Artykuł przeczytałem w “Chaos w mojej głowie”. Bardzo mi się spodobał. Napisałem do redakcji z prośbą o przysłanie mi go, ponieważ uważam, że warto go rozpowszechniać. Zachęcam do dyskusji. Wklejam artykuł:

Od 22 lat zajmuję się bezdomnością. Kilka lat temu przeczytałem krótką informację o inicjatywie „Najpierw mieszkanie”. Pomyślałem sobie wtedy, że w Polsce taki program nie ma szans na realizację. Od tego czasu w zakresie bezdomności wprowadzono wiele zmian, niekoniecznie dobrych. Przede wszystkim namieszało rozporządzenie, w myśl którego każda gmina powinna mieć cztery formy pomocy osobom bezdomnym: ogrzewalnię, noclegownię, schronisko dla bezdomnych i schronisko z usługami opiekuńczymi. Uwarunkowania trudne do spełnienia, niejasne przepisy. Bo jak porównać duże miasto z gminą, która może nie mieć żadnego bezdomnego. Jak zwykle idee ok, bo wprowadzając standardy chciano uporządkować sprawy związane z warunkami placówek, wykształceniem kadry. Idee szczytne, ale Polska jest za biednym krajem na tego typu rozwiązania. Poza tym narzcuono przepisy, nie zważając na specyfikę samorządów oraz prowadzoną przez nie politykę. Narzucono odgórnie przepisy i niech samorządy się martwią skąd znaleźć na to pieniądze, przy okazji strasząc kontrolami, karami. I w takim momencie pojawia się taki projekt. Do dziś trudno mi się jednoznacznie ustosunkować. Rozumiem zamysł, widzę ułomność drabinkowego systemu pomocy, jakim od lat się posługujemy (szczegóły w tekście). Widzę również problem starzenia się kadr pomocowych, brak dopływu świeżej krwi z uwagi na nie najlepsze warunki płacowe. Myślę jednak, że jeśli w jakiejś gminie znajdą się osoby prawdziwie zdeterminowane i zaangażowane w projekt w połączeniu z otwartością samorządowców, to to się uda, ale chyba nie będzie tak jak w Finlandii gdzie ten system będzie wiodący. Program „Najpierw mieszkanie” został stworzony w latach 90-tych przez dr Sama Tsemberisa, psychologa klinicznego jednego z nowojorskich szpitali. Mimo leczenia i usług na znacznie wyższym poziomie niż w Polsce, m.in stabilnych zasiłków, dodatków mieszkaniowych i powszechnie dostępnych mieszkań wspieranych, regularnie spotykał on na ulicy swoich pacjentów, którym pomagał wyjść z bezdomności. Postanowił zogniskować proces pomagania wokół ich własnych pomysłów. Pytał „How can I help you? - Jak mogę ci pomóc?” Zazwyczaj słyszał: potrzebuję mieszkania. Potraktował to poważnie i założył organizację Pathways to Housing (Ścieżki do domu, do dachu nad głową) żeby dawać mieszkania długotrwale bezdomnym. Stworzył program „Najpierw mieszkanie” oparty o dwie zasady: uczestnicy dostają klucze do mieszkania i zapewnienie, że lokum jest ich, bez względu na postępy w terapii. Zespół specjalistów zapewnia wsparcie w chwili, w której sami o to poproszą lub zgodzą się je przejąć. Program „Najpierw mieszkanie” jest adresowany do najtrudniejszej grupy osób bezdomnych, tj. do osób od lat korzystających z pomocy i mimo tego nadal pozostających bez domu. W tym innowacyjnym programie w pierwszej kolejności buduje się relację z klientem, a następnie proponuje mu się przeniesienie do samodzielnego mieszkania, które w miarę możliwości finansowych klienta i programu spełnia jego oczekiwania pod względem lokalizacji, sąsiedztwa, umeblowania itp. Dopiero potem na bazie poczucia bezpieczeństwa proponuje się rozpoczęcie pracy nad problemami stojącymi za „bezdomnością chroniczną”, zaburzeniami psychicznymi, relacjami społecznymi, uzależnieniem itp. Kolejność udzielania pomocy jest niejako odwrócona, bowiem w dotychczasowych programach wyjścia z bezdomności na mieszkanie trzeba niejako zasłużyć osiągając postęp w terapii. Osoby bezdomne, które skorzystały z tego programu nie dowierzały, że mogą przyrządzać własne posiłki, oglądać swój kanał w telewizji i budzić się o godzinie, o której chcą. Lokatorzy nie tracili prawa do mieszkania, dlatego że zapili czy nie posłuchali terapeuty. Rezultaty programu są zadawalające: 85 % utrzymało się w mieszkaniach, niemal natychmiast poprawił im się stan zdrowia, ograniczyli picie alkoholu, a koszt utrzymania był niższy o połowę. Program „Najpierw mieszkanie” opiera się na przekonaniu, że mieszkanie to podstawowe prawo człowieka, a nie coś na co ludzie cierpiący na zaburzenia psychiczne muszą zapracować albo udowodnić, że zasługują poddając się leczeniu. Program wyrasta z przekonania, że każdy człowiek, również w kryzysie jest w stanie i ma prawo samodzielnie określać swoje życiowe cele.

