Podczas przeszukania w domu nadawcy radia Dreyeckland, którego dokonano pod pretekstem linkowania do archiwum indymediów, policja skonfiskowała i skopiowała niezaszyfrowane nośniki pamięci, komunikację z dziennikarzami oraz ze źródłami informacji. Prokuratura domagała się nawet wszystkich adresów IP osób, które odwiedzały stronę internetową stacji. Hostingodawca otrzymał posdobne żądanie (udostępnienie prokuraturze wszystkich adresów IP), ale odmówił. W przeciwnym razie prokuratura otrzymałaby dostęp do całej komunikacji z radiem z ostatnich 25 lat. Nadawca krytykuje taki atak na tajemnicę dziennikarską. Rozgłośnia zamierza walczyć w sądach, w razie potrzeby nawet w Trybunale Konstytucyjnym.

Nadawca zarzuca także państwowemu organowi ds. mediów, że nie poinformował go o sprawie - przy czym okazuje się, że organ nie został poinformowany przez prokuraturę o toczących się postępowaniach.

Naloty na rozgłośnię i 2 prywatne mieszkania miał miejsce 17 stycznia, spotkał się z ostrą krytyką organizacji broniących praw obywatelskich i wolności mediów

  • kwj
    link
    11 year ago

    Czym są indymedia?

    • @didlethOP
      link
      41 year ago

      Wow…teraz to dopiero poczułam się staro. Wyobraź sobie świat bez socialmediów. I bez fediwersum. Polska dopiero wchodzi do UE. Telefony komórkowe są czarnobiałe, mieszczą 10 smsów i pare gier typu “wężyk” (potem będą kolorowe, aż sprawdziłam parametry telefonu, którym robiłam jakieś zdjęcia z demonstracji na indymedia: Display 128x160 pixels, 65,536 color display TFT LCD Rear camera 0.3 megapixel). Komputery stopniowo się popularyzują, ale nie każdy posiada takowy. W niektórych akademikach (na szczęście nie w moim mieście studenckim) nawet nie wolno ich mieć w pokojach w ramach oszczędzania prądu. Ale generalnie komputery pod strzechami powszednieją - wraz z internetem dostępnym tylko na komputery, bo smarfonów nie było. Istnieją media tradycyjne. Hierarchiczne, w wersji papierowej i internetowej. Ze swoimi interesami i całym tym “to mi naczelny puści, tego nie puści, a to muszę podkoloryzować”. Jak ktoś ma zacięcie informatyczne - to może sobie wyklikać od zera stronę internetową. Jak ktoś nie ma, może sobie pogadać na gadu gadu czy na czacie. I w zasadzie tyle z interaktywności internetu. I w tym wszystkim masz normalnych ludzi, w tym aktywistów, którzy chcą coś zmienić. Więc działają. Ale jak chcą dotrzec ze swoim przekazem gdzieś dalej, to mają do dyspozycji ziny, ulotki i łaskę mediów mainstreamowych. A te w lepszym przypadku wiele rzeczy ignorują (bo szkoda im czasu i środków) czy przeinaczają (pamiętam jakąs wege-akcję, zdjęcia w lokalnej prasie “odbył się wege happening” i wywiad z jakimś ich “ekspertem” piszącym, że wegetarianizm przetestował na sobie przez tydzień i nie poleca, bo jadł dużo więcej słodyczy, a słodycze są niezdrowe), w gorszym przypadku - demonizują. W ogóle przed PiSem mainstream był zdania, że protestują głównie znudzeni awanturnicy, którzy zamiast zajmować się czymś pożytecznym i walczyć o coś słusznego powinni po prostu usiąść z dupą przed ich (telewizji) odmóżdżającym talk-showem i prznieść im należyte dochody z oglądalnoścki reklam. I na to wchodzą indymedia. Z zasadą open publishing (otwartej publikacji). Media tworzone przez aktywistów dla aktywistów i innych ludzi, którzy chcieliby podzielić się czymś ciekawym (ale nieprawackim tj. nierasistowskim, niehomofobicznym itp.). Mogłeś sobie coś opublikować na informacyjnej stronie internetowej. Sam. Niezależnie od wielkich korpomediów i lokalnych gazet, niezależnie od tego, czy mieszkałeś w Warszawie, czy na Wygwizdowie Dolnym z internetem na modemie. Zaproszenie na warsztaty czy pokaz filmów, relację z demonstracji, feministyczny esej, polemikę…No co tam tylko chciałeś, byle tylko nie łamać polityki redakcyjnej. To była pierwsza w Polsce (generalnie indymedia działały jako ogólnoświatowa sieć, w krajach z gorszą infrastrukturą internetową także jako rozgłośnie radiowe) strona dziennikarstwa obywatelskiego. Oprócz prawej kolumny (open publishing) była też środkowa (teksty kolektywu redakcyjnego) i lewa (linkowała do innych indymediów na świecie). Poza tym listy mailingowe i irce, z zasady transparentne (czyli dyskusja redakcji była ogólnie dostępna). To dawało sprawczość. Można było niezależnie opisywać, co się dzieje na ulicy, o co ludzie walczą, gdy jakiś policjant kogoś zaatakował - można było to wprost napisać (media mainstreamowe tego unikały). Ustalało się, kto będzie na wydarzeniu, a kto w domu przed kompem - ktoś na miejscu zdawał telefonicznie relację osobie będącej przed kompem, a ta wrzucała to na stronę. Nie było taki wynalazków jak internet w telefonie. Zdjęcia czy filmiki, jeśli ktoś zrobił (aparaty były osobnymi urządzeniami, bo tymi w telefonie to…;)), ładowało się na stronę po powrocie do domu. Policja miała fioła na punkcie zabierania telefonów, aparatów czy kart pamięci - bo póki człowiek był na miejscu to wiadomo, że do internetu jeszcze nic nie zdążył wrzucić. Ale że to open publishing - to nawet, jak zatrzymali np. 3 kolesi, to 30 innych po powrocie do domu mogło o tym napisać. W najlepszym okresie byliśmy w stanie wysłać do obsługi jakieś demonstracji kilkanaście osób (nawet tvn tyle nie wysyłało ;p), tłumaczyliśmy zagraniczne teksty, które 2 godziny później w prawie niezmienionej formie można było przeczytać w mainstreamie ;-) Jednocześnie, równolegle do imc rozwijała się blogosfera. Zdecentralizowana, każdy mógł mieć bloga, gdzie chciał, więc wprawdzie wiele z nich było na jakichś onetach itp., ale nie było takiej monopolizacji, jaką obecnie mają facebook czy twitter. To były czasy, w których naprawdę wierzyliśmy, że “informacja chce być wolna”, że wystarczy ją zdemokratyzować, a ludzie będą mądrzejsi, świadomi, a przez to mniej podatni na manipulacje i bardziej współodpowiedzialni za swoje otoczenie. I widzieliśmy, jak to się dzieje. A jeszcze nie wiedzieliśmy, że za parę lat taki powszechny dostęp do wiedzy i informacji zaowocuje upowszechnieniem się teorii o płaskoziemstwie, szczepionkach powodujących autyzm i innym szurstwem. No jakoś fajniej wtedy było. Szmer też jest fajny, ale to jednak nie indymedia. Bardzo dobry wywiad (video albo podcast) na ten temat przeprowadzono z Anne Roth, współzałożycielką niemieckich indymediów - jeśli znasz niemiecki to mogę poszukać linka.

