[repost Aborcyjny Dream Team] Gdy w Polsce aborcja była legalna, to we Francji (1970), Hiszpanii (1980) czy USA (1960) trwała feministyczna krytyka tego, jak środowisko lekarskie jest antyaborcyjne i antykobiece, jak kipi patriarchatem. Laski otwierały feministyczne centra zdrowia, samopomocowe, chroniły się nawzajem przed opresyjnymi lekarzami. Choć czasopisma ginekologiczne są pełne dowodów na to, że polscy ginekolodzy z aborcją od zawsze się nie lubili (pisze o tym Agata Ignaciuk „Ten szkodliwy zabieg”,) to w zbiorowej pamięci czas 1956-1993 zapisał się jako okres, w którym aborcja była po prostu dostępna. Na krytykę
nie było za bardzo wtedy miejsca.
Patriarchat w polskiej ginekologii i położnictwie trzyma się mocno i to właśnie z tego powodu, dostęp do aborcji, nawet gdy spełnimy te wszystkie wymagania i dostarczymy te wszystkie dokumenty jest bardzo bardzo trudny. Dla większości lekarzy w Polsce jesteśmy ciążą, a nie w ciąży. Nie ważne jak się czujemy, co myślimy, czego się boimy.
Lekarze nie odmawiają nam leczenia ze strachu przed prawem, przed prokuratorem ale „dla naszego dobra”, a aborcja to przecież zło, którego należy za wszelką cenę uniknąć.
Dlatego sama zmiana prawa nie wystarczy. Potrzebna jest wielka zmiana kulturowa.
#aborcja #kobiety #medycyna #lekarze #ginekologia #szpital #pacjentka #przemoc @aborcja