsu.
Na wypadek wszelki, jakby ktoś potrzebował moich konstruktywnych deklaracji – znajdzie je tutaj. https://czytanki.tepewu.pl/calibre/book/5