Rozmowa w kontekście katastrofy klimatycznej, jednak strategia uniwersalna, użyteczna również dla ruchu antyfaszystowskiego.

cross-postowane z: https://szmer.info/post/14512

Jeżeli chcemy sprostać globalnym wyzwaniom, które wymagają mobilizacji i synchronizacji wysiłków miliardów ludzi – potrzebujemy opowieści. Fakty same się nie obronią – mówi w wywiadzie z 300Gospodarką dr hab. Marcin Napiórkowski, kulturoznawca i semiotyk z Uniwersytetu Warszawskiego.

  • @scarbeque
    link
    42 years ago

    Nie do końca rozumiem o co ci chodzi. Piszesz, że narracja to źle ale polecasz czytanie książek i źródeł prezentujących określoną narrację. Mówisz o odzyskaniu sprawczości i wiedzy ale nie piszesz jak to zrobić (wiedza jest powszechnie dostępna, więc w czym problem?). Tworzenie narracji to nie jest “polityczni pi-ar” to sposób w jaki człowiek tworzy sens swojego świata. Napiórkowski jest semiotykiem i przedstawia semiotyczną stronę sprawy. O ile nie wymyślisz komunikacji telepatycznej nie unikniesz semiotyki, sorry.

    • 8Petros he/him
      link
      22 years ago

      Zapewne z powodu Dnia Dziadka do głosu doszła bardziej punkowa strona mojej natury, którą striggerował odcięty i technokratyczny ton tekstu. Masz rację – jak ktoś jest młotkiem, to wszędzie widzi gwoździe.

      Ze sprawczością i dostępem do wiedzy nie jest tak łatwo, jak mówisz. Czytam teraz monografię “Psychologia kryzysu klimatycznego” wydaną przez UJ w 2020, i tam jest rozdział na temat wyuczonej bezradności, więc będę niebawem lepiej doinformowany. I bez tego wiadomo, że cała historia inżynierii społecznej to właśnie historia ograniczania sprawczości. A w kontekście Polski oznacza to przede wszystkim wymazywanie podmiotowości i sprawczości społeczności lokalnych.

      Do tego dąży każde państwo, a faszystowskie najbardziej. U nas ostatnim wyrazem tego, jest pominięcie społeczności lokalnych w podstawie programowej HiT, gdzie uczeń poznaje “podstawowe sposoby realizacji społecznego bytu człowieka, oparte na komplementarności swych członków: rodzinę, państwo i związki państw”. I to jest narracja, która mnie martwi najbardziej i która najbardziej wspiera faszyzację życia społecznego, zgodnie z zasadą “wszystko w państwie, nic poza państwem i nic przeciwko państwu”.

      Wiem, że to kuszące, wprowadzić dobrą narrację w miejsce złej i potem tylko patrzeć, jak niegodziwcy znikają na śmietniku historii. Ale historia jest jednym wielkim recyklingiem i mamy gwarancję, że w następnym cyklu znów się pojawią i – jeśli wciąż społeczeństwa będą rządzone narracjami grup władzy – to nasi adwersarze znów przechwycą kontrolę (tak, jak to widzimy w tej chwili, po 100 latach od poprzedniej wersji).

      Moją receptą na ten stan rzeczy jest nie walka o jednolitą i jedynie słuszną narrację, jak postuluje Napiórkowski (bo to jest właśnie polityczny PR i inżynieria społeczna), lecz dążenie do rozbicia samej idei monopolu narracji. Dywersyfikacja, relatywizacja i oddanie ludziom prawa (oraz sposobności) do tworzenia własnych narracji, własnych sensów życia – choćby najbardziej odklejonych, ale różnorodnych. Monopol narracyjny szkodzi (oczywiście nie szkodzi tym, którzy go kontrolują – ale za to wszystkim innym). A monopol narracyjny wsparty przemocą państwową – czyli to do czego dąży każda partia uczestnicząca w polityce instytucjonalnej – szkodzi do kwadratu.

      Mniej agresywnie niż wczoraj, ale nie mniej radykalnie, jestem przeciwko temu pomysłowi na społeczeństwa.

      • @scarbeque
        link
        12 years ago

        Rozumiem (przynajmniej mam nadzieję, że rozumiem ) ale się nie zgadzam. Po pierwsze nie zgadzam się, że “cała historia inżynierii społecznej to właśnie historia ograniczania sprawczości”. Ale to temat na inną rozmowę. Jest w każdym razie dość bogata tradycja analizy rządzenia, pod którą się podpisuje, wychodząca z dokładnie przeciwnego założenia. Co do marginalizacji społeczność lokalnych - to zgoda. No i w końcu: problem z wielością narracji jest taki, że uniemożliwia wspólne skoordynowane działania konieczne by zapobiec katastrofie klimatycznej. Jak jedni wierzą w zmianę klimatu a inni nie wierzą a jeszcze inni czekają na Rupture i mają wszystko w dupie to działania jednych są blokowane lub znoszone przez działania drugich i masz kontynuację statusu quo.

        • 8Petros he/him
          link
          1
          edit-2
          2 years ago

          I to jest temat na zrobienie fajnego dialektycznego podkastu, a nawet kilku. :-) Chętnie bym spróbował. Zaczynając od końca:

          problem z wielością narracji jest taki, że uniemożliwia wspólne skoordynowane działania konieczne by zapobiec katastrofie klimatycznej.

          Na dzisiaj tak jest. Ale głównie dlatego, że każda narracja (w osobach jej adherentów) skupia się na

          • wzmacnianiu swojej tożsamości przez odróżnianie się od innych,
          • dążeniu do dominacji (“rządu dusz”), zamiast szukania wspólnej bazy z innymi (a przynajmniej – bo nie z każdym się da – sposobu na koegzystencję i równoległe działania bez podrzynania sobie nawzajem gardeł).

          Żeby się nie cofać w prehistorię, widziałem jak to na chwilę zatrybiło przy protestach ACTA w 2012, a potem w 2015 i dalej na Szlaku Bałkańskim. Czyli można, a niedługo będzie trzeba, bo w sprawach wszechkryzysu “obóz postępu i demokracji” przestaje mieć monopol na działania. I tu rzeczywiście jest co wymyślać na nowo.

          nie zgadzam się, że “cała historia inżynierii społecznej to właśnie historia ograniczania sprawczości”

          Być może różnimy się co do definicji. Dla mnie inżynieria społeczna to dziedzina świadomej manipulacji społeczeństwem (patrz Bernays i Ciocia Wiki) i jako taka zakłada ograniczenie sprawczości poprzez zniekształcanie informacji na wejściu. Możemy znaleźć sytuacje, w których jest to konieczne, czy wręcz dobre (przez analogię z rozcinaniem ciała przez chirurga), ale mechanizmu to nie zmienia.

          Podsumowując: nadal uważam, że najlepszą drogą jest rozwijanie myślenia dialektycznego (czy polilektycznego), czyli świadomego akceptowania dysonansu poznawczego i skupienie się na rozwijaniu umiejętności współdziałania bez jednomyślności.

          No, i może pogadajmy o podkaście dialektycznym?

          • @scarbeque
            link
            12 years ago

            Podkast dialektyczny brzmi zachęcająco choć pewnie będziemy mieli na niego najazd marksistów tłumaczących nam, że nie rozumiemy dialektyki.