Tak wygląda grafik w supermarkecie. Wyobraźcie sobie że dochodzą pracujące niedziele i przeanalizujcie go sobie jeszcze raz. Chcielibyście tak pracować? I po co? Żeby ktoś mógł kupić sobie piwo i fajki bo k…nie mógł kupić w sobotę. Tak pracują praktycznie wszyscy pracownicy usług. Jak w takich warunkach zakładać związki, czy brać udział w jakimkolwiek aktywiźmie czy chociażby mieć jakieś hobby. Na żaden kurs się nie zapiszesz, na zebrania kolektywu nie pójdziesz regularnie, na wycieczkę dwudniową nie pojedziesz. Nawet na koncert trudno pójść wieczorem. Zostawiam do przemyślenia i ani mi się ważcie robić zakupy w niedziele!
Jeden problem to niedziele, ale na tym grafiku są osoby, które przez cały miesiąc nie mają dwóch dni wolnych w ciągu… To jest zupełnie co innego, mieć jeden dzień przerwy, a dwa. Ja kompletnie nie rozumiem problemu, nie widzę żadnego powodu, żeby sklepy miały być otwarte w niedzielę (choćby na zasadzie o której pisze @lysy@szmer.info - są tacy, którzy mają ciężko, zatem dowalmy jeszcze komuś). A tłumaczenie się z tego, że ma się prawo do wolnego weekendu uważam za kompletne nieporozumienie, cofamy się do XIX wieku. Powinniśmy dążyć raczej do tego, żeby każdy miał prawo do określonej ilości dwudniowych setów wolnych - zdaje się że ‘wolne soboty’ to też nie jest nowinka w świecie pracowniczym.
Dlatego właśnie zapytałem, co w tym grafiku jest nie tak? Bo wydaje mi się, że odbiega on trochę od tematu niehandlowych niedziele.
Nie dowalmy jeszcze komuś, tylko sprawmy, żeby wszyscy byli zadowoleni, nie interpretuj moich wypowiedzi tak zerojedynkowo. Ja wierzę, że problem pracy w niedziele da się załatwić łagodniej, tak, żeby więcej osób było szczęśliwych. Np. tak, jak rozwiązano problem aptek - zawsze któraś ma dyżur, a nie, że wszystkie ciągle są otwarte. Ponadto do sklepów chodzą nie tylko ludzie normatywni, ale też i tacy, którzy mają różne schorzenia/preferencje/ich praca wymaga nieraz pójścia w niedzielę do pracy i oni naprawdę wolą iść do pracy. Trochę emptaii w drugą stronę, proszę.
To jest ważne też z tego względu że nawet jak ja osobiście mam wolne ale sklep jest czynny to gdy ktoś zachoruje to pracodawca ma prawo mnie ściągnąć z tego wolnego. Sklepy muszą być zamknięte, tylko wtedy ma się ‘bezpieczne’ wolne. Dodam że handel to nie tylko kasjerki oczywiście. Niehandlowe weekendy to brak dostaw=mniejszy ruch na drogach, zamknięte magazyny i hurtownie, mniejsze emisje CO2 no generalnie same plusy. Minusem jest tylko i wyłącznie mniejszy zysk właścicieli ale i to nie jest pewne, bo z badań wynika że większe straty są gdy pada deszcz. Bo gdy jest ładnie to ludzie robią grille i imprezki i jak trzeba to kupią z wyprzedzeniem. A jak pada to nie kupują wcale.