Panowie z kasą zwęszyli łatwy zarobek: wystarczy gotowa dokumentacja i plik zezwoleń, które pozwalają na danym terenie zbudować farmę. Najłatwiejszym łupem stały się Mazury i hektary terenów rolniczych, głównie po starych PGR-ach.
(…)
Sama wieś ma zostać zamknięta w centrum pola paneli. Będzie jak dziurka w obwarzanku. Odległość między najbliższą zabudową mieszkaniową a terenem inwestycji wyniesie 20 m. Wychodząc z domu, mieszkańcy będą wchodzić prosto na okalający farmę płot. Zamiast zieleni, jak okiem sięgnąć, rozciągać się będą połacie krzemowych, szarych, prostokątnych powierzchni paneli. Trochę jak na spacerniaku w więzieniu albo wybiegu dla zwierząt w zoo. Ten pomysł pokazuje najbardziej jaskrawo patologię mazurskiego boomu na fotowoltaikę.
(…)
A to wszystko tuż obok Puszczy Boreckiej. Dobry “śledczy” tekst Krypy.
Doskonała okazja na powtórkę z Żurawlowa.
Przykład dialektyki i patologii arbitralności – planeta Ziemia potrzebuje OŹE, w tym PhV, pośród innych zabiegów, aby cywilizacja osiągnęła cele klimatyczne dekarbonizacji. Znacznie więcej sensu miałoby budowanie tychże farm na szerokościach geograficznych z całorocznym słońcem i zerową populacją (pustynie – “piasek produkujący prąd”), lecz nie – geostrategia z inercją organizacyjną dyktują, iż każdy taki most energetyczny byłby ryzykowny, niegodny zaufania lub nieopłacalny, choć konwencjonalne surowce-węglowodory rurociągami można tłoczyć na tysiące km! Więc zabudowuje się tereny zamieszkane.
Ziemia potrzebuje ograniczenia, a nie OZE. Przy takim zapotrzebowaniu to OZE co najwyżej przemieni część aktualnych problemów na nowe. To może pozwoli cywilizacji trwać w tej samej dynamice trochę dłużej, ale Ziemi w niczym nie pomoże.
To mam na myśli “inne zabiegi”: socjoekonomicznie – np. paradygmat Postwzrostu; prosto gospodarczo – racjonalizacja użytkowania zasobów, np. ograniczenie nadprodukcji, marnotrawstwa, Gospodarka Cyrkularna/Zero Waste.