- cross-posted to:
- oko@ibbit.at
- cross-posted to:
- oko@ibbit.at
Jest jeden tekst który godzi wszystkich od prawa do lewa.
Jebać PSL. Żadna inna partia nie jest tak jebana z każdej strony, żadna inna partia tak sobie nie zasłużyła na to by wypierdolić ją na śmietnik historii.
Mamy partie złe, brunatne, spierdolone, które nigdy nie powinny istnieć. Ale żadna z nich nie napsuła tyle krwi i nie rozpierdoliła tyle dobrych inicjatyw co PSL. Tak konfa i brauniści, no wiadomo, nigdy nie poprą wolności osobistej jednostki, ale każdy to wie. A takie pełesel jak szło z Hołownią do wyborów, zdobyło masę strategicznych głosów osób, dla których prawo do aborcji czy małżeństwo jednopłciowych był jednym z długoterminowych celów.
No i chuj, no i cześć.
Co ta ustawa właściwie zmieni? Przecież teraz też możesz dać komuś, nie musi być partner, może być nawet wróg, poświadczenie notarialne do dostępu do swojej historii medycznej, dziedziczenia etc.
Zgadzam się.
Niektórx z nas są zdania, że na demokrację przedstawicielską-polityki większościowe nie ma sensu liczyć, gdyż tzw. system (suma elektoratów, ich przedstawicielstw politycznych oraz aparatu państwowego) jest zdominowany przez narracje konserwatywno-liberalne – takie jest w wielkiej mierze bolandzkie społeczeństwo (a na pewno część aktywna wyborczo), toteż więcej z nas nie czuje, by mogło mieć sprawczą reprezentację polityczną za swego życia w tym kraju (np. wyżej podpisany nie jest LGBT, jedynie wannabe/problematic/mediocre ally-sojusznik, acz należy do osób zmarginalizowanych z innych względów, toteż współdzielę walkę solidarnościowo). Biedroń ze Śmiszkiem postąpili racjonalnie “uciekając do Europy”.
Ustawa o związkach partnerskich chyba ma na celu dostarczenie dwóch bezpieczeństw:
- formalno-prawne – status urzędowy lub dokument, które dostarczą różnych praw w życiowych sytuacjach granicznych (system oddziaływa na system),
- moralne – usankcjonowanie na szczeblu, które podważy wiele fobii i ostracyzmów społecznych (system oddziaływa na społeczeństwo).
Sorry za może nietaktowność, lecz po refleksji i głębokim utwardzeniu psychicznym-desensytyzacji – żadne z tych bezpieczeństw nie jest fundamentalnie potrzebne do funkcjonowania wg własnych zasad i norm społecznych, z którymi ogólne społeczeństwo kompatybilne być nie musi.
Katolicy mają wykładnię, że tylko “związek biologicznych kobiety i mężczyzny” – w domyśle: w celu prokreacji metodami naturalnymi – ma prawo być nazwany “małżeństwem”. Bez urazy, ale dziś nieco mi się to kojarzy z debatą w łonie UE, czy “bezmięsny kotlet” ma prawo być nazywany “burgerem”. Pokory uczy case Japonii – demograficznie kraj starzeje się, przynosi to wymierne skutki, a społeczeństwo nadal nie życzy sobie modyfikować swej kompozycji, pryncypialnie – rodzi dysonans poznawczy, czy to w sumie tak źle, skoro np. osobiście wierzę w porównywalny poziom konsekwencji i ortodoksji na innych polach.
Które w dodatku gówno znaczy i można je banalnie podważyć.
Ja jebie. Chciałem coś napisać ale po chwili refleksji stwierdziłem że szkoda strzępić ryja.