Dlaczego miałabym ufać komuś, kto ma dostęp do wszelkich danych o mnie kiedy tylko chce i w dodatku jest bezkarny, bo chroni go aparat państwowy? Jak w ogóle można mówić tu o zaufaniu? Choćbym żyła w najbardziej liberalnym kraju, tej relacji władzy nie da się złagodzić jakimś “zaufaniem” - można ją tylko znieść, razem z władzą.
Nie zaufamy służbom bo są narzędziem państwowej przemocy niezależnie od tego jak bardzo przestrzegają prawa
To chyba jednak cokolwiek głębsze problemy niż wizerunek…
Nie potrafię znaleźć źródeł, lecz jak pamięć działa: wygłaszano krytykę Ajencji Wywiadu, że wskazała konkretne źródła czy tam kierunki dostaw respiratorów w trakcie pandemii SARS-CoV-2 (co musiało wyjść publicznie; w ogóle wtedy był dobry czas dla transparentności publicznej i przyhamowanie korposzlamu). Można spojrzeć na to tak, że się podłożyli dla potrzeby chwili. Normalnie takie strzaliki publicznie nie lecą, chyba, że jako mącenie wody czy inne zasłony dymne.