Chłopski rozum podpowiada, że byłoby zajebiście. Zdaje się, że likwidacja wielkich sklepów - np. przez ograniczenie maksymalnego metrażu jednego sklepu, powiedzmy do 100m2 sprawiłoby, że sklepów powstałoby wiele - na każdym osiedlu itd. Lokalne struktury, miejsca pracy…

To chyba z jednej strony coś, co “trochę już było kiedyś”, ale z drugiej strony zmieniają się czasy, technologia itd.

Napisałem ten post spontanicznie, może wywiąże się tu jakaś dyskusja. Googlując nie znalazłem żadnego ciekawego artykułu, nie znalazłem nikogo, kto dałby fantazji wodzy.

    • makeM
      link
      fedilink
      arrow-up
      6
      ·
      3 years ago

      Jak ledwo starcza ci na mieszkanie, jedzenie i leki, to kupujesz to co najtańsze a nie to co etyczne. Stwierdzenie “Ale do tego trzeba więcej, niż umiejętności porównywania cen.” jest moim zdaniem krzywdzące, i wygłaszane z pozycji własnego przywileju. Nierzadko to nie jest “widzimiesie” osób, tylko realny problem niewystarczających zasobów. Ci wszyscy emeryci w sieciówkach wybierający najtańsze produkty, to nie są jacyś podli egości, tylko porzuceni przez system i lokalne społeczności ubodzy.

      • 8Petros he/him
        link
        fedilink
        arrow-up
        2
        ·
        3 years ago

        Moje wynagrodzenie za ostatni miesiąc to 1600 złotych na rękę – i nie jest to lokalne minimum. Just saying.

        A moja uwaga nie jest skierowana do “emerytów w sieciówkach”, tylko do osób wypowiadających się w tym wątku. I widzę, że trafiła w nerw.