      • make
        link
        31 year ago

        Wow…teraz to dopiero poczułam się staro.

        @harc gdy mu powiedziałam, że czytałam o indymediach w książce XD

        • make
          link
          11 year ago

          W sensie to nie jest temat przewodni, po prostu się w niej pojawiają

        • @didlethOP
          link
          11 year ago

          nie załadowała Ci się grafika, ale…jaka książka??? O_o

            • @didlethOP
              link
              11 year ago

              niedostępna ;-) a ogólnie w jakim kontekscie się tam pojawiają? Widziałam niedawno analizę dot. indymediów, ale autorka bazowała na tym, do czego udało jej się dotrzec (próbowała do nas na jakieś już wtedy nieaktualne kanały komunikacji, więc nie dotarła), więc zawierała trochę błędów i niedomówień

              • make
                link
                2
                edit-2
                1 year ago

                Chyba głównie w kontekście arabskiej wiosny, ale też już dokładnie nie pamiętam, może poszukam

      • harcM
        link
        3
        edit-2
        1 year ago

        Wow. Opublikuj to gdzieś jako osobny materiał, albo chociaż post w !publicystyka@szmer.info!

        Od siebie dodałbym tylko, że przy większych wydarzeniach mieliśmy po kilkanaście-kilkadziesiąt tysięcy unikatowych wejść dziennie, konkurencyjnie z ówczesnym mainstreamem. Poziomem bazowym było parę tysięcy dziennie. Działanie Indymediów (a wcześniej poprostu.pl i później przez chwilę cia.bzzz.net) kształtowało świadomość i przestrzeń informacyjną ruchu. Obecnie robi to facebook, instagram i twitter.

        Poglądowo web archive - warto sobie zobaczyć w różnych okresach, np. koniec kwietnia 2004 - moment po największej demonstracji ‘antyglobalistycznej’ w historii polski, oraz wprowadzenia takiego trochę szmeru w ramach indymedia :].

