Trochę o rodzimowierstwie i Słowianach z wolnościowej perspektywy :)
Zastanawia mnie czym dla Was jest rodzimowierstwo. Dosyć trudno mi sobie wyobrazić, że ktoś wierzy w Światowida, bóstwo Słońca, płodności czy czegoś innego. Szczególnie teraz gdy coraz bardziej kłócimy się z przeróżnymi przejawami religijności, odrzucamy wiarę w rzeczy nad którymi teologowie debatują dekady, albo i stuleci, nie dajemy wiary cudom ani świętym księgom.
Macie to może gdzieś opisane albo chcielibyście się tu podzielić tą perspektywą?
Rodzimowierstwo jest dla nas politeistyczną religią kontynuującą tradycje duchowe ludów słowiańskich. Wierzymy w osobowe bóstwa, które znamy z wierzeń ludowych (często w schrystianizowanej formie) lub źródeł historycznych. Nie mamy świętych ksiąg ani uniwersalnej organizacji religijnej – niby oczywiste, ale w kraju z dominującym książkowierstwem warto takie rzeczy zaznaczać. PS W Światowida, jako że to nazwa posągu, nie trzeba wierzyć – można przyjechać do Muzeum Archeologicznego w Krakowie i zobaczyć na własne oczy ( ͡~ ͜ʖ ͡°)
Jeśli to nei było oczywiste po tekście o Światowidzie to jestem ignorantem :) Ale też dlatego pytam żeby być trochę mniej.
Szczerze mówiąc trudno mi zrozumieć taką wiarę. Dla mnie to były po prostu sposoby tłumaczenia sobie różnych rzeczy w czasach bez współczesnej metody naukowej oraz zabobony (w znaczeniu niepejoratywnym) ale jak najbardziej sympatyzuję z odbijaniem folkloru z rąk prawicy i działalność edukacyjną.
szczerze mowiac generalnie rodzimowierstwo czesto kojarzy mi sie raczej ze swego rodzaju zabawa, fetyszem podobnym temu, ktory towarzyszy rekonstrukcjom historycznym i “komunistom” bardziej przywiazanym do symboliki ZSRR niz jakiejkolwiek teorii o praktyce nie mowiac. ale spoko, na pewno nie wszyscy sa tacy i wierzcie sobie w co chcecie.
jedno co mnie drazni to kiedy rodzimowiercy zrownuja europejskie wierzenia przedchrzescijanskie, reanimowane po 1000 lat, z wierzeniami ludow podbitych i nawracanych przez kolonizatorow zaledwie kilkaset lat temu, czesto jesli nie zawsze nadal marginalizowanych w spoleczenstwach zdominowanych przez potomkow tych ostatnich.
Europejskie wierzenia przedchrześcijańskie często były żywe jeszcze kilkaset lat temu na prowincji i proces ich rugowania był formą kolonializmu wewnętrznego, także nie wiem, co Cię mierzi w tym porównaniu. W jednym i drugim przypadku białe elity przyjeżdżały, napotkaną ludność uznawały za gorszą i ustanawiały swoją władzę, przymusowo indoktrynując religijnie lokalsów. Jedyna różnica, to że w Europie lokalsi byli tego samego koloru skóry. Chrystianizacja Europy była kolonializmem, kropka.
pokaz mi gdzies we wspolczesnej p*lsce systemowa dyskryminacje rdzennych slowian to pogadamy. a ze chrystianizacja nie byla kolonializmem nie wiem gdzie w mojej wypowiedzi wyczytales.
Rozmowa z Tobą to jakaś nobilitacja, że mam się o nią starać? Niemniej fakt, źle odczytałem Twój pierwotny komentarz. W takim razie nie rozumiem, dlaczego rodzime europejskie wierzenia miałyby być nierówne (gorsze?) w stosunku do pozaeuropejskich – w jakim sensie i jak zamierzasz uniknąć przy tym wartościowania etnosów? Nie tylko rodzimowiercy uważają je za równe, Hindusi sami przyjeżdżają np. do Litwinów, niedawno o potrzebie uznania rodzimej słowiańskiej wiary mówił też główny szaman Rosji – przedstawiciel rdzennych ludów Syberii, kolonizowanych i chrystianizowanych później niż Słowianie, więc chyba się zgadza z Twoim opisem. :)
anarcho turbosłowianizm?? :O
(ᕗ ͠° ਊ ͠° )ᕗ
WTF?
Bynajmniej, turbosłowian jebać prądem ;)