„Sukces programu wynika ze wspólnego wysiłku i przekonania, że bezdomność nie jest jak nieuleczalny rak czy choroba Alzheimera. Mamy lekarstwo na bezdomność i jest ono całkiem proste. Rzecz, której brakuje to wola polityczna. Z tym Was zostawiam. Możemy to zmienić, możemy zakończyć bezdomność jutro, jeśli znajdziemy wolę polityczną do przekazania tej wiadomości wszystkim. Byłoby to dobre dla ludzi bezdomnych oraz uleczające dla nas samych i naszego społeczeństwa, czynienia go bardziej sprawiedliwym i wspierającym”. - Sam Tsemberis

Program „Najpierw Mieszkanie” to specjalistyczna usługa czy forma pomocy kierowana do osób w szczególnej sytuacji: cierpiących z powodu zaburzeń psychicznych i/lub uzależnień, czyli z tzw. podwójną diagnozą i doświadczeniem długotrwałej bezdomności przejawiającej się wieloletnim przebywaniem w miejscach typu: na ulicy, działkach, pustostanach, czasowo w noclegowniach, schroniskach, u znajomych i na kwaterach. Badania prowadzone za granicą wskazują, że grupa ta stanowi niewielki odsetek populacji ludzi korzystających z usług z tytułu bezdomności. Czym Program „Najpierw mieszkanie” różni się od mieszkań readaptacyjnych, treningowych? Jego uczestnicy faktycznie przebywają w mieszkaniach, jednak zasady pobytu w nich są inne niż w mieszkaniach treningowych. Nie ma w nich regulaminu, na mocy którego mieszkaniec musi spodziewać się niezapowiedzianych wizyt, kontroli trzeźwości o dowolnej godzinie. Nie dzieli pokoju/mieszkania z osobą wskazaną przez pracownika programu. Warunki pobytu w tych mieszkaniach są określone w umowie najmu i obejmują: 30% dochodów na czynsz, nieprzyjmowanie gości na tzw. waleta, przestrzeganie zasad porządku oraz przyjęcie raz w tygodniu zapowiedzianej wizyty członka zespołu specjalistów „Najpierw mieszkanie”. Program wymaga wieloletniego partnerstwa instytucji zapewniających mieszkania, dostęp do usług zdrowotnych oraz bardziej elastycznego działania organizacji pozarządowych. Zasady programu „Najpierw mieszkanie”:

  • szacunek, ciepło i współczucie dla każdego klienta,
  • zobowiązanie do pracy z klientem tak długo, jak on tego potrzebuje,
  • mieszkania programu są samodzielne i rozproszone w społeczności lokalnej.
  • mieszkanie jest oddzielone od usług wspierających, wycofanie jednego nie oznacza wycofania drugiego,
  • wybór klienta i samostanowienie są podstawą w terapii,
  • orientacja na zdrowienie,
  • redukcja szkód.
  • mieszkanie to prawo człowieka. Warunki skuteczności Programu:
  1. Mieszkanie i wsparcie są “odseparowane”, prawo do przebywania w mieszkaniu nie jest uzależnione od postępów w terapii. Na mieszkanie nie trzeba “zapracować” wcześniej, jest “prawem”. Mieszkania są samodzielne, a bezpieczeństwo najmu jest zagwarantowane prawnie.
  2. Zapewniona jest możliwość dokonywania wyborów, z której uczestnicy szeroko korzystają. Nie ma wymogu poddania się leczeniu ani zachowania abstynencji pod groźbą nieprzyznania lub usunięcia z mieszkania. Uczestnicy pomagają w planowaniu wsparcia. Głównym celem programu jest zmniejszenie zagrożeń dla utrzymania się w mieszkaniu w przyszłości i integracji społecznej, wynikających ze słabego zdrowia psychicznego i fizycznego oraz braku włączenia społecznego poprzez zapewnienie mieszkańcom bezpieczeństwa ontologicznego (Bezpieczeństwo ontologiczne to przekonanie, że gdzieś wśród innych ludzi jestem u siebie, na swoim miejscu, że mogę się tam zadomowić, mogę zaufać otoczeniu (zarówno w wymiarze materialnym, jako miejscu oraz społecznym jako innym ludziom). Bezpieczeństwo ontologiczne to zgeneralizowane zaufanie do innych ludzi, do miejsc i zdarzeń. To poczucie, że bez groźnego ryzyka możemy realizować własne plany, własne potrzeby i oczekiwania. To także powtarzające się, przechowywane w pamięci rytuały i konwencje codzienności (A. Giddens), które poza pamięcią potrzebują materialnych i niematerialnych symboli) .
  3. Wsparcie jest intensywne. Wskaźnik liczby pracowników przypadających na uczestnika jest wysoki (1-7/10) a kontakty pracowników z uczestnikami bardzo częste. Usługi wspierające skoncentrowane są na zdrowiu psychicznym i fizycznym, problematycznym przyjmowaniu substancji uzależniających, czasem również w edukacji, zatrudnieniu, rekreacji i umiejętnościach interpersonalnych. Wsparcie to zapewnia się w formule zespołów asertywnego wsparcia środowiskowego świadczących pomoc specjalnie dla osób objętych programem lub zespołów intensywnego zarządzania przypadkiem pośredniczących między klientami programu a usługami ogólnego dostępu.
  4. Odbiorcy usług wymagają intensywnego wsparcia, ponieważ są chronicznie bezdomni. Oznacza to, że kilkakrotnie i/lub przez dłuższy czas mieszkali w miejscach publicznych “na ulicy” lub korzystali z pomocy instytucji dla bezdomnych zapewniających krótkoterminowe wsparcie, lub innych instytucji będących częścią systemu drabinkowego. Poziom występowania poważnych zaburzeń psychicznych, słabego zdrowia fizycznego oraz problematycznego przyjmowania substancji uzależniających w tej grupie jest wysoki, zdarzają się także konflikty z prawem przez zakłócanie porządku publicznego.
  5. Stosuje się podejście redukcji szkód. Przyjmuje się założenie, że położenie kresu problematycznemu przyjmowaniu substancji uzależniających min od alkoholu i narkotyków jest długotrwałym i złożonym procesem. Priorytetem jest ograniczenie szkód dla dobrostanu człowieka.
  6. Wsparcie nie jest ograniczone konkretną datą i jest elastyczne, jego odbiorcom nie narzuca się konkretnych celów i dat ich osiągania.
  • @stella
    link
    42 years ago

    Będzie ciężko w Polsce to przepchnąć, bo wciąż libkowy mit o “roszczeniowej patologii” jest dominujący. Oby to się zmieniało w ciągu następnych lat

  • @dj1936OP
    link
    2
    edit-2
    2 years ago

    3/3 Piotr Olech koordynator merytoryczny programu „Najpierw mieszkanie” w wypowiedzi do “Polityki” mówi: „Najpierw mieszkanie” nie znaczy “tylko mieszkanie”. Oferujemy wsparcie asystentów socjalnych i społecznych, psychoterapeutów i lekarzy, pielęgniarek i doradców zawodowych. Na tym polega fenomen tej metody: dopiero u siebie odzyskują samodzielność i sprawczość. Oczywiście są problemy. Są skargi do mediów, bo niektórzy nie chcieli bezdomnych za sąsiadów, były wyzwiska, jedną uczestniczkę pobito bo żebrała na ulicy. W mieszkaniu bywa im za gorąco, materac jest za twardy. Tygodniami śpią na tekturze obok łóżka, załatwiają się do butelki. W Gdańsku jedna osoba ma mieszkanie od 3 miesięcy, ale nie spała tam ani razu, po 20 latach na ulicy nie umie. Inna nie umiała do mieszkania trafić, animator odbierał w nocy telefony z prośbą o podwózkę. We Wrocławiu trzeba było uczestnika przeprowadzić bo tak dawał się we znaki sąsiadom. Trzech innych z programu wykluczono (stosowali przemoc), czterech zmarło. Są też sukcesy: dwóch panów zamieszkało razem i jeden opiekuje się drugim, bardziej schorowanym. Opiekują się zwierzętami, wychudzona kobieta “przytyła” do 50 kg. W rok przed zamieszkaniem była w izbie wytrzeźwień ok. 100 razy, a przez 18 miesięcy programu tylko 3. Problemy są, ale 90% relacji z sąsiadami jest dobrych. 90 procentowa jest skuteczność programu, czyli odsetek tych, którzy się utrzymali. Efekty będą widoczne za kilka lat, ale zespół ekspertów ocenił już tzw. wierność metodzie housing first - średnio na 92,6 %, najwyższa była w Gdańsku a najniższa w Warszawie. Zaniżyła ją dostępność mieszkań (bezdomni mieli do wyboru dwie lokalizacje, czasem jedną) i niektórych usług, jak wspieranie zatrudnienia i wyjścia z uzależnień. Częściowo wpływ miała pandemia. Udało się wycenić koszty bezdomności, niepoliczalne w innych przypadkach. Przez półtora roku liczono np. koszt wizyty na SOR, Izbie Wytrzeźwień itp. Okazało się, że wszystkich 36 uczestników w tych miastach przez pół roku przed wejściem do projektu wygenerowało koszty 413 176 zł wydatku publicznego (zaniża go unikanie przez policję i pogotowie interwencji z bezdomnymi oraz odcięcie ich od pomocy psychiatrycznej). Średnio daje to 1913 zł na osobę miesięcznie (ale np. w Gdańsku jeden nie kosztował podatnika ani złotówki bo mieszkał w szałasie i żywił się resztkami a inny 80 tys. zł bo był stałym bywalcem SOR i Izby Wytrzeźwień). Program skończył się we wrześniu 2021 r. Uczestnicy mogą pozostać w mieszkaniach tak długo jak będą chcieli. Te trzy miasta zdecydowały, że będą kontynuować program za własne pieniądze (za pilotaż Unia dała 5,5 mln) na razie przez półtora roku, ale Wrocław go już okroił z 10 do 7 mieszkań, bo w pandemii są ważniejsze sprawy jak bezdomność. Ale Piotr Olech zakłada, że te perturbacje nie wpłyną na losy Programu Najpierw Mieszkanie w Polsce: "Mamy znakomity kapitał w postaci ponad 20 pracowników, którzy nauczyli się tej metody. W każdym z tych 3 miast trzeba dojść stopniowo do 20-30 mieszkań, a w dłuższej perspektywie 80-100, bo podnosi to efektywność kosztową. Liczymy na wsparcie UE tym bardziej, że Komisja Europejska żąda od krajów członkowskich odchodzenia od modelu instytucjonalnego i zaangażowanie polskich samorządów (opłacają 90% kosztów walki z bezdomnością). Należy w tym miejscu podkreślić, że w europejskich rekomendacjach zawartych w Social Investment Package, w zbiorze dokumentów uzupełniających “Strategię Europa 2020” Program “Najpierw mieszkanie” jest pokazany jako skuteczna i aktywna kosztowo usługa rekomendowana na czas kryzysu w Europie. Piotr Olech chce też pozyskać liderów opinii publicznej i ją samą: Liczę, że fakty się obronią, a prostota i racjonalność tego rozwiązania są oczywiste. To jedyny program, który wyprowadza ludzi z bezdomności i jest opłacalny dla podatnika. Tomasz Jurek

    P.S. Przy pisaniu tego tekstu korzystałem m.in. z artykułu Zbigniewa Borek Cztery kąty i zysk piąty" POLITYKA nr 39/2021

  • @dj1936OP
    link
    1
    edit-2
    2 years ago

    2/3 Oczywiście pojawiają się głosy, że jest to bardzo drogi program, na który nie stać polskich samorządów, państwa. Jego twórcy przyznają, że jest to program drogi, ale w świetle badań prowadzonych za granicą jest on i tak tańszy niż jego brak, bowiem trwanie w bezdomności ludzi, do których program jest adresowany jest droższe i nie przynosi efektu w postaci trwałego wyjścia z bezdomności. Koszty bezdomności chronicznej, w tym głównie osób z podwójną diagnozą obejmują m.in. hospitalizacje, monitoring służb mundurowych (straż miejska, policja), egzekucję zadłużenia, pobyty w więzieniach i inne, których można uniknąć po objęciu programem „Najpierw mieszkanie”. W trakcie realizacji powyższego programu np. osoby zmieniają pobyty w szpitalu czy na szpitalnych oddziałach ratunkowych wynikające m.in. z powodu znaczących zaniedbań zdrowia na regularne wizyty kontrolne u lekarza pierwszego kontaktu, likwidując potrzebę pobytu na izbach wytrzeźwień poprzez terapię redukcji szkód. Program jest drogi jeśli na jego koszty patrzy się jednostkowo wyrywając z kontekstu społeczności, w której jest prowadzony – gdy mierzy się koszty całkowite. W Europie USA, Kanadzie, Australii metoda „Najpierw mieszkanie” okazała się skuteczna i efektywna kosztowo w trwałym przeprowadzaniu ludzi skrajnie wykluczonych do pełnego i godnego życia w samodzielnych mieszkaniach. Europejskim liderem przekształcania tych typowych programów w stronę systemów wsparcia opartych na metodzie „Najpierw mieszkanie” jest fińska fundacja The Y-Foundation (Fundacja Y-Saatio). W 2008 r. Finowie program „Najpierw mieszkanie” uczynili głównym programem wychodzenia z bezdomności. Od tej pory Fundacja Y-Saatio, która zrzesza samorządy, kościół, firmy budowlane, związkowców kupiła już 17,5 tys. mieszkań pod wynajem. Bezdomni sąsiadują w nich z ubogimi, uzależnionymi i byłymi pacjentami szpitali psychiatrycznych. Dzięki temu Finlandia na osobę bezdomną wydaje obecnie o 15 tys. euro rocznie mniej a bezdomość spada, do 2030 roku ma w ogóle zniknąć. Obecnie bezdomność jest bardzo rzadka, a w największym mieście Helsinkach działa tylko jedno schronisko z 53 miejscami (w moim 50-tys. mieście jest schronisko dla osób bezdomnych na 50 miejsc: 45 dla mężczyzn i 5 dla kobiet). Na pewno pojawia się dylemat, czy powinniśmy “tak za nic” zapewniać ludziom doświadczającym bezdomności lokale, w których będą mogli samodzielnie decydować o tym co robią, bez sankcji uregulowanych w szczegółowym kontrakcie. Czy dadzą sobie radę “bez tzw. bata” w postaci usunięcia z mieszkania poza zbiorową instytucją. Czy warto inwestować mnóstwo pieniędzy w specjalistyczne intensywne wsparcie dla małej grupy głęboko wykluczonych osób, podczas gdy te same środki można przecież przeznaczyć na wsparcie znacznie większej grupy w masowym schronisku stosując przy tym metody akceptowane przez większość opinii publicznej i pracowników obecnego systemu? Na zachodzie, gdzie dłużej pracuje się z osobami bezdomnymi przekonują się, że opłaca się realizować takie programy, bowiem przyświeca im myśl, że ludzie potrafią decydować o sobie i samodzielnie mieszkać, korzystając z pomocy dostępnej w środowisku, a środki zainwestować w stwarzanie im warunków do zrozumienia i nauczenia się, że środki zainwestowane w podobne projekty zwracają się z nawiązką. W 2010 r. w Polsce ogłoszono wdrażanie dwóch pilotaży programów w ramach projektu systemowego Gminny Standard Wychodzenia z Bezdomności. Celem było wypracowanie i pilotażowe wdrożenie standardów pomocy społecznej. Liderem działania w obszarze bezdomności było Pomorskie Forum na rzecz Wychodzenia z Bezdomności. Efektem powyższego są m.in. standardy usług wprowadzone rozporządzeniem Ministra Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, obejmujące niemieszkaniowe, oparte o zbiorowe instytucje i formy wsparcia osób doświadczających bezdomności: ogrzewalnie, noclegownie, schroniska i schroniska z usługami opiekuńczymi. " Najpierw mieszkanie" nie przebiło się do poziomu rozporządzenia, choć zostało ujęte w samym modelu opublikowanym jako podsumowanie doświadczeń projektu. Standardy współtworzone przez rząd i organizacje pozarządowe określają w Gminnym Standardzie Wychodzenia z Bezdomności rodzaje i zakres usług w obszarze bezdomności, które samorząd każdej gminy musi zapewnić. Należą do nich:

    • ogrzewalnia - wyłącznie z miejscami siedzącymi, zapewnia tylko ciepły napój
    • noclegownia - do 100 miejsc leżących, zapewnia jeden ciepły posiłek
    • schronisko - do 80 miejsc, zapewnia całodobowy pobyt i całodobowe wyżywienie
    • schronisko z usługami opiekuńczymi jak wyżej, przeznaczone również dla osób z potrzebami pielęgnacyjnymi. Nie ma wśród nich żadnych mieszkań “treningowych” ani działań wspierających osoby mieszkające poza instytucjami np. na ulicy lub w mieszkaniu rozproszonym, osób zagrożonych eksmisją, choć te formy są rozwijane przez organizacje i postrzegane jako bardzo potrzebne. W Polsce metody pomagania osobom bezdomnym oparte są na metodzie quid pro quo. Pomożemy Ci, ale musisz podpisać kontrakt socjalny, przyznamy Ci pomoc, ale musisz pójść na leczenie detoksykacyjne, przyjmiemy Cię do schroniska, ale musisz podpisać regulamin, w którym podstawowym warunkiem jest zachowanie trzeźwości, a powszechną sankcją jest usunięcie z placówki. Możliwość tzw. awansu w systemie wystandaryzowanych usług od najmniej komfortowej ogrzewalni do schroniska z możliwością dłuższego pobytu (tzw. system drabinkowy) może zaowocować pobytem w mieszkaniu treningowym lub nawet socjalnym to główny czynnik mający motywować do wyjścia z bezdomności. Taki system motywacyjny jest promowany jako praktyka z “innowacyjnym potencjałem” w publikacji poświęconej dobrym praktykom wydanej przez Ogólnopolską Federację Rozwiązywania Problemu Bezdomności na zlecenie Ministerstwa Rodziny Pracy i Polityki Społecznej w 2018 r.: “osoba przebywająca w noclegowni otrzymuje miejsce do spania i posiłek, ewentualnie kartki żywnościowe, ale jeżeli zdecyduje się na pewien wysiłek np. podejmie terapię odwykową, uzupełni braki w dokumentach, złoży wniosek o mieszkanie może liczyć na miejsce w schronisku. Osoby realizujące Indywidualne Programy Wychodzenia z Bezdomności, po ich pozytywnym zakończeniu, będą mogły zostać umieszczone w mieszkaniach adaptacyjnych. Może się jednak zdarzyć, że podopieczny rażąco naruszy dyscyplinę bądź zrezygnuje z dalszego współdziałania, wówczas możliwy jest powrót do podstawowych form pomocy, czyli noclegowni lub ogrzewalni”. Stąd idea „Najpierw mieszkanie” w Polsce brzmi wręcz niewiarygodnie. W kraju, gdzie zwykli pracownicy nie mogą pozwolić sobie na mieszkanie, czekając w kolejkach do mieszkań komunalnych, bezdomni alkoholicy łamiący regulaminy schronisk mieliby dostać mieszkanie za swoje dotychczasowe życie. Prowadzone są badania i seminaria, podczas których osoby promujące założenia „Najpierw mieszkanie” spotykają się z niezrozumieniem. Nawet wśród ekspertów pojawiały się opinie, takie jak dyrektora jednego z warszawskich schronisk, który powiedział, że chciałby podzielić los uczestników programu: “Sam chciałbym być bezdomnym, skoro są programy, w których serwuje im się mieszkania, posiłki i pomoc pod nos”. Pomimo zaangażowania grupy aktywistów, większość traktuje “Najpierw mieszkanie” jako bardzo drogą zabawkę, która z pewnością jest atrakcyjną, ale bez niej można sobie dać radę. Podobnie myślą inni. Jednak ludzie niezaangażowani zawodowo w bezdomność bywają nastawieni bardziej pozytywnie. Te osoby pozytywnie nastawione do tego programu nie wiedzą, jak to wygląda w praktyce i jak jest trudne. Pracownik wspierający musi umieć pokazać uczestnikowi codzienne konsekwencje jego picia, zamiast zasłaniając się regulaminem komunikować, że ma nie pić bo wyleci z programu. Oznacza to akceptowanie decyzji uczestnika bez względu na to, co pracownik uważa za korzystne czy szkodliwe dla niego. A co za tym idzie, rezygnację z postrzegania siebie jako wyedukowanego specjalisty wiedzącego lepiej i przyjęcia, że jesteśmy co najmniej równi w kompetencjach, a tylko uczestnik jest ekspertem od tego, co może zrobić. „Najpierw mieszkanie” wymaga ogromnej pokory w pomaganiu. Pomagający musi przyjąć do wiadomości, że mimo jego wielkiego serca i poświęcenia, metody pomagania, które ma do dyspozycji i stosuje zgodnie z wytycznymi mogą nie być dobre dla klienta i to nie dlatego, że klient jest winny, roszczeniowy tylko dlatego, że tak wybrał.
      W Polsce działają 2 programy. Finowie wspomagają Fundację Fundusz Współpracy. Jej program „Najpierw mieszkanie” obejmuje 20 lokali (16-23 m²) przekazanych przez stołeczne dzielnice. Fundacja wzięła na siebie ich remonty i na razie (wrzesień 2021 r.) oddała ich 8. Szerszy i bardziej zaawansowany jest projekt “Housing first - najpierw mieszkanie”, którego liderem jest Towarzystwo im. św. Brata Alberta. Na początku 2020 r. samorządy Warszawy, Gdańska i Wrocławia wniosły do niego 30 mieszkań, do których trafili chroniczni bezdomni (minimum 6 lat, w tym długotrwałe epizody na ulicy) z zaburzeniami i uzależnieniami. Celem projektu jest wdrożenie nowego rozwiązania o zasięgu ogólnopolskim metody “Housing first” powstałego dzięki współpracy z partnerem zagranicznym z Portugalii, w obszarze rozwiązywania problemu bezdomności w okresie 30 miesięcy realizacji projektu. Projekt realizowany w partnerstwie krajowym: Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta Zarząd Główny, Urząd Miejski w Gdańsku, Urząd Miasta Stołecznego Warszawa, Urząd Miejski Wrocławia oraz Ogólnopolska Federacja na rzecz Rozwiązywania Problemu Bezdomności. Partnerem zagranicznym jest portugalska organizacja Associao para o Estudo e Integrao Psicossocial (AEIPS). Użytkownikami rozwiązania są także Towarzystwo Pomocy im. Brata Alberta Koło Warszawskie i Koło Gdańskie, Fundacja Homo Sacer z Wrocławia, a także Ośrodki Pomocy Społecznej, Centra Integracji Społecznej, Poradnie Zdrowia Psychicznego i Ośrodki Leczenia Uzależnień.
  • @Pajonk
    link
    12 years ago

    Bardzo fajny i ciekawy artykuł. Niestety, u nas społeczeństwo przeżarte neoliberalnym pierdoleniem prędko się nie przekona. Wystarczy chociażby przy naszych nowobogackich z apartamentami 20m2 i kredytem na 30lat wspomnieć o mieszkaniach socjalnych, i od razu płacz, że czemu ktoś ma dostawać za darmo mieszkanie, a oni będą na nie pracować do śmierci. Oczywiście nie widzą żadnej winy w wielkich funduszach inwestycyjnych i bankach które wykorzystują brak regulacji rynku, przez do osiągają rekordowe zyski właśnie na takim nowobogackim człowieku “sukcesu” który to nie państwu będzie oddawał lwią część swojej wypłaty, tylko funduszowi inwestycyjnemu. No ale to zgodne z wolnym rynkiem, a nikomu chcącemu nie dzieje się krzywda, czy jakieś inne neoliberalne pierdololo.

    • @dj1936OP
      link
      22 years ago

      Mieszkania komunalne czy socjalne opłacają się prawie wszystkim - nawet tym, którzy kupują mieszkanie na raty bądź wynajmują od kogoś.

      Nie opłacają się deweloperom, kamienicznikom i bankom.