        • @didlethOP
          link
          21 year ago

          Wow. To archiwum to złoto. Myślałam, że wszystko straciliśmy. Nawet grafiki wczoraj żadnej polsko-indymediowej znaleźć nie mogłam. Dzięki. Mam nadzieję, że to stoi gdzieś bezpiecznie. Ogólnie po tym wczorajszym pytaniu myślałam o tym, żeby zarysować historię polskich indymediów, ale że trzeba by na spokojnie pomyśleć, co tam zawrzeć, a czego nie zawierać i trochę czasu by zeszło - to może rzeczywiście niech będzie jako osobna treść, wrzuciłam do https://szmer.info/post/260991

          Dwie uwagi: wejścia nie były unikatowe - logi były domyślnie wyłączone, więc nie było jak liczyć unikalnych. To były po prostu “wejścia”, ale nie wiadomo, ile unikalnych, ile powtórnych. No i co do tego sabotowania - nie wracałabym do tego, a jeśli już to w formie “ktoś sabotował”. Było, minęło. Cieszmy się, że konflikty nie wyszły poza środowisko. Jak czytam o tym, do jakiego stopnia władza potrafi grać w divide et impera wykorzystując, że ludzie w jakiejś organizacji się pokłócili i do jakiej skali potrafi takim konfliktem eskalować - to włos staje dęba.

          • harcM
            link
            21 year ago

            Mieliśmy jakiś tam wzór na przeliczanie przeciętnego clickthrough na unikaty.

            Web archive jest raczej stabilne ;)

            A osoby dalej działają i wybaczyć mogę, ale zapomnieć nie pozwolę. To jedna z szeregu inicjatyw, które moim zdaniem sabotowały.

            • @didlethOP
              link
              11 year ago

              nie chodzi o zapomnienie, a o nierozgrzebywanie. I, powiedzmy, że o uczenie się na cudzych błędach. Gdy dotarło do mnie, do jakich rozmiarów może się rozrosnąć spór w jakiejś grupie (do międzynarodowej medialnej gównoburzy ze wszystkimi jej reperkusjami), poczułam takie wielkie “ufff…”, że na naszym podwórku konflikt zaczyna się wewnątrz środowiska i kończy także tam.

              • harcM
                link
                11 year ago

                Chyba, że jest to podwórko w centrum domyślnego miasta ;]

                • @didlethOP
                  link
                  11 year ago

                  ośmielę się stwierdzić, że nawet wtedy ;p

      • kwj
        link
        21 year ago

        Dzięki za ścianę tekstu i rys historyczny indymediów.
        Czyli tak na dobrą sprawę indymedium można nazwać np. jakiegoś bloga, którego sobie zrobiłem i piszę tam jakieś treści?
        Czyli tak jakby, indymedia można położyć na półce obok korpomediów, po prostu są to media zarządzane nie przez korpo, tylko przez oddolne ruchy (osoby, grupy osób)?

        • harcM
          link
          3
          edit-2
          1 year ago

          Raczej nie, Indymedia to nazwa własna konkretnego projektu i zatwierdzenie do sieci było obudowane dość poważnym procesem i działaniem według określonych standardów (prawo do działania w sieci można było też stracić). Diametralnie inny od normalnych mediów jest też model publikacji.

          Jest nienajgorszy opis na wikipedii zresztą; https://pl.wikipedia.org/wiki/Indymedia

          • kwj
            link
            2
            edit-2
            1 year ago

            A jakbyś miał porównać np. Indymedia do Fediwersum albo po prostu do np. Szmeru? Czy ma części wspólne i czy nie można potraktować ich jak kontynuacji/ewolucji indymediów?
            [edit]
            Ciekawostka (przynajmniej dla mnie) za Wikipedią: „In February 2013, Ceasefire magazine had noted a decline in the use of Nottingham Indymedia, stating that activist usage of commercial social media had increased.”

            • @dreiwert
              link
              21 year ago

              Gdy platformy lub treści, które wcześniej były przedmiotem prób takedown, przejdą na #lemmy, będziemy chcieli mechanizmów do eksportowania i importowania treści użytkownika, tak jak #mastodon.

