Pewnie istnieją w psychologii opinie, jak ważna jest pewność siebie dla codziennego funkcjonowania i “osiągania sukcesu”. Na pewno mocno ten pogląd podbijają kołczowskie podręczniki typy Brian Tracy. Z drugiej strony, kiedy widzę, jak pewni siebie są (albo takowych udają) miernoty lub kanalie typu memcen, to chce mi się rzygać. Co myślicie na ten temat? Czy warto pielęgnować tę cechę? Jak to się ma do lewicowego punktu widzenia?
bezdyskusyjnie potrzebna rzecz - w życiu i w walce politycznej. fake it till you make it.
Dzięki za opinie. Dobrze mieć potwierdzenie, że nie tylko libki tak gadają i nawiedzeni kołcze. Myślę że jest to trudniejsze dla ludzi nieco bardziej na lewo, ponieważ kiedy dostrzega się tyle problemów, niesprawiedliwości i zmarnowanych szans, które są wynikiem ludzkiej głupoty, to stajemy się dużo bardziej świadomi własnych ograniczeń. Z kolei różni ignoranci jak trump czy memcen wyglądają na bardzo pewnych siebie. I chyba jak w tym przysłowiu, fake it till you make it, trzeba trochę się przemóc i oszukać. Pewni siebie ludzie chyba też są bardziej atrakcyjni seksualnie, ale nie sprawdzałem jakis badań.
dawniej mieliśmy etos klasy robotniczej i jej siły tworzenia rzeczywistości. daliśmy to sobie odebrać stąd brak nam własnego języka na naszą siłę indywidualną i wspólną - w kulturze został tylko kapitalistyczny indywidualizm. druga strona przed przed siebie niesiona wyznawanymi kultami nie przejmując się czy robi dobrze i na tym wygrywa. to mniejszość która nas obezwładnia swoją aktywnością.
Do tego dochodzi, że lewica często jeste przeintelektualizowana. Dlatego uważam, że dobra jest pewna doza lewicowego populizmu, żeby nie oddawać tego pola prawakom i libkom
Słowa “miernota” użyłem w kontekście ignorancji i świadomego nieuctwa, nie mam na celu obrażania kogoś, kto nie ma mgr czy matury ponieważ miał gorszy start w życiu czy wylosował chu*owy zestaw genów.