Na proteście PRO ABO wydarzyło się znowu coś haniebnego. Lempart rozlała czerwoną farbę pod siedzibą PiSu co jako samo w sobie jest moim zdaniem słabą formą happeningu. Chwilę później przyszła oburzona kobieta pracy - sprzątaczka która ma dodatkową robotę przez znajdującą się tam farbę. No i tu już zaczyna się cyrk… Lempart wykazała zero szacunku do kobiet pracy i po raz kolejny wyszła na klasistkę nie mającą nic wspólnego z feminizmem. Po takim wydarzeniu Lempart powinna po sobie posprzątać, ponieważ w tym całym zamieszaniu została pokrzywdzona jedynie kobieta pracy.

Lempart NIE jest feministką! Ani tym bardziej nie ma nic wspólnego z lewicowością czego nie potrafią zrozumieć środowiska prawicowe obyczajowo w tym kraju. Jako lewak chcę zaznaczyć, że nie mam nic wspólnego z takimi zachowaniami, a tym bardziej z samą Lempart.

Chyba od dłuższego czasu nikogo nie dziwi czemu Strajki Kobiet się wypaliły. Protesty zostały zniszczone przez środowiska liberalne.

Nie ma feminizmu bez wszystkich kobiet, ale również bez wszystkich osób z macicą, bez mężczyzn i bez wszystkich płci!

Feminizm socjalny nie liberalny! 🚩✊ Aborcja dla wszystkich nie tylko dla bogatych!

  • kiełbysia
    link
    82 years ago

    tak, tak, tak. ja lepiej nie napiszę, więc wkleję jeszcze komentarz mojej koleżanki do dość krytycznej wobec farbowania siedziby pisu wypowiedzi Mai Staśko:

    Tak jak można Lempart dużo zarzucić, tak to, co się tu wydarzyło, to przysrywanie się, które wpisuje się w długą tradycję dyscyplinowania aktywistek. Skuteczne protesty mają to do siebie, że naruszają porządek - pytanie powinno brzmieć nie tylko: kto własnymi rękami go utrzymuje, ale też: w czyim interesie? (Oraz: jakie relacje zachodzą między tymi, w których interesie utrzymuje się porządek, a tymi, którzy to robią!) W czyim interesie jest, żeby było czysto przed biurem pisu? Praca osób sprzątających czy praca reprodukcyjna w ogóle polega nie tylko na reprodukowaniu życia codziennego, ale też na podtrzymywaniu systemu i obowiązujących relacji władzy. Rolą feministek nie jest radosne uczestniczenie w tym zjawisku, ale wręcz przeciwnie, podkopywanie dołków pod systemem. Mamy prawo do protestu i mamy prawo nie usuwać śladów protestu! Ludzie pracy są zatrudniani do wielu prac podtrzymujących stabilność systemu i kierując się tą logiką jakikolwiek protest okazałby się niemożliwy, bo przysporzyłby im (nam) pracy! Kondycja i położenie tych osób powinna być stale brana pod uwagę w ruchach lewicowych i feministycznych, ale uleganie szantażowi zatrudniających je elit, które biorą pracownice i pracowników jako swoich zakładników to droga ku samounicestwieniu. (Żeby nie było, nie twierdzę, że osoby pracujące nie mają w tym żadnej sprawczości - bohaterka postu wykazała się jednak smutną gorliwością zdradzając, że uznała interes swojego pracodawcy za zgodny z własnym.)

    • kolejny anarcholOP
      link
      22 years ago

      ale tu nie chodzi o formę protestu tylko o klasistowskie zachowanie

    • obywatelle (she/her)
      link
      12 years ago

      Na Maję Staśko wylały się kubły pomyj ze strony koszykarskich aktywistek i ja jak najbardziej trzymam jej stronę. Feminizm w Polsce jest tak mocno drugofalowy że to aż boli.