            • @didlethOP
              link
              2
              edit-2
              1 year ago

              jeśli znasz angielski, to polecam Ci tekst Yossariana - już wrzucałam kiedyś na szmer https://www.nettime.org/Lists-Archives/nettime-l-0811/msg00065.html (zwróc uwagę na datę - pozamieniać parę nazw i obecnie jeszcze bardziej aktualny, niż wtedy. Zanim indymedia padły były różne plany modernizacji, reaktywacji, potem chociażby postawienia archiwum, ale nie daliśmy rady. Jak Harcesz wspominał, że powstaje jakiś serwis informacyjny (i miał na myśli szmer) to początkowo myślałam, że to kolejna odsłona telenoweli “zrobimy nowe lepsze indymedia” ;-)

              Szmer jest inny. Ma inną strukturę, taką właśnie federacyjną. Nie ma redakcji ani środkowej kolumny. Nie mówię, że to źle, struktura wydaje się przez to jeszcze bardziej pozioma, ale ma też swoje minusy. Indymedia to była międzynarodowa marka. Ja nieraz mam tak, że zauważę coś interesującego, ale wymagającego dopytania lub interwencji. Ot, jakiś pomysł komisji europejskiej albo dotrze do mnie jakaś plotka i chciałabym dopytać. I co mogę z tym zrobić? Zareagować jako nikt. I oni też zareagują tak, jakby zwracał się do nich nikt. No ok, mogę napisać jako “didleth, użytkowniczka szmeru” czy nawet imiennie jako użytkowniczka fb, ale to niewiele zmieni. Nie mam tego całego zaplecza. To, czego mi ostatnio bardzo często brakuje, to zdanie “jestem dziennikarką indymediów”. To naprawdę zajebiście ułatwiało działanie. Ale jednocześnie - wtedy, przynajmniej z mojej perspektywy, czułam, że ciąży na mnie o wiele większa odpowiedzialność niż przy publikowaniu tekstu na szmerze. Nie wiem, na ile przez różnicę psychologiczną między “dziennikarką” a “użytkowniczką”, a na ile ze względu na zasięgi.

              • kwj
                link
                21 year ago

                A w ogóle to dzięki za linka, właśnie zasubskrybowałem listę mailingową na https://www.nettime.org/, nie znałem tego wcześniej

                • @didlethOP
                  link
                  21 year ago

                  ja też nie - po prostu wygooglałam czy tam wyduckduckowałam “Yossarian indymedia” ;)

      • @truffles
        link
        1
        edit-2
        1 year ago

        Czasem mam otwartą kartę kilka dni, żeby napisać jednolinijkowy komentarz, brzmi jak inny świat tak intensywna aktywność

        Szmer też jest fajny, ale to jednak nie indymedia.

        Są platformy blogowe w fediverse, może kiedyś powstanie coś co bardziej przypomina portal informacyjny :)

        • @didlethOP
          link
          31 year ago

          Ja staram się na szmer różne rzeczy wrzucać, ale produktywność już nie ta, co kiedyś. I owszem, to była intensywna aktywność. Można by kiedyś zrobić analizę “czemu indymedia padły”, przyczyn było wiele, ale to, że ludzie się wypalili (pod koniec ciągnęła do garstka) byłoby imo jedną z nich.

          • harcM
            link
            21 year ago

            Szerszy upadek ‘pozytywistycznego’ etosu aktywistycznego, rozczarowanie nieefektywnością ruchu protestacyjnego, marnowanie potencjału i przejęcie potencjalnych nowych osób i sabotowanie przez konkurencyjny serwis, który zwinął się krótko po upadku pl.indymediów, rozwój social mediów dających pozór bardziej osobistej wymiany. Dopiero efektem tego, było dla mnie wypalenie samej ostatniej ekipy redakcji. Jak widać część z nas dalej ma energię, żeby działać w temacie ;].

            • @didlethOP
              link
              21 year ago

              dodałabym do tego kwestie techniczne. Strona technologicznie się nie rozwijała, finalnie nie przystawała do potrzeb rozwijającego się społeczeństwa internetowego, a my nie mieliśmy techników zdolnych ją zmodernizować. Jak ktoś w końcu zgodził się nam pomóc, to jakoś wiadomość umknęła nam w natłoku innych spraw i rozeszło się po kościach.

              • harcM
                link
                11 year ago

                No ok, starzejące się oprogramowanie na pewno się przyczyniło do upadku.

                • kwj
                  link
                  21 year ago

                  @didleth

                  Cóż, Indymedia musi założyć sobie konto na Facebooku i na Fedi w takim razie /s
                  No bo skoro ma przystawać do aktualnych technologii i gustu użytkowników (który osobiście mi się nie podoba)…
                  Ale zobaczcie, z drugiej strony - są teraz platformy crowdfundingowe, dzięki którym powstały różne projekty informacyjne (jeszcze małe, jeszcze mało), np. takie Wolnelewo, Dział Zagraniczny, Raport o Stanie Świata i kilka innych (Szmer też z tego co pamiętam jest na Liberapay na przykład), oprócz tego np. oko.press i kilka osobistych blogów. Może takie projekty kontynuują to, czym były Indymedia, tylko w trochę innej formie?

          • kwj
            link
            11 year ago

            A co było przyczyną wypalenia?