@Xavier@szmer.info Ale u siebie na stronie nie masz żadnej opcji interakcji innej niż przez korpomedia ( czyli np przez fediverse). Nawet komentarze oddałeś firmie, która żyje z prywatności userów: https://supunkavinda.blog/disqus . RSS jest oczywiscie fajny i użyteczny ale to jakby inna “konkurencja” niż np FB. Stronę masz zrobioną na WP więc przejście na “jasną stornę mocy” zajęloby tylko chwilę - np plugin ActivityPub zamiast disqus’a .
No w sumie jest opcja interakcji tutaj, więc nie jest tak, że się nie da. No i ciężko od razu wyplątać się ze wszystkich korporacyjnych macek, wordpress.com na którym stoi blog też przesadnie wegański nie jest. Ale każdy krok w dobrym kierunku przez bardziej znane osoby jest na wagę złota.
Opcja jest ale wiemy o niej my którzy siedzimy na szmerze. Skąd czytelnik strony się dowie jak na górze ikonki do korpo? Ma sobie zgadnąć że w ogóle istnieje szmer i jest na nim autor?
W jakim sensie “nie jest wegański” ? Tylko od właściciela instalacji zależy czy napompuje stronę skryptami śledzącymi z korpo czy nie. Interakcja tutaj to żadna interakcja jeśli u źródła, w miejscu gdzie ktoś czyta treść, nic o tym nie ma.
Może właściciel strony się wypowie bo “tak na oko” to strona stoi w ovh i na 99% właściciel domeny ma pełny dostęp do administracji swojego wordpressa włącznie z dodawaniem/usuwaniem dowolnych elementów kodu strony.
Strona stoi na ovh. A te nowatorskie rozwiązania rozważę, jak to wyjdzie z fazy “highly experimental” i “beta”, bo wszędzie straszą mnie takie informacje. Rozwój jest jakiś powolny tego.
Ten post nie ma sugerować, że ze świata Facebooka przechodzimy magicznie do świata “poza okiem korpomaszyny”. Ponieważ czy OVH jest koszerne? Czy mój dostawca internetu jest koszerny? Czy nie mam gdzies backdoora o którym nie wiem?
I żeby było jasne, ograniczyłem różne bajery, ale nie obiecywałem że w ogóle porzucam korponarzędzia i że w ogóle człowiek może się w 100 procentach czuć bezpieczny z tym co pisze na mojej stronie. Wręcz przeciwnie od dawna głoszę pogląd, że w internecie nie istnieją od dawna już żadne “bezpieczne” przestrzenie. Są mniej lub bardziej ograniczone dla szpiegowania, ale bezpiecznych nie ma. Ja już się dawno temu poddałem jeśli chodzi o walkę o “technoutopię” w obecnym internecie w ramach obecnego systemu. I tylko gościnnie mogę wpadać i ewentualnie popierać to co robicie, ale nie obiecuję, że jestem w 100 procentach technokoszerny. Używam korporacyjnych sprzętów, używam korporacyjnych programów. Żyję w kapitalizmie i nie wierzę w żadną możliwości “odłączenia się” z niego dopóki ten system jako całość trwa. Jeśli ciebie nie śledzą, to śledzą twoich znajomych i na tej bazie zdobywaja pośrednio też informacje o tobie. Dlatego przyjąłem skrajnie odmienną strategię i mówię ludziom: tak jesteście śledzeni, jesteście namierzani non stop i jeśli chcecie robić coś co nie powinno być namierzane po prostu nie używajcie elektroniki. Żadnych złudzeń lepiej nie mieć.
Tak więc oczywiście fajnie że powstają nowe pomysły, ale będę je włączał do swojego świata jak trochę okrzepną. A tak, traktujcie mnie mnie jak “normalsa”. :-D
I żeby było jasne, może dzięki waszej wytrwałości jednak kiedyś okaże się, że się myliłem. Nie wykluczam tego. Chętnie odszczekam za jakiś czas.
Na na razie postawiłem sobie mniej ambitne cele. Nie to żeby ludzie całkowicie porzucili korpo-narzedzia, żeby w 100 procentach porzucili fejsa. Ale żeby chociaż zdywersyfikowali źródła informacji i platformy z których korzystają, bo zapędy kontrolne dominujących społecznościówek ograniczają debatę publiczną. Więc edukuję na nowo, że jest coś takiego jak RSS, po długich namowach postawiłem osobną stronę na Wordpress itd. A i tak piszą mi że w dupie to mają, bo po żadnych stronach łazić nie będą. Mnie wystarczy jak sobie zainstalują czytnik RSS obok Fejsa na razie. Ambicje niewielkie, ale na nic więcej obecnie nie liczę.
@Xavier@szmer.info Ale u siebie na stronie nie masz żadnej opcji interakcji innej niż przez korpomedia ( czyli np przez fediverse). Nawet komentarze oddałeś firmie, która żyje z prywatności userów: https://supunkavinda.blog/disqus . RSS jest oczywiscie fajny i użyteczny ale to jakby inna “konkurencja” niż np FB. Stronę masz zrobioną na WP więc przejście na “jasną stornę mocy” zajęloby tylko chwilę - np plugin ActivityPub zamiast disqus’a .
No w sumie jest opcja interakcji tutaj, więc nie jest tak, że się nie da. No i ciężko od razu wyplątać się ze wszystkich korporacyjnych macek, wordpress.com na którym stoi blog też przesadnie wegański nie jest. Ale każdy krok w dobrym kierunku przez bardziej znane osoby jest na wagę złota.
Opcja jest ale wiemy o niej my którzy siedzimy na szmerze. Skąd czytelnik strony się dowie jak na górze ikonki do korpo? Ma sobie zgadnąć że w ogóle istnieje szmer i jest na nim autor?
W jakim sensie “nie jest wegański” ? Tylko od właściciela instalacji zależy czy napompuje stronę skryptami śledzącymi z korpo czy nie. Interakcja tutaj to żadna interakcja jeśli u źródła, w miejscu gdzie ktoś czyta treść, nic o tym nie ma.
Wordpress.com to komercyjna strona wordpressa(.org) i to oni pompują ją skryptami śledzącymi, które na własnych instalacjach są opcjonalne.
Czyli istalacja worpress’a pod domeną Wolnelewo.pl to nie jest instalacja pod kontrolą właściela domeny tylko usługa kupiona w wordpress.com ?
Tak na oko - tak. To bardzo częste rozwiązanie, wp.com jest, jeśli chodzi o udział stron, jednym z większych globalnych hostów.
Może właściciel strony się wypowie bo “tak na oko” to strona stoi w ovh i na 99% właściciel domeny ma pełny dostęp do administracji swojego wordpressa włącznie z dodawaniem/usuwaniem dowolnych elementów kodu strony.
Strona stoi na ovh. A te nowatorskie rozwiązania rozważę, jak to wyjdzie z fazy “highly experimental” i “beta”, bo wszędzie straszą mnie takie informacje. Rozwój jest jakiś powolny tego.
Ten post nie ma sugerować, że ze świata Facebooka przechodzimy magicznie do świata “poza okiem korpomaszyny”. Ponieważ czy OVH jest koszerne? Czy mój dostawca internetu jest koszerny? Czy nie mam gdzies backdoora o którym nie wiem?
I żeby było jasne, ograniczyłem różne bajery, ale nie obiecywałem że w ogóle porzucam korponarzędzia i że w ogóle człowiek może się w 100 procentach czuć bezpieczny z tym co pisze na mojej stronie. Wręcz przeciwnie od dawna głoszę pogląd, że w internecie nie istnieją od dawna już żadne “bezpieczne” przestrzenie. Są mniej lub bardziej ograniczone dla szpiegowania, ale bezpiecznych nie ma. Ja już się dawno temu poddałem jeśli chodzi o walkę o “technoutopię” w obecnym internecie w ramach obecnego systemu. I tylko gościnnie mogę wpadać i ewentualnie popierać to co robicie, ale nie obiecuję, że jestem w 100 procentach technokoszerny. Używam korporacyjnych sprzętów, używam korporacyjnych programów. Żyję w kapitalizmie i nie wierzę w żadną możliwości “odłączenia się” z niego dopóki ten system jako całość trwa. Jeśli ciebie nie śledzą, to śledzą twoich znajomych i na tej bazie zdobywaja pośrednio też informacje o tobie. Dlatego przyjąłem skrajnie odmienną strategię i mówię ludziom: tak jesteście śledzeni, jesteście namierzani non stop i jeśli chcecie robić coś co nie powinno być namierzane po prostu nie używajcie elektroniki. Żadnych złudzeń lepiej nie mieć.
Tak więc oczywiście fajnie że powstają nowe pomysły, ale będę je włączał do swojego świata jak trochę okrzepną. A tak, traktujcie mnie mnie jak “normalsa”. :-D
I żeby było jasne, może dzięki waszej wytrwałości jednak kiedyś okaże się, że się myliłem. Nie wykluczam tego. Chętnie odszczekam za jakiś czas.
Na na razie postawiłem sobie mniej ambitne cele. Nie to żeby ludzie całkowicie porzucili korpo-narzedzia, żeby w 100 procentach porzucili fejsa. Ale żeby chociaż zdywersyfikowali źródła informacji i platformy z których korzystają, bo zapędy kontrolne dominujących społecznościówek ograniczają debatę publiczną. Więc edukuję na nowo, że jest coś takiego jak RSS, po długich namowach postawiłem osobną stronę na Wordpress itd. A i tak piszą mi że w dupie to mają, bo po żadnych stronach łazić nie będą. Mnie wystarczy jak sobie zainstalują czytnik RSS obok Fejsa na razie. Ambicje niewielkie, ale na nic więcej obecnie nie liczę.