Mnie i tak najbardziej bawią te wszelkie libki i prawaki które mówią “hurr durr ale przecież coraz wincyj emerytów, kto będzie na to pracował”. A kto będzie pracował na to? Zastanówmy się, wydajność przeciętnego pracownika drastycznie wzrosłą i dalej wzrasta, automatyzacja procesów, lepsza logistyka i tak dalej i tak dalej sprawia, że to co dawniej robiło paru pracowników przez parę dni, robi jeden pracownik jednego dnia, albo robi to maszyna za niego.
Nawet już tu nie mówię o pracach biurowych gdzie nowoczesne oprogramowanie i optymalizacja procesów ogromnie przyśpieszyły pracę. Ale to samo widać na produkcji, gdzie nowoczesna linia produkcyjna nie wymaga już takiej uwagi, jest znacznie tańsza od zwykłego pracownika, zastępuje ich wielu, i tak dalej.
Nawet w przypadku programistów czy inżynierów, to jak jeszcze 10-15 lat temu wyglądały programy CADowskie i co mogły, a to co mamy dziś to ogromna przepaść (nawet nie mówię tu o wykorzystaniu AI).
A wszystko to będzie postępować przez następne lata i końca nie widać.
Więc, czy jako społeczeństwo i gospodarka stać nas na utrzymanie emerytów? Jak najbardziej. Nie stać nas za to na utrzymanie neoliberałów i milairderów.
Dokładnie, emerytury to według mnie najmniejszy problem dla starzejącego się społeczeństwa, pieniądze to jest konstrukt społeczny dosłownie. Utrzymanie szpitali, ośrodków opieki, malejąca liczba rąk do pracy, produkcji jedzenia - to są wyzwania.
100 proc racji. Ponieważ automatyzacja będzie postępować, to tak naprawdę będzie za dużo bezrobotnych, gdzie jedynym sensownym rozwiązaniem będzie dochód podstawowy, chociażby żeby móc się przekwalifikować, a libki się kurwa martwią że nie będzie miał kto pracować na emerytury.
Libki się martwią tym, że nie będzie kto miał jebać za grosze dla oligarchów i chcą wciągać na rynek pracy emerytów i dzieci klasy średniej i biedniejszych rodzin. A wszystko to, by wielkie molochy mogły liczyć na ogromne zyski korzystając z bardzo taniej siły roboczej.