Przy okazji kolejnego przesilenia warto pamiętać, że gdyby dawno temu pewna Maria miała dostęp do aborcji i przerwałaby ciążę, nie powstałby opresyjny system religijny dominujący w Europie przez wiele następnych wieków.
Nie musisz być jak Maria — nie musisz rodzić.
Każdy głos ma tutaj swoje prawo. Wiara i religia jest fenomenem tak niejednoznacznym, iż serio pełne spektrum reakcji.
Faktem jest, iż dla mnie, wychowanego w Bolandzie, chrześcijaństwo z Miłością Bliźniego i Modlitwą o Pokój (Pacyfizm, Progresywizm, Humanistyczno-Humanitarystyczne Uniwersalizmy) to katolicyzm rzymski z Katolicką Nauką Społeczną (umiarkowana Nierynkowość) oraz Etosem Pracy-Poświęcenia Jana Pawła II (jestem umysłem ścisłym – jeśli podejmuję się jakichś dzieł, to te muszą być wykonywane bezbłędnie), które najpierw uznawałem za zbieżne z Agendą Wolnościowo-Postępowo-Kooperatywną (wyrażoną Humanizmem-Humanitaryzmem w “trybie Tolerancji Religijnej”), a następnie stwierdziłem, iż tendencje opresji, autorytaryzmu, hierarchii, patriarchatu, obskurantyzmu i reakcjonizmu (dosłowne bujanie się z wannabe-neofeudałami) są w tym Kościele jednak silniejsze. Dopuszczam, że “papież-rewolucjonista” Franciszek ze swym pochodzeniem z Kościoła latynoskiego (Teologia Wyzwolenia i Szacunek dla Ludów Rdzennych) ma podobne dylematy; mi przyszło się pożegnać z apologetami Chrystusa, choć to niejednokrotnie sympatyczne i/lub inteligentne osoby, zaś Watykan ma swoją Papieską Akademię Nauk z przesłaniem: to nauka jest dla człowieka.