cross-postowane z: https://szmer.info/post/315330

Przeforsowanie w przepisach czegokolwiek, co ukróciłoby krucjatowe zapędy skrajnej prawicy z różańcami w rękach, graniczy z cudem. Najpierw musi zebrać się odpowiednio silny i zdeterminowany komitet, zebrać podpisy, ogarnąć opinię prawną dla projektu uchwały, potem rada miasta nie może stchórzyć i musi to przegłosować, a na sam koniec jest służalczy, rządowy wojewoda oraz sądy administracyjne, które regulacje dotyczące zakazu prezentowania drastycznych treści odrzucają ze względu na… wykroczenie poza kompetencje samorządu i “dublowanie” prawa.

Wojewodowie i sądy wskazują artykuły 51 oraz 141 Kodeksu wykroczeń. Za ich egzekwowanie odpowiedzialna jest p_licja.

Widzicie problem?

Trudno jest mówić o tym, że “krajowe prawo jest wystarczające”, kiedy jego respektowaniem zajmować się ma kolejna polityczna maszynka, zbrojne i brutalne ramię władzy. Sam Poznań był świadkiem niejednego zajścia, gdzie p_licja chroniła zygociarzy nękających pacjentki i mieszkańców czy przypadkowych ludzi, a represjonowała osoby przeciwko temu protestujące.

Osoby brutalnie poszarpane i wywleczone do radiowozu na terenie GPSK. Sprawa Anny Bąk, która finalnie zmiażdżyła przed sądem p_licję, wraz ze swym pełnomocnikiem. Anna także była szarpana, została zatrzymana, rzecznik prasowy poznańskiej p_licji oczerniał ją publicznie i narażał na lincz. Osoby, które miały założoną sprawę wykroczeniową za trzymanie tęczowej flagi z czerwonym piorunem w pobliży zygoto-pikety. Zaciągnięcie do radiowozu osoby z ekipy Jedzenia Zamiast Bomb. Uderzenie w twarz protestującej, używanie gazu pieprzowego, kajdanek, nękanie sprawami w sądach.

To tylko szybki przegląd incydentów, o których wiemy. Dla porównania: ŻADNA ze spraw wytaczanych zygociarzom nie zakończyła się choćby skazaniem z art. 51 czy 141 KW! P_licja czynnie utrudniała składanie zawiadomień, nie legitymowała fanów krwawych bannerów, uniemożliwiając skarżącym skuteczne ściganie. Pod rękę szedł CZK, ignorując prośby i apele ludzi zmęczonych ciągłymi hucpami pod oknami szpitala i mieszkań.

Mamy więc do czynienia z sytuacją bez precedensu - istniejące w teorii przepisy nie są stosowane, gdyż jest to nie na rękę władzy, więc i służbom pod ich butem. Szanse na doprowadzenie sprawy zgorszenia czy zakłócenia porządku publicznego są w zasadzie znikome, bo wszystko może się zakończyć umorzeniem śledztwa już w komendzie.

Nie możemy czekać do wyborów jednych czy drugich, aż wygra partia taka, śmaka czy owaka i może łaskawie coś zmieni. To, co tak łatwo nie ulegnie zmianie, to mentalność p_licji. Nie ulegną tak łatwo zmianie gorszące zachowania płodziarzy. A silny stres wywołany takim krwawym “różańcem” pod szpitalem może kosztować zdrowie lub życie.

Dlatego właśnie jednym z rozwiązań jest poszerzenie grona instytucji, które będą mogły legalnie działać w ochronie spokoju ludzi w Poznaniu. Zaangażowanie miasta i jego służb w obronie pacjentek czy mieszkańców oraz przypadkowych osób narażonych na krwawe widoczki może przynieść jedynie korzyści zarówno dla dobrostanu psychicznego ludzi (w tym dzieci!), jak i dla debaty publicznej.

Jeśli ludzie są terroryzowani krwawymi bannerami, różańcami, bezbronni wobec tego, bo władza zawsze weźmie stronę wannabe krzyżowców, jeśli głosy przeciwne spotykają się z nękaniem, ze SLAPP-ami po polsku, to nie możemy mówić o jakichkolwiek demokratycznych mechanizmach czy mieszczących się w ramach obecnej sytuacji prawnej praw do egzekwowania istniejących przepisów.