Czemu PPK są takie złe?
Rzeczywistym celem drastycznej redukcji emerytur z publicznego filara było stworzenie pola dla rozwoju emerytur prywatnych, w tym w szczególności mających pochodzić ze stworzonego w 1999 r. przymusowego drugiego filara emerytalnego w postaci OFE. Został on ustanowiony na bazie kreowania w społeczeństwie obaw, że za kilkadziesiąt lat publiczny system emerytalny stanie się niewydolny z powodu postępującego procesu starzenia się społeczeństwa. W odróżnieniu od systemu publicznego emerytury mające pochodzić z inwestowania przez OFE na rynku finansowym (w akcje, obligacje i inne aktywa finansowe) składek emerytalnych pracowników miały zapewnić wysoki poziom życia w okresie starości. Z dzisiejszej perspektywy dobrze widać, jak nieuczciwa była masowa propaganda realizowana w okresie wprowadzania w życie reformy emerytalnej. Trzeba podkreślić, że także teraz zwolennicy prywatyzacji emerytur posługują się podobną argumentacją, wskazując, że emerytury pochodzące z gromadzenia oszczędności na rynku finansowym są konieczne, gdyż poziom emerytur publicznych będzie bardzo niski. Można to ocenić w ten sposób, że najpierw neoliberałowie drastycznie zredukowali emerytury z ZUS, a następnie to zmniejszenie emerytur podają jako uzasadnienie dla prywatyzacji emerytur. Trzeba więc zdecydowanie zauważyć, że polski system emerytalny, niosący coraz niższe emerytury, sam się taki nie stał, został bowiem w taki sposób świadomie ukształtowany przez polskich neoliberałów. Jednym z ich priorytetów było, i dalej jest, obniżenie publicznych świadczeń emerytalnych, by ludzie musieli szukać dodatkowego dochodu na starość poprzez gromadzenie oszczędności na rynku finansowym. Takie podejście wychodzi naprzeciw interesom niewielkich grup społecznych i politycznych powiązanych z podmiotami działającymi na tym rynku, w tym bankami, firmami ubezpieczeniowymi, towarzystwami zarządzającymi funduszami inwestycyjnymi i emerytalnymi.
Wyrazem realizacji tych priorytetów było skierowanie od 1999 r. do OFE dużej części składki emerytalnej (prawie 40 proc.) pobieranej od miesięcznych wynagrodzeń pracowników. Zmiana ta spowodowała szybki przyrost długu publicznego, gdyż kolejne rządu musiały zaciągać pożyczki na rynku, by pokryć ZUS powstały ubytek składki emerytalnej tak, by instytucja ta była w stanie wypłacać emerytury aktualnym emerytom. Ponad połowa przyrostu długu publicznego w okresie 1999–2013 była wynikiem ustanowienia drugiego filara emerytalnego. Dług spowodowany istnieniem OFE osiągnął na koniec 2013 r. ponad 330 mld zł (wraz z odsetkami). Gdyby w 2011 i w 2014 r. nie wprowadzono zmian w OFE, to powodowane przez drugi filar lawinowo rosnące zadłużenie publiczne mogłoby doprowadzić do niewypłacalności państwa. Można wyrazić jedynie żal, że nie udało się wtedy całkowicie zlikwidować drugiego filara, a nawet te zmiany, które wprowadzono, nie zostały społeczeństwu uczciwie wyjaśnione. Obrońcom OFE udało się natomiast upowszechnić narrację, że zmiany te, w tym przeniesienie połowy aktywów do ZUS, to była nacjonalizacja i grabież. Tymczasem prawda jest taka, że to ustanowienie OFE w 1999 r. i spowodowanie gigantycznego zadłużenia państwa przez ten system było wielkim zamachem na finanse publiczne, wykonanym przez neoliberałów. Mimo tych dramatycznych skutków OFE istnieją, przyczyniając się dalej do wzrostu długu publicznego. Na razie upadł projekt zakładający automatyczne przeniesienie środków z OFE do IKE (po potrąceniu tzw. opłaty przekształceniowej w wysokości 15 proc.), o ile członek funduszu nie wyrazi woli, by zgromadzone przez niego środki zostały przekazane do ZUS. Jeśli w przyszłym projekcie zostanie podtrzymana ta sama idea, to będzie to w praktyce gigantyczny, bezprecedensowy transfer (darowizna) z finansów publicznych na rzecz rynku finansowego.
W świetle faktu, że prywatyzacja emerytur w postaci ustanowienia OFE okazała się całkowitą katastrofą, uderzające jest to, że od 2019 r. realizowany jest nowy projekt prywatyzacyjny w postaci pracowniczych planów kapitałowych (PPK). Tym razem nie wprowadzono obowiązkowego udziału pracowników w tych planach, ale zastosowano stanowiącą ukłon wobec sektora finansowego zasadę automatycznego zapisu do nich wszystkich osób w wieku od 18 do 55 lat zatrudnionych w jednostkach sektora prywatnego i publicznego. Do końca 2020 r. w PPK pozostało około 25 proc. z zapisanych do systemu pracowników. Pozostali zrezygnowali z udziału w nim, co wskazuje, że poziom społecznego poparcia dla systemu PPK jest dość ograniczony. Dzieje się tak, mimo że system ten jest silnie subsydiowany z pieniędzy publicznych (poprzez wpłatę powitalną, dopłaty roczne, ulgi podatkowe). Ponieważ w PPK pozostały generalnie głównie osoby zatrudnione w większych firmach, to beneficjentami publicznego wsparcia finansowego są w praktyce osoby o wyższych dochodach. Niski poziom partycypacji w tym nowym systemie wskazuje nie tylko na brak zaufania do rządzących, ale także do rynku finansowego jako źródła przyszłej emerytury. Istotne znaczenie ma też relatywnie niski poziom wynagrodzeń większości pracowników i niechęć do przeznaczenia na spekulacje giełdowe nawet niewielkiej części wynagrodzenia, zwłaszcza w sytuacji niedostatku środków na pokrycie elementarnych wydatków na życie. Większość ludzi zdaje sobie sprawę, że odkładanie pieniędzy w PPK niczego nie gwarantuje i nie jest w stanie zapewnić jakiejkolwiek emerytury. Kolejne załamania giełdowe i kryzysy finansowe mogą drastycznie zredukować wartość rynkową zgromadzonych w tych planach aktywów. Wartość ta będzie też przez dziesiątki lat regularnie pomniejszana o prowizje i inne opłaty na rzecz prywatnych firm zarządzających. W podobnym kierunku mogą działać różne transakcje realizowane przez zarządzających aktywami dla osiągnięcia własnych korzyści, a nie przyszłego emeryta. Możliwości zapobieżenia, wykrycia i ukarania sprawców możliwych defraudacji środków gromadzonych w PPK są prawie żadne. Wszelkie związane z tym ryzyko ponosi pracownik i przyszły emeryt, a także państwo, subsydiując ten system, a ostatecznie ratując w przyszłości od ubóstwa ludzi, którzy powierzyli swój los instytucjom mającym zapewnić prywatne emerytury.
Ponad cztery dekady doświadczeń związanych z tzw. kapitalizmem funduszy emerytalnych w świecie pokazują, że prywatyzacja systemów emerytalnych ogromnie zmniejszyła bezpieczeństwo finansowe ludzi w okresie starości. W Polsce stało się to szczególnie widoczne. Praktyka pokazuje, że emerytury oparte na spekulacjach giełdowych, mimo przyświecających im górnolotnych haseł o wzroście gospodarczym i inwestycjach, są jedynie źródłem zysku dla wybranych grup społecznych. Jedynym sprawiedliwym, transparentnym, podlegającym demokratycznej kontroli systemem jest publiczny, repartycyjny system emerytalny. Wszystkie inne rozwiązania dają tylko iluzję emerytur. Stabilność i żywotność publicznego systemu emerytalnego wymaga inwestowania w wydajną gospodarkę, a także skutecznego pobierania składek emerytalnych z wynagrodzeń pracowniczych. Chodzi przy tym o wynagrodzenia stanowiące uczciwą zapłatę za pracę, a to z kolei wymaga odbudowy, niszczonego wytrwale przez neoliberałów, systemu reprezentacji pracowników, umożliwiającego niezbędną ochronę interesów pracowniczych. Wtedy nie trzeba byłoby rozważać rozwiązań typu bezwarunkowy dochód podstawowy. https://wszystkoconajwazniejsze.pl/prof-leokadia-oreziak-polska-powinna-siegnac-po-rozwiazania-stosowane-przez-panstwa-skandynawskie/
Z tego co pamiętam, to pieniądze z PPK można sobie na bieżąco wypłacać, nie trzeba ich trzymać do emerytury. I wtedy mamy trochę więcej kasy, bo do PPK idzie też składka pracodawcy.
Ale…
„Pracownik może w każdej chwili wypłacić środki zgromadzone na swoim koncie PPK. Nie musi zatem czekać do ukończenia 60 roku życia. Wystarczy złożyć wniosek o wycofanie środków z PPK. Jednak to poniesie za sobą konsekwencje:uczestnik utraci kwotę wpłaty powitalnej i dopłaty roczne, 30% wpłat pracodawcy trafi na indywidualne konto pracownika w ZUS, od reszty wartości należy uiścić podatek od zysków kapitałowych.
Co więcej, uczestnik ma prawo raz w ciągu swojego uczestnictwa w programie wypłacić pełną sumę zgromadzonych środków w celu pokrycia wkładu własnego do kredytu na zakup domu, czy mieszkania. Jednak pobrane środki należy zwrócić w ciągu 15 lat. Pracownik może również dokonać wypłaty 25% środków w razie poważnej choroby swojej, małżonka, czy dziecka.”
Diabeł tkwi w szczegółach, nie wiem, czy faktycznie takie wypłacanie jest opłacalne.
Druga rzecz - to jest dość skomplikowane i raczej nikt nie będzie sobie zawracał tyłka, więc nie dziwię się, że ludzie się wypisują. PiS nie pomógł tutaj obywatelom, wręcz chyba przeciwnie
Dzięki za bardzo wyczerpujący post, choć nie przeczytałem całego. Wypisuję się z tego PPK
jprld
Najlepsi są i tak ci spece, to to przekonują że PPK jest wspaniałe, opłaca się, i prawie nie ma możliwości by na tym